Niedziela na serio

Naucz się swego współmałżonka

23 stycznia 2021 0 komentarzy

Trwać w miłości

Byłoby moją wielką radością, gdybyśmy wszyscy mogli powiedzieć, że w minionym tygodniu było w nas staranie o dostrzeganie Bożej obecności, że dziś bardziej rozumiemy, że Pan ciągle do nas mówi, że poszliśmy w tym tygodniu za Nim, zobaczyliśmy, gdzie mieszka i pozostając u Niego weszliśmy z Nim w głębszą niż dotychczas relację. Pamiętamy o tym, że Bóg prowadzi każdego z nas osobno, dostosowując się do mojego własnego rytmu. Tworzymy wspólnotę wiary i w jej ramach Pan nawiązuje osobisty kontakt z każdym jej członkiem. To Boże prowadzenie składa się z wielu kroków, dlatego ważna jest w tym nasza regularność, wytrwałość. Wiele razy Jezus w Ewangelii mówił do uczniów trwajcie we Mnietrwajcie w miłości Mojej powołując się przy tym na swoje trwanie w miłości Ojca. Takie trwanie zakłada ciągłość. To nie jest okazjonalne wpadanie do sąsiada by sprawdzić, jak się ma, ale to wspólne zamieszkiwanie pod jednym dachem, jak mąż z żoną. To wspólne rozmowy, świętowanie, robienie zakupów, dzielenie trosk i tak wiele, wiele innych rzeczy, które ostatecznie prowadzą do wspólnego poznawania się, odkrywania ran i ufności, że zostaną one zaopiekowane, a nie wykorzystane…

Jakże trudne jest, gdy w małżeństwie znacie się doskonale, a co za tym idzie znacie swoje słabości, i wykorzystujecie to przeciwko sobie, by sobie dowalić, by zgnieść, by choć przez chwilę poczuć pseudosłodki smak zwycięstwa, które tak naprawdę jest porażką. To, jak w piłce nożnej, wygrywasz co prawda 1-0, ale pierwszy mecz przegrałeś 0-3, więc w dwumeczu i tak przegrałeś, odpadasz z gry. Ileż wysiłku trzeba wtedy włożyć z każdej strony, by odbudować małżeńską wspólnotę, zaufanie w niej. By po raz kolejny usiąść na kanapie, wtulić się w siebie i zacząć dzielić się sobą… Tak bardzo to podejmowanie ryzyka miłości jest potrzebne, to przełamywanie siebie, to narażanie siebie na ponowne zranienie, bo przecież nie ma takiego małżeństwa, który by się nie raniło…

Twoje ścieżki

Jak świadomie i z odpowiedzialnością podjąć miłość do współmałżonka? Od lat działa już w Polsce ruch Spotkania małżeńskie,  który wypracował wyjątkową metodę pomocy w rozwoju miłości małżeńskiej. Na ich stronie możemy przeczytać świadectwo małżonków:

Nie musieliśmy przed nikim ujawniać naszych problemów, nauczyliśmy się rozmawiać i lepiej rozumieć siebie nawzajem.

Spotkania Małżeńskie

czy też

Zdawało nam się, że bardzo nam daleko do siebie, ale dostaliśmy duży zastrzyk wiary, nadziei i miłości.

Spotkania Małżeńskie

O co w tym chodzi? O życzliwość! O to, by poznać ścieżki swego współmałżonka, by nauczyć się tej drugiej osoby, by w jakiejś mierze uznać siebie za tego, który uczy się chodzić ze względu na dobro żony/męża. W naszych rozważaniach #miłośćnaserio doszliśmy ostatnio do tego punktu:

Życzliwość to bezinteresowność w miłości: Nie pragnę ciebie jako dobra, ale: Pragnę twego dobraPragnę tego, co jest dobrem dla ciebie. W miłości-życzliwości centralną rzeczywistością, do której ona zmierza, jest osoba kochana jako dobro samo w sobie, nie zaś jakieś cele osoby miłującej, jak to ma miejsce w miłości-pożądaniu. Uczucia i dążenia kochającej osoby są nastawione na realizację dobra osoby kochanej.

Warstwy miłości

Naucz mnie

Dlaczego o tym piszę? Pewnie już zorientowaliście się, że na naszej grafice są słowa z dzisiejszego psalmu. Jest to fragment Psalmu 25, który nosi tytuł Modlitwa w niebezpieczeństwie albo Ufność wśród niebezpieczeństw. Psalmista prosi Boga:

Daj mi poznać Twoje drogi, Panie
Naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami

Ps 25, 4

Dlaczego Psalmista o to prosi? Odpowiedź przychodzi wraz z tytułem Psalmu, a także z pierwszymi jego wersetami:

Ku Tobie, Panie, wznoszę moją duszę, mój Boże
Tobie ufam, niech nie doznam zawodu!
Niech moi wrogowie nie tryumfują nade mną

Ps 25, 1-2

W obliczu wroga, a nim jest coraz większa obojętność na siebie małżonków, kłótnie, wzajemny chłód, oskarżanie się…, receptą nie jest zmiana ścieżki, ale umocnienie fundamentów: Ty jesteś moim mężem/moją żoną, chcę się więc nauczyć Twoich ścieżek. To ważna i trudna droga, ponieważ zasadza się ona na pokorze, że to ja mam się nauczyć ciebie. Nie ma w tej drodze nic z tego, że to ty się musisz zmienić. Oczywiście ten mechanizm zadziała idealnie, gdy będzie w ten sam sposób uaktywniony tak przez męża, jak przez żonę.

W naszej drodze wiary jest podobnie. W obliczu niebezpieczeństw, które zagrażają mej więzi z Bogiem potrzebuję umocnić fundamenty: Ty jesteś moim Bogiem, więc uczę się Twoich ścieżek. Jaka jest ta Boża ścieżka, którą pokazuje nam Pan dzisiaj? Aby się uratować tzn., by modlitwa pośród niebezpieczeństw przyniosła spodziewany ratunek potrzeba mi uwierzyć Bogu, jak mieszkańcy Niniwy. Potrzeba mi czynić pokutę tzn. m. in. uznać swą własną winę. Potrzeba mi się nawrócić tzn. zmienić myślenie. I wreszcie potrzeba mi zostawić wszystko i pójść za Panem realizując w zgodzie z wiarą własne powołanie.

Idźcie właściwą ścieżką!

ks. Maciej Dalibor,
salwatorianin

P.S. Całość tekstu o Warstwach miłości dostępna TUTAJ.

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *