Rodzinne etiudy

Skarb zwyczajności

10 listopada 2020 0 komentarzy

Szarość i monotonia

Lubię październik. Za jego kolory, jesienne, mgliste wieczory, różaniec, coraz krótsze dni, przypominające, że kolejny rok liturgiczny zbliża się do końca. Jesienią często wracają do mnie słowa św. Siostry Faustyny, którą wspominaliśmy w Kościele 5 października:

O życie szare i monotonne, ile w tobie skarbów.  Żadna godzina nie jest podobna do siebie, a więc szarzyzna i monotonia znikają, kiedy patrzę na wszystko okiem wiary. Łaska, która jest dla mnie w tej godzinie, nie powtórzy się w godzinie drugiej. Będzie mi dana w godzinie drugiej, ale już nie ta sama. Czas przechodzi, a nigdy nie wraca…

Dzienniczek 62

W rytmie liturgicznego kalendarza

Od wielu już lat życie naszej rodziny toczy się w rytm roku liturgicznego. Lubię czerpać z tego bogactwa: okresów liturgicznych, Liturgii Słowa, świąt, wspomnień, uroczystości – tego wszystkiego, co daje nam Kościół w naszej codzienności. Dzięki temu kolejne dni mają tyle barw, co październikowe liście. Staramy się w domu, całą rodziną żyć tym, czym żyje Kościół w danym momencie. Nie stawiać sobie wielkich wyzwań „od wielkiego dzwonu”, ale żyć tak, by ta liturgia przenikała nasze zwykłe codzienne życie w małych gestach każdego dnia. Ta perspektywa często bardzo zmienia postrzeganie codziennych wydarzeń i sprawia, że łatwiej nie zgubić tego, że każdy dzień jest darem. Październik jest pod tym względem niesamowicie bogaty: prawie każdy dzień to wspomnienie świętych, od których można czerpać inspirację w codziennym życiu: św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Święci Aniołowie Stróżowie, św. Franciszek, św Faustyna Kowalska, bł. Honorat Koźmiński, św. Małgorzata Maria Alacoque, św. Teresa od Jezusa, św. Jadwiga Śląska, św. Ignacy Antiocheński, św. Jan Paweł II, święci Apostołowie Szymon i Juda Tadeusz, św. Łukasz, bł. Jerzy Popiełuszko  i wielu innych. Lubię przeżywać z nimi kolejne, jesienne dni, wzywać ich wstawiennictwa, rozmawiać o nich z dziećmi przy wieczornej modlitwie, razem patrzeć, czego możemy się od nich uczyć tego konkretnego dnia w naszym życiu. Oni też przypominają nam w czasem monotonnych, czasem trudnych, czasem radosnych wydarzeniach, że celem naszej drogi jest Niebo. Pośród nich, 7 października wspominamy Najświętszą Maryję Pannę Różańcową. Nie zawsze jesteśmy w stanie brać udział w różnych nabożeństwach w naszej parafii wszyscy czworo, więc od lat już w różnych momentach roku liturgicznego, szukamy jakiegoś sposobu, by przeżywać go razem, choćby kilka minut dziennie. W Adwencie, w Wielkim Poście codziennie siadamy choć na chwilę razem, czasem z Biblią, czasem z jakąś wspólną lekturą, jakimś postanowieniem modlitewnym. W tym roku październikowe nabożeństwa różańcowe były u nas o takiej porze, że nie mogliśmy w nich uczestniczyć, ale lubię przyjmować różne propozycje modlitwy, które pojawiają się w Kościele, dzięki którym można doświadczyć wspólnoty.

Jak paciorki różańca

Z inicjatywy Dzieła Duchowej Adopcji Kapłanów codziennie w październiku do naszej rodzinnej, wieczornej modlitwy dołączaliśmy dziesiątkę różańca w intencji naszych spowiedników. Od kiedy pamiętam każdego dnia modlimy się za kapłanów, nasze dzieci często dorzucają imiona ważnych dla nich Księży, a w tym październiku chcieliśmy szczególnie podziękować i otoczyć modlitwą tych którzy udzielają nam sakramentu pokuty i pojednania. I tak jak paciorki, które przesuwamy na naszych różańcach, minęły kolejne październikowe dni, pośród wyzwań pandemicznej codzienności, w poszukiwaniu pracy dla Męża, szkolnych rewolucjach. W #NiedzielaNaSerio z 10 października (TUTAJ) mocno zwróciły moją uwagę słowa z obrzędu sakramentu małżeństwa „wytrwajcie w tym związku w dobrej i złej doli”. Wydaje mi się, że czasem, szczególnie im dłuższy staż i więcej przeżywanych problemów, kryzysów bardziej skupiamy się na tej drugiej części, na trwaniu, gdy trudno, a czasem możemy przez to przegapić małe okruchy dobra, które wydarzają się każdego dnia. Modlitwa różańcowa jest dla mnie piękną szkołą uważności i wdzięczności. Przesuwając kolejne paciorki, rozważając kolejne tajemnice, staram się, za radą św. siostry Faustyny patrzeć na wszystko okiem wiary. Dziękować za każdą godzinę. Celebrować małe – wielkie radości, których też bardzo potrzebujemy w małżeńskim życiu. U progu października od naszej Przyjaciółki Mąż dostał w prezencie dobrą kawę. Przez cały miesiąc  szukaliśmy codziennie chwili, by nie wypić jej w pośpiechu, ale usiąść razem, z wdzięcznością zauważyć obdarowanie, chwilę pobyć razem ciesząc się jej aromatem. Korzystając z darów jesieni, częściej piekę szarlotkę i ciasto marchewkowe, a dzieci, choć wcale już nie małe, cieszą się, gdy w domu unosi się zapach cynamonu. Przesuwając kolejne paciorki różańca coraz mocniej doświadczam w sercu tego wszystkiego o czym pisze św.  Paweł w Liście do Galatów: miłości, radości, pokoju, cierpliwości, uprzejmości, dobroci, wierności. ” (Ga 5,  22 -23).

Zuzanna Zychowicz – Skrzecz

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *