Niedziela na serio

Nie zatrzymuj się

12 listopada 2022 0 komentarzy

Życie oddane

Trzeba nam ciągle próbować i wkładać siły w przyjmowanie i dawanie. Te dwa ruchy, są potrzebne do harmonijnego życia. Przyjmować i dawać. Najpierw przyjmować oczywiście od Tego, który jest Źródłem wszystkiego, co istnieje. Przyjmować, czyli zaakceptować, że On jest, że On jest Dawcą. Przyjmować, czyli w kolejnym kroku rozpoznać dar, wziąć go w posiadanie i zacząć wykorzystywać i tu zaczyna się ten drugi ruch – dawanie. Używanie daru związane jest z przekazywaniem go, obdarowywaniem innych i oczywiście nie chodzi tu o świąteczne czy urodzinowe prezenty, ale o codzienność, w której ja sam staję darem dla innych, bo Bóg sam stał się darem dla mnie.

Na tym właśnie polega sakrament małżeństwa: tak przyjąć siebie od Boga, by móc siebie dać Bogu w drugiej osobie, tworząc jedność z nią tak, jak jedno tworzą Osoby Trójcy Świętej.

Idźmy do niedzielnej Ewangelii:

Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, Jezus powiedział: «Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony».

Zapytali Go: «Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy to się dziać zacznie?»

Jezus odpowiedział: «Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: „To ja jestem” oraz: „Nadszedł czas”. Nie podążajcie za nimi! I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw „musi się stać”, ale nie zaraz nastąpi koniec».

Wtedy mówił do nich: «„Powstanie naród przeciw narodowi” i królestwo przeciw królestwu. Wystąpią silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie.

Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie mógł się oprzeć ani sprzeciwić.

A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie spadnie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie».

Łk 21, 5-19

Życie zredukowane

Temat, który wybrzmiał tydzień temu jest obecny i dziś. Jezus uczył swych uczniów, aby patrzyli na świat, życie, relacje w sposób całościowy, nie redukując człowieka, ani niczego innego. Tymczasem na finiszu swej ziemskiej działalności słyszy, jak niektórzy

mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami

Łk 21, 5

Nie ma w tym stwierdzeniu niczego nieprawdziwego. Istotnie świątynia za czasów Jezusa była przepiękna, olśniewała przybywających do Jerozolimy, przykuwała wzrok, nie pozwalała oderwać od niej oczu. Jednak u Izraelitów zachwycających się pięknem świątyni trudno było dostrzec zachwyt Panem Bogiem, na którego cześć ta świątynia powstała. Zatrzymywali się współcześni Jezusowi tylko na tym co zewnętrzne, widzialne. W końcu Jezus mówi:

Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony

Łk 21, 6

Przypominają mi się w tym momencie słowa wypowiedziane do uczniów, gdy wrócili z misyjnej wyprawy, pełni radości z odniesionego sukcesu:

Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie 

Łk 10, 20

Nie chodzi o to, że Jezus chce zgasić radość uczniów czy podziw nad pięknem świątyni. Chodzi o to, że chce je przenieść na wyższy poziom. Pokazać swym uczniom, nam, coś więcej, coś co jest niewidoczne dla oczu, coś przy czym – by to dostrzec – trzeba się trochę wysilić, mieć kontakt z własnym wnętrzem.

Sedno sprawy

Czytam to dziś jako zachętę, by docierać do sedna sprawy, by nie zatrzymywać się tylko na tym co powierzchowne i co – wyraźnie zaznacza to Jezus – przemijalne. Słyszymy przecież

Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu

Łk 21, 6

To zewnętrzne piękno świątyni jest ważne. Ono ma przyciągać uwagę. Ma pokazywać wyjątkowość Boga, ma inspirować do tego, by szukać z Nim kontaktu. Jednak jest ono tylko środkiem do celu. Przestrzega Jezus, by nie popełniać popularnego wśród nas, ludzi, błędu. Tak się dzieje od samego początku: pierwsi Rodzice zachłysnęli się przeinaczoną przez Złego wolnością, Abraham zapomniał o Bogu, gdy był już z nim Izaak. Mojżesz uwierzył w swą kreatywność bez Boga w Egipcie. Izraelici epoki sędziów zafascynowani Ziemią Obiecaną zapominający o obowiązującym ich Bożym Prawie, w epoce monarchii co chwila wypadało im z głów, że to Jahwe jest ich Królem, a tuż przed przyjściem Jezusa na świat ponad Boga postawili literę Prawa i zadowolili się zewnętrznym pięknem świątyni, oczywiście nie wszyscy.

Pan Bóg daje nam bardzo wiele i bardzo pięknych darów. Czy potrafię dzięki nim sięgnąć sedna sprawy, czyli ciesząc się darem pogłębić relację z Dawcą?

Małżeńskie sedno sprawy

Nie sposób słysząc dziś o widzialnym pięknie nie skojarzyć tego z pięknem, które niejednokrotnie pcha mężczyzn i kobiety ku sobie – pięknie ludzkiego ciała. To zewnętrzne piękno jest cenne i jest Bożym darem. Warto je jako takie przyjąć i o nie dbać. Tutaj można się zastanowić co robię, aby moje ciało było piękne. I nie chodzi tu o jakieś wyszukane zabiegi czy plastyczne operacje, ale o zwykłą dbałość o własną i współmałżonka fizyczność: od wizyty u fryzjera, po wizytę u lekarza i to, co pomiędzy tym. To wszystko jest kwestią V Bożego przykazania:

nie zabijaj!

Jednak ta fizyczność ostatecznie ulegnie rozkładowi. Nie zostanie z niej kamień na kamieniu, jak mówi dziś Jezus o kamiennej świątyni. W dobie kultu młodości i ciągle giętkiego, wysportowanego ciała warto mieć tę świadomość, że przyjdzie czas…, jak mówi dziś Jezus. I wtedy, gdy ten czas przyjdzie, to nie znaczy to, że np. mam porzucić żonę, bo przytyła kilka, a może kilkanaście kilogramów. Przecież nie żeniłeś się z ciałem żony, tylko z nią. Wtedy wyglądała tak, dziś wygląda tak, a jutro być może jeszcze inaczej, ale przecież to ciągle jest ona, twoja żona, a ty ciągle jesteś jej mężem.

Małżeństwo wymaga troski

Dlatego właśnie małżeństwo wymaga stałej troski, podobnie jak wiara. Łatwo można zatrzymać się na zewnętrznym pięknie świątyni i zapomnieć o Bogu, który jest osobą, a nie budynkiem. Łatwo można zatrzymać się na cielesnej atrakcyjności narzeczonej, narzeczonego, współmałżonka i zgubić to, że on/ona jest osobą. Żywą, z ciałem, duchem i duszą. Stąd Jezus mówi dziś również:

Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono

Łk 21, 8a

Można się dać łatwo zwieść, podobnie jak Ewa dała się zwieść dostrzegając zewnętrznie 

że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy

Rdz 3, 6

Strzec się należy przed wejściem na drogę niedbałości o małżeństwo. Na drogę zostawienia małżeństwa biegowi rzeczy. Przed redukowaniem małżeństwa w jakikolwiek sposób. Co pomoże wam strzec małżeństwa, miłości? Wytrwałość. Jezus mówi:

Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie

Łk 21, 19

Przecież tu o życie właśnie chodzi. Dodajmy, o wieczne życie, by nie wziąć środka za cel. Doczesne życie jest środkiem do wieczności. Nie jest celem samym w sobie. Jest przecież życie wieczne, ale o tym było tydzień temu 😊

Bądźcie wytrwali w dbaniu o miłość!

ks. Maciej Dalibor,
salwatorianin

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *