Rodzinne etiudy

Spotkanie

17 kwietnia 2023 0 komentarzy

Drugi poniedziałek okresu wielkanocnego, w Tygodniu Miłosierdzia w tym roku ma dla mnie jeszcze inny, bardzo osobisty powód do świętowania. Liturgia słowa ostatnich dni przepełniona była spotkaniami ze  Zmartwychwstałym. Wśród nich to z 21 rozdziału Ewangelii św. Jana, w którym Pan Jezus ukazuje się kolejny raz uczniom nad Jeziorem Tyberiadzkim. Rankiem. Po nieudanym nocnym połowie. Gdy byli razem. Ten fragment Ewangelii Janowej (J 21, 1-14) jest mi wyjątkowo bliski.

Dziesięć lat wstecz jeden z księży z naszej parafii ogłosił że rozpoczynają się u nas spotkania lectio divina. W sumie to nie miałam kompletnie pojęcia co to znaczy, mieliśmy wziąć ze sobą Biblię i coś do pisania. Ale, choć naprawdę Pismo Święte było dla mnie wtedy obcą, niezrozumiałą księgą, to pasja, miłość z jaką ów ksiądz dzielił się Słowem Bożym, sprawiła że ciekawość zwyciężyła. I poszłam. Był 17 kwietnia 2013 roku. Godzina pewnie 19.15 , bo tak zazwyczaj zaczynały się u nas spotkania parafialne. W powietrzu pachniało wiosną. Św. Jan, którego Ewangelię rozważaliśmy tego dnia, mógłby być ze mnie dumny, ponieważ zawsze szczegółowo opisuje miejsce i czas spotkań z Jezusem. A tym było dla mnie to pierwsze parafialne spotkanie lectio divina w naszym salwatoriańskim, parafialnym kościółku.

Wprowadzenie do modlitwy w salce a potem czas na osobistą modlitwę przed Najświętszym Sakramentem w kaplicy Bożego Miłosierdzia. I niby nic wielkiego się nie wydarzyło. Nie będzie w tym miejscu wspomnienia żadnych wielkich przeżyć. Pamiętam św. Piotra, który wskakuje do wody w ubraniu, co najbardziej przykuło moją uwagę, czemu przyszła Głowa Kościoła przywdziewa na siebie wierzchnią szatę, a dopiero potem rzuca się w morze. Pamiętam też propozycję, by modląc się wersetem „To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał” przypomnieć sobie te wszystkie momenty w naszym życiu, gdy Go spotkaliśmy. Do dziś mam ten zeszyt i wspomnienie jak oczy mi się otwierają i zaczynam dostrzegać Jego obecność w historii mojego życia. 

Dziś mija równiutko dziesięć lat od tego Spotkania, o którym lubię pisać wielką literą. Czy wszystko nagle po nim się zmieniło? – Nie… Czy dziś właściwie wszystko jest inaczej? – Tak… 

Przez dwa kolejne lata, kiedy regularnie odbywały się spotkania lectio divina, opuściłam tylko jedno, kiedy nasz syn był w szpitalu. 

Czasem nazywałam to Spotkanie spóźnioną miłością od pierwszego wejrzenia, ale ktoś mądry powiedział mi kiedyś, że Pan Jezus nigdy się nie spóźnia, że widocznie to był ten moment, kiedy ja byłam na nie gotowa. 

Do tamtego czasu zawsze tęskniłam za osobistym spotkaniem z Panem Jezusem. Zachwycały mnie zawsze osoby, które tego doświadczyły, które mówiły o tym z radością. Dziś jestem zresztą za nie bardzo wdzięczna, bo wiem, że ich świadectwo było mi bardzo potrzebne. 

I choć tamtego wiosennego nie było żadnych „fajerwerków” to zaczęło się zmieniać wszystko. Po pierwsze moja modlitwa, relacja z Panem Bogiem, sposób przyjmowania sakramentów, moje bycie w Kościele. Czy z dnia na dzień? – Nie… To był – jest piękny, codzienny proces. Małe kroczki, w takim tempie na jakie było i jest mnie stać. W relacji z Panem Bogiem, w Jego Słowie, powoli i z wkładem mojej pracy, często mozolnej zaczęły się też zmieniać moje relacje. Te z innymi ludźmi – mężem, dziećmi, rodziną i ta ze mną samą. Spojrzałam na całe moje dotychczasowe życie z Bożej perspektywy. Mówi się, że Biblia dobrze robi na oczy. Dzięki regularnej modlitwie Bożym słowem człowiek zaczyna dostrzegać Bożą Obecność w swoim życiu, Obecność za którą tak tęsknił. I może doświadczyć Bożego prowadzenia każdego dnia. 

Wiem, że nie jestem w stanie opisać doświadczenia tych dziesięciu lat w krótkiej etiudzie, w kilkudziesięciu zdaniach. Ale bardzo chciałabym by była ona moim „DZIEKUJĘ”. 

Dziękuję za tamten wiosenny wieczór, za osoby, które ze mną były, że byliśmy „razem” jak w J 21. Za Księdza, który podzielił się z nami swoją miłością do Słowa, do Pana Jezusa i towarzyszył nam cierpliwie w naszym poznawaniu Słowa. Za każde kolejne spotkanie. Za to jak dzięki modlitwie Słowem Bożym zaczęło zmieniać się moje życie. Za Nowy Początek. Za Obecność Pana Jezusa  w naszej małżeńskiej, rodzinnej codzienności. Za to jak ze Słowem Bożym na nowo odkrywałam Prawdę o Panu Bogu, o człowieku, o sobie samej. Za to że ta droga trwa, każdego dnia od tamtego wieczoru i za rozwój na niej. Za miłość do Słowa, która jest łaską. Za tęsknotę za Sobą, której Pan Bóg pozwala nam doświadczać, za to że daje nam się szukać. Dziękuję za tę 10 lat.  Za to że każdego wieczoru, przed snem, nie mogę się doczekać momentu, aż zobaczę jakie słowo daje nam Pan Bóg na kolejny dzień.  

Zuzanna
Zychowicz-Skrzecz

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *