Rodzinne etiudy

Doświadczenie obecności

8 sierpnia 2021 0 komentarzy

Destabilizacja

Wakacje 2021 na półmetku. Kiedy ubiegłoroczne dobiegały końca, wiedziałam, że przed nami dość trudny rok szkolny, że potrzebujemy zebrać siły. I rzeczywiście, nie należał on do najłatwiejszych. Utrata pracy Męża, ósma klasa syna w zdalnym, z dysleksją, dyskalkulią, kłopoty finansowe, do tego dołączyły jeszcze problemy ze zdrowiem. Małe – wielkie trudy codziennego rodzinnego życia z pandemią w tle. Przez ostatnie dni czytam codziennie w liturgii słowa fragmenty z Księgi Wyjścia oraz Ksiegi Liczb o drodze Izraelitów przez pustynię. Obecny fragment naszej życiowej drogi jest momentami nużący. Oczekiwanie na egzaminy, na ich wyniki, na badania, i ich wyniki, na miejsce w szpitalu, na rozwiązanie problemów z pracą. To wszystko destabilizuje sytuację w domu, wprowadza dodatkowe napięcia w naszych rodzinnych relacjach.

Uwaga na znaki

W te dni próbuję uważniej wsłuchiwac  się w swoje własne serce: ile w nim wdzięczności, a ile szemrania, narzekania, „wspominania ryb, które jedliśmy w Egipcie” (Lb 11, 5). Staram się być czujna, ponieważ taki etap życia niesie ze sobą ryzyko oglądania się do tyłu, rozpamiętywania tego co było albo wybiegania do przodu, w przyszłość, w to czego jeszcze nie ma, gubiąc to co DZIŚ. Łatwo wtedy przegapić małe znaki Obecności Pana Jezusa pośród nas tu i teraz. Bardzo staram się być na nie uważna. A życie daje mi małe, konkretne lekcje takiej uważności. 
W te wakacje nasz kalendarz nie zależy od nas, póki co nie mogliśmy zaplanować dłuższego wspólnego wyjazdu, ponieważ terminy niezależne od nas zatrzymują naszą rodzinę w mieście. Udaje nam się za to wygospodarować 3 – 4 dni na krótkie wypady, czasem bywa to nawet kilka godzin. Podczas jednego z nich widzieliśmy rzadki okaz bardzo pięknego motyla. To był ulotny moment, tak jak krótkie jest motyle życie, jednak jego piękno mam cały czas przed oczami. Na ten spacer nie wzięłam nawet ze sobą telefonu, więc nie mogłam go nawet uwiecznić na zdjęciu (choć na szczęście zrobił to kto inny). Wraz z tym motylem wróciła do mnie myśl św. Ignacego Loyoli:

Nie obfitość wiedzy, ale wewnętrzne odczuwanie i smakowanie rzeczy zadowala i nasyca duszę.

Choć Ignacy mówi w tym zdaniu o wiedzy, słyszę  je szerzej o każdym obdarowaniu pięknem, dobrem, czyjąś życzliwością a nawet filiżanką aromatycznej kawy. Uważność to ostatnio coraz modniejsze słowo. Temat szeroki, przywołujący potrzebę ascezy zmysłów i wiele innych wątków. Dziś jednak najważniejsze jest dla mnie to, że ta uważność nie jest celem samym w sobie. Nie są nią też przelotne doznania, ulotne chwile szczęścia, spokoju.

Przyjaźń

Pisałam tu już kiedyś o mojej przyjaźni ze św. Ignacym. W przyjaźni piękne jest to że się rozwija, trwa, ciągle uczy czegoś nowego. Ten rok jest też wyjątkowy, ponieważ  został ogłoszony Jubileuszowym Rokiem Ignacjańskim, upamiętniającym nawrócenie tego Świętego 500 lat temu. Ignacy uczył, jak szukać i znajdować  Boga we wszystkich rzeczach. Temu właśnie służy nasza uważność. Czasem, pośród małych – wielkich trudów codziennego życia, łatwo zgubić Pana Jezusa z oczu, stać się mniej wyczulonym na Jego Obecność.  Kiedy jednak w upalny lipcowy dzień, piję schłodzoną lemoniadę o niesamowitym aromacie, patrząc na piękny krajobraz Zalewu Wiślanego w moim sercu budzi się wdzięczność. Za tym obdarowaniem widzę Dawcę darów. Lemoniada szybko się skończy, ale to wspomnienie przywołuje w sercu słowa Psalmu 23:

„Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć. Orzeźwia moją duszę. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię”.

Dzięki temu, kiedy nadchodzą momenty, które wydają się ciemną doliną, to doświadczenie Obecności pociesza i pomaga nie uląc się zła, bo Słowo Pana Boga, nie kończy się jak Lemoniada albo krótkie życie motyla, nie wysycha jak trawa, nie więdnie jak kwiat, ale trwa na wieki. (por. 1 P 1, 25).

Skarby

Pierwszego sierpnia udało nam się spotkać z Przyjaciółmi. To było długo wyczekiwane spotkanie. Kiedy o 17.00 zawyły syreny, całymi rodzinami uczciliśmy w ciszy pamięć Powstańców Warszawskich. Gdy syreny umilkły na niebie pojawiła się piękna tęcza, a sercu wrócił Psalm 105 i pocieszające słowa, że Pan Bóg pamięta o swoim przymierzu. 
Kilka dni temu również udało nam się pojechać w dwa piękne miejsca: do Niepokalanowa i Czerwińska nad Wisłą. Te chwile wyrwaliśmy w tygodniu najeżonym ważnymi sprawami. Taka mała rodzinna pielgrzymka we czworo. Tego dnia w Kościele czytaliśmy Przypowieść o skarbie i perle. Pan Bóg nas rozpieścił pogodą, widokami, życzliwością Franciszkanina, który z własnej woli oprowadził nas po Muzeum św. Maksymiliana. W Czerwińsku, w ciszy przepięknie położonego romańskiego opactwa mogliśmy doświadczyć troski i czułej opieki Matki Pocieszenia – Patronki Sanktuarium. Lubię interpretację tej Ewangelii, która mówi o tym, że tym skarbem jest człowiek, każdy z nas. Że to my jesteśmy tak cenni dla Pana Boga, że oddał za nas Swojego Jednorodzonego Syna. Te wszystkie znaki Jego Obecności w świecie mówią o Jego bezgranicznej, bezwarunkowej Miłości. O tym, że jesteśmy „oczkiem w głowie” Pana Boga – myślę, że bardzo potrzebujemy tego doświadczyć  by móc odpowiedzieć  z wiarą i ufnością na tę Miłość w naszej codzienności.  
Punktem kulminacyjnym Roku Ignacjańskiego była Uroczystość św. Ignacego 31 lipca. Udało nam się uczestniczyć  tego dnia we Mszy Świętej w jezuickim Sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Warszawie. Mottem roku jubileuszowego są słowa:

W Chrystusie ujrzeć wszystko na nowo.

Kaznodzieja, o. Roman Swoboda sj z piękną prostotą opowiadał o tym, jak Pan Bóg znalazł klucz do serca tego porywczego i pełnego pasji żołnierza i jak jego jedynym sensem stał się Bóg. Jezuita mówił o tym jak Założyciel Towarzystwa Jezusowego spotkał Chrystusa, który podarował mu nowe spojrzenie na rzeczywistość, w którym najważniejsze jest szukanie Stwórcy. Oraz o tym, że bycie mistykiem to ciągłe otwieranie się na spotkanie Boga w swojej zwyczajnej codzienności, które pozwala nam zobaczyć całą rzeczywistość na nowo. Ignacy otworzył całego siebie na Chrystusa. Oby każdy kolejny dzień tych wakacji pomagał nam tak właśnie otwierać się  na Chrystusa w naszych małżeństwach, rodzinach, w naszych sercach. 
Święty Ignacy, módl się za nami. 

Zuzanna
Zychowicz – Skrzecz

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *