Życie ludzkie

Zafascynować się

21 grudnia 2018 0 komentarzy

Na pomoc rodzinie – 50 lat encykliki papieża Pawła VI „Humanae vitae”

ZASADY DOKTRYNALNE

Jakiś czas temu, jedna ze znajomych osób, po zakończonym pobycie w szpitalu, roztrzęsiona opowiedziała mi o pewnym swoim doświadczeniu. W czasie rutynowego obchodu, kiedy lekarz wizytował sale, znajoma osoba poskarżyła się na pewną dolegliwość. Nie była to jednak ta sprawa, która była przyczyną jej wizyty w szpitalu. Zauważył to lekarz i wg relacji mojej znajomej miał odpowiedzieć, że to nie jest jego sprawa, bo z inną dolegliwością teraz się zmagają i niech sobie chora nie myśli, że w szpitalu wyleczą ją ze wszystkich chorób.

Nie miejsce i czas, by w tym momencie rozważać, jak powinien zachować się lekarz. Jest jednak w tej odpowiedzi pewien charakterystyczny rys naszych czasów. Otóż, chodzi o odrywanie pewnych małych części, fragmentów od całości. Da się zauważyć wśród ludzi pewną wyrywkowość, brak całościowego spojrzenia, na człowieka, na świat. Stajemy się wąskimi specjalistami w określonych dziedzinach, zapominając, że te dziedziny funkcjonują zawsze w jakiejś całości, oraz w jakimś kontekście. Tymczasem: jeżeli leczę kogoś na grypę, to nie interesuje mnie jego chora ręka. Jeżeli odrabiam zadanie z matematyki, to niekoniecznie zwracam uwagę na poprawność użycia języka polskiego w zadaniu. Jeżeli mówię o seksie, to nie interesuje mnie całość życia człowieka. Jeżeli mówię kocham, to często dzisiaj mam na myśli tylko sferę fizycznego pożądania. Skoro podnieca mnie twoje ciało, to nie interesuje mnie to, co myślisz, co czujesz i co przeżywasz. Taki sposób postrzegania świata jest bardzo niebezpieczny i szkodliwy dla człowieka, ponieważ sprowadza go do poziomu przedmiotu. Papież Paweł VI dostrzega to niebezpieczeństwo. dlatego czytamy na samym początku drugiej części encykliki Humanae vitae:

Problem przekazywania życia, podobnie jak każdy inny problem dotyczący życia ludzkiego, powinien być tak rozpatrywany, aby – poza aspektami cząstkowymi, należącymi do porządku biologicznego, psychologicznego, demograficznego czy socjologicznego – uwzględnił całego człowieka i całe jego powołanie, obejmujące nie tylko porządek naturalny i doczesny, ale również nadprzyrodzony i wieczny.

(Humanae vitae)

Jeżeli w tytule drugiego rozdziału czytamy: „Zasady doktrynalne”, to znaczy, że mamy tutaj do czynienia z wykładem katolickiej nauki. Wykład ten dotyczy miłości małżeńskiej, rodzicielstwa, a zatem spraw fundamentalnych dla ludzkiego życia i zarazem pięknych. Wykład ten jest poczyniony w oparciu o soborowe nauczanie, zawarte w Konstytucji duszpasterskiej Gaudium et spes.

Bez Boga, który jest i Ojcem i Miłością nie zrozumiemy prawdziwej natury i godności miłości małżeńskiej. Mówiliśmy już trochę na ten temat w pierwszym rozważaniu, uświadamiając sobie, że rodzina jest najpełniejszym obrazem Boga na ziemi. Zatem każdy, kto patrzy na katolicką rodzinę, powinien widzieć obraz Trójcy Świętej. W miłości małżeńskiej jest także obraz związku Chrystusa z Kościołem. Co to znaczy? Gdy patrzymy na Jezusa, to widzimy, że On, który Kościół zakłada, niejako buduje go od fundamentów i również oddaje za ten Kościół swoje życie. Tak samo w miłości małżeńskiej, gdzie mąż i żona wzajemnie się budują i oddają się sobie całkowicie, oddają sobie swoje życie.

Bardzo często patrząc na tak wzniosłe ideały, załamujemy się albo przynajmniej zniechęcamy, widząc przede wszystkim ogrom trudności, by tym ideałom sprostać. Widzimy szczególnie własną słabość brak sił i środków, by zrealizować tak piękne powołanie. I często ulegamy pokusie, by nie brać na siebie żadnych zobowiązań, budując związki bez nich, i w ten sposób cieszyć się wolnością. To jest jednak ślepa uliczka i pułapka. Czy życie bez żadnych zobowiązań i trudu może dać głębokie szczęście? Raczej poczucie niepewności, bo jak mogę cały/cała oddać się tobie, skoro nie mam żadnej gwarancji, że mnie jutro nie zostawisz. Czy można zainwestować w coś niepewnego? Popatrzmy na to z innej strony.

Kto z nas nie marzył, nie śnił, nie tęsknił, albo nie tęskni, lub kto nie wypłakiwał się w poduszkę marząc o tym, żeby ktoś mnie pokochał całego, bez warunków, żeby ktoś mnie pokochał, nie dlatego, że jestem przystojny (bo to minie), nie dlatego, że jestem zgrabna i mam śliczne oczy (bo to też, o zgrozo!!! minie), ale żeby ktoś pokochał mnie na zawsze, bo jestem. Czy patrząc w oczy człowieka, który ma być twoim małżonkiem, nie marzysz, o tym, żeby on ci towarzyszył we wszystkich chwilach wzniosłych i pięknych, oraz życiowych burzach, do końca życia? Czy nie wzruszasz się widząc dwoje starszych, wtulonych w siebie małżonków, którzy od 50 lat razem wędrują przez życie? Dlatego właśnie papież tłumaczy, czym jest miłość małżeńska i chce w ten sposób ochronić twoje marzenia. Mówi on:

Jest to przede wszystkim miłość na wskroś ludzka, a więc zarazem zmysłowa i duchowa.

(Humanae vitae)

Miłość to nie impuls popędu, czy burza zmysłów, lub uczuć, bo to przeraźliwie mało. Miłość małżeńska to także akt woli, gdzie człowiek nie daje się porwać, wichrom i nawałnicom niekontrolowanej namiętności, niczym kawał drewna na oceanie, który jest targany w różne strony i może wylądować na mieliźnie, ale wyraża swoją ludzką wolę: „ja chcę” i „ja podejmuję decyzję”. 

Chodzi następnie o miłość pełną, to znaczy o (…) szczególną formę przyjaźni.

(Humanae vitae)

Małżonek to przyjaciel, z którym dzielę wszystko i nie muszę się bać. W jednym z amerykańskich filmów, pewien człowiek tłumaczył śmierci, która wcieliła się w człowieka, co to znaczy kochać. I tłumaczył, mniej więcej takimi słowami: Moja żona wie o mnie wszystko, zna wszystkie moje ciemne strony, wszystkie moje świństwa i podłości, każdą ciemną stronę i pomimo tego, ona mnie kocha! I to jest prawdziwa miłość i wolność.  Słów nie zacytowałem dokładnie, ale sens był właśnie taki. Czy nie chciałbyś/chciałabyś takiej relacji? To możliwe jest dzięki przyjaźni, o której mówi papież w encyklice. 

Prócz tego miłość małżeńska jest wierna i wyłączna aż do końca życia.

(Humanae vitae)

To, co wielu przeraża, jest najpiękniejszym darem, jaki mogę otrzymać od innego człowieka. Kto z małżonków planuje być zdradzonym lub opuszczonym w czasie choroby czy kłopotów materialnych? Dlatego Kościół stoi na straży moich interesów, moich marzeń, mojego szczęścia. Pan Bóg pragnie, by mój współmałżonek, był mi wierny, nie tyko wtedy, kiedy jest w pełni sił, kiedy jestem atrakcyjny, kiedy świat jest u moich stóp, ale też wtedy, gdy przyjdzie ból, słabość i starość. To Bóg pragnie, aby rozkosz miłości małżonków, była intymną tajemnicą, która jest wyłącznie dla nich zarezerwowana.

Jest to wreszcie miłość płodna, która nie wyczerpuje się we wspólnocie małżonków, ale zmierza również ku swemu przedłużeniu i wzbudzeniu nowego życia. Małżeństwo i miłość małżeńska z natury swej skierowane są ku płodzeniu i wychowywaniu potomstwa. Dzieci są też najcenniejszym darem małżeństwa i samym rodzicom przynoszą najwięcej dobra.

(Humanae vitae)

Wyobraźmy sobie wspólnotę, wielką wspólnotę ludzi kochanych i kochających, bliskich, którzy ukształtowani, dzielą z tobą te same wartości. Czy to nie jest wspaniała wizja? Szczególnie dzisiaj, kiedy wielu ludzi boi się samotności?

Te powyższe zdania i refleksje zaledwie dotykają bogactwa, zakreślonego w pierwszych punktach tego rozdziału. Jednak dopiero z tej perspektywy, kiedy dobrze pojmę i przemedytuję jaką wizję Bóg rozciąga przed moim życiem, mogę zrozumieć dalsze nauczanie i całą troskę Kościoła o człowieka, małżeństwo i rodzinę.

Potrzebna jest najpierw fascynacja wizją, jaką Bóg ma dla małżeństwa!

Czytamy: „gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.” (Mt 6, 21). Jeżeli odkryję ten skarb, jego piękno, i moje serce z tęsknotą będzie tam się kierowało, dopiero wtedy zrozumiem, że nauczanie Kościoła w dziedzinie małżeństwa, płodności stoi na straży moich interesów i mojego głębokiego szczęścia. I dopiero wtedy stanie się dla mnie zrozumiała lektura dalszej części encykliki, gdzie papież naucza, czym jest odpowiedzialne rodzicielstwo. Paweł VI zwraca uwagę na konieczność panowania nad popędami i zmysłowością. Mówi o właściwej hierarchii wartości, o tym, że człowiek musi uznać, że nie jest Bogiem. Każdy stosunek małżeński powinien być „uczciwy i godny”. 

Kiedy przypatrzymy się planowi, jaki Bóg ma dla człowieka, możemy dotknąć tego, co zagraża temu wspaniałemu planowi. Mówi o tym dalsza część tego rozdziału. Czytamy tam o niedopuszczalnych sposobach ograniczania ilości potomstwa. Niemniej jednak, człowiek ma prawo i obowiązek, zgodnie z sumieniem i Bożą wolą, rozumnie planować przyszłość swoją i swojej rodziny, dlatego papież mówi o dopuszczalności korzystania z okresów płodności.

Bogactwo tego rozdziału, gdzie widzimy nakreśloną wizję pięknej miłości małżeńskiej, a następnie różne zagrożenia dla niej, skłania nas do refleksji nad powagą podjętych tematów. Czy można zatem obok tej encykliki przejść obojętnie? Burza jaką wywołała „Humanae vitae”, czy gorączka, często agresja, jaka pojawia przy okazji poruszania tematów miłości małżeńskiej, straszliwych sposobów ograniczania potomstwa, jak np. aborcja, uświadamiają nam, że stoimy wobec spraw, których wielkości nie ogarnie sama ziemia, bo dotyczą one także nieba i Boga. Zatem wydaje się, że obojętność wobec tych tematów jest poważnym zaniedbaniem.

Ks. Jerzy Morański SDS

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *