Aktualności TnS

Rozważania droga światła

13 kwietnia 2023 0 komentarzy

Stacja I – Jezus powstaje z martwych

Kamień od grobu zastały odsunięty. A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężczyzn w lśniących szatach. Przestraszone, pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: «Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał. Przypomnijcie sobie, jak wam mówił, będąc jeszcze w Galilei». (Łk 24, 2-6)

Panie Jezu, chcemy dziś wyruszyć razem z Tobą w tę Drogę Światła. Patrzymy na odsunięty od grobu kamień. Tak często w naszej małżeńskiej codzienności bliska jest nam postawa niewiast, bezradnych wobec rzeczywistości, którą zastały. Często nie rozumiemy różnych sytuacji w naszym życiu. W głowie kołacze myśl o zmartwychwstaniu, wydaje się, że grób jest pusty, tli się nadzieja.

Głowa podpowiada, że Miłość nie umiera, nie ustaje, że tam, gdzie pozornie wygląda, że w naszym małżeństwie coś umarło, tak naprawdę tli się Życie. Ale w sercu pojawia się strach, niedowierzanie. Wiara w zmartwychwstanie często nie jest dla nas łatwa. A przecież nie chcemy sprowadzać jej do kilku dni świętowania w roku. Chcemy, by prawda o zmartwychwstaniu przenikała nasze serca, naszą codzienność, życiowe zmagania i rodzinne radości. By radosne pozdrowienie „Chrystus zmartwychwstał! Alleluja!” płynęło z serca, a nie głowy, nie było tylko wyuczoną formułą. Chcemy w codzienności stawać się dla siebie nawzajem w naszych małżeństwach, dla naszych dzieci, ludzi, których stawiasz na naszej drodze, świadkami Zmartwychwstałego.

Zatrwożone i bezradne niewiasty, po słowach o zmartwychwstaniu usłyszały od mężczyzn w lśniących szatach bardzo ważną wskazówkę: „Przypomnijcie sobie, jak wam mówił, będąc jeszcze w Galilei”. Panie Jezu, by rozpoznać Ciebie Zmartwychwstałego pośród nas, tak bardzo potrzebujemy spojrzeć na wydarzenia z perspektywy Twojego słowa. Często ograniczają nas nasze myśli, lęki, uprzedzenia. Zapominamy o tym, co Ty do nas mówiłeś, o Twoich obietnicach.

Prosimy Cię, by ta Droga Światła stała się dla nas „powrotem do Galilei”, do Twojego słowa, które wypowiadasz przecież do nas codziennie; może do tego, które dałeś nam podczas naszych ślubnych uroczystości albo w innych ważnych dla naszego małżeństwa i rodziny momentach; tego, które dajesz nam co niedziela podczas Eucharystii. Byśmy codziennie wracali do Twojego słowa i by ono otwierało nam oczy i serca na spotkanie z Tobą i ze sobą nawzajem.

Stacja II – Apostołowie przybywają do pustego grobu

Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. (J 20, 3-10)

Życie wiarą to droga. Życie wiarą w małżeństwie to droga szczególna. Zostaliśmy do niej powołani, a Ty, Panie, skierowałeś na nią nasze kroki w dniu, w którym zawarliśmy sakrament małżeństwa. Od tamtego momentu jesteś pośród nas.

Jednak, choć weszliśmy na tę drogę razem, jako mąż i żona, to nie zawsze idziemy nią w tym samym tempie. Czasem mąż przyspiesza i wyprzedza na niej żonę. Innym razem to żona robi pierwsza krok w głąb i pociąga tym za sobą męża.

Nieważne, jak wygląda droga. Ważne, byśmy na tej drodze potrafili dostrzec znaki Twojej obecności, Panie Jezu. Byśmy umieli je właściwie odczytać. Ważne, byśmy to, co na tej drodze zastaniemy, odnosili do Twojego słowa, z nim się konfrontowali. Ważne, by ta droga prowadziła nas do odkrycia, że Ty żyjesz. I że na końcu tej drogi Ty na nas czekasz – Zmartwychwstały Pan.

Stacja III – Zmartwychwstały Pan ukazuje się Marii Magdalenie

Maria Magdalena natomiast stała przed grobem płacząc. A kiedy [tak] płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa – jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: «Niewiasto, czemu płaczesz?» Odpowiedziała im: «Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono». Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: «Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?» Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: «Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę». Jezus rzekł do niej: «Mario!» A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: Nauczycielu! Rzekł do niej Jezus: «Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: „Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego”». Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: «Widziałam Pana i to mi powiedział». (J 20, 11-18)

Jezus umarł. Maria Magdalena znajduje się w jednej z najtrudniejszych sytuacji w życiu. Umarł ten, który był dla niej najważniejszy. Pogrążona w bólu, tęsknocie i rozpaczy nie rozpoznaje Zmartwychwstałego. Zapomniała o danej przez Przyjaciela obietnicy. Piękne, poruszające spotkanie kobiety i Jezusa – ogrodnika, który zawołał Marię po imieniu.

My też często w naszych małżeństwach, doświadczając bólu wzajemnych zranień, rozczarowań i tęsknoty za miłością, zapominamy o mocy Zmartwychwstałego, udzielanej nam przez sakrament małżeństwa. Nie poznajemy Chrystusa, który mieszka w ogrodzie naszego codziennego małżeńskiego życia. Panie Jezu, wołaj nas po imieniu, dodawaj swojej łaski, byśmy nie popadali w rozpacz i zwątpienie. Spraw, abyśmy mieli w sobie radość ze spotkania z Tobą i odwagę, by jak Maria Magdalena biec do innych, wołając: widzieliśmy Pana! Bądź światłem na naszej małżeńskiej drodze i ucz nas prawdziwej miłości.

Stacja IV – Zmartwychwstały Pan ukazuje się uczniom na drodze do Emaus

Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?» Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: «Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało». Zapytał ich: «Cóż takiego?» Odpowiedzieli Mu: «To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Tak, a po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli». Na to On rzekł do nich: «O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?» I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. (Łk 24, 13-27)

Panie Jezu, jak często w naszej małżeńskiej codzienności toczymy rozmowy podobne do tych, które prowadzili dwaj uczniowie idący do Emaus. Bo przecież nieraz dopada nas rozczarowanie. Zawiedzione oczekiwania pokładane w sobie, w małżonku sprawiają, że w sercu pojawia się smutek, a w głowie myśli „a myśmy się spodziewali” albo prozaiczne, jak w słowach popularnej kiedyś piosenki: „A miało być tak pięknie; miało nie wiać w oczy nam; I ociekać szczęściem; Miało być: sto lat! sto lat!”.

Karmiąc się tymi myślami, wyobrażeniami o łatwym szczęściu, mając oczy na uwięzi naszych projekcji tak często nie umiemy zauważyć Ciebie Zmartwychwstałego, idącego cały czas z nami drogą naszego powołania.  

Tak bardzo potrzebujemy wtedy nie zatrzymywać się na powierzchni wydarzeń, ale spojrzeć na nie z innej perspektywy, perspektywy Twojego słowa. Czasem jednak zasklepiamy się w tym doświadczeniu, rozżaleniu tak mocno, że nie umiemy już inaczej rozmawiać. Oczy uczniów idących do Emaus zaczęły się powoli otwierać, kiedy Ty, towarzysząc w drodze, zacząłeś tłumaczyć im Pisma.

My też bardzo potrzebujemy w naszym małżeńskim życiu takiego towarzyszenia. Duszpasterzy, kierowników duchowych, spowiedników, przewodników wspólnot, którzy otwierają nam oczy na Twoje słowo, uczą nas modlić się, czerpać z łaski sakramentu małżeństwa. Mamy ogromną wdzięczność za takich cichych towarzyszy na naszej drodze, którzy są dla nas ogromnym wsparciem, potrafią wysłuchać nas z tym wszystkim, co się w nas dzieje i pomagają zauważyć Twoją obecność. To bardzo cenne i życiodajne doświadczenie. Dziękujemy Ci Panie za te osoby i prosimy umacniaj je codziennie swoją miłością.

Stacja V – Zmartwychwstały Pan objawia się uczniom przy łamaniu chleba

Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: «Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił». Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?» W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: «Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi». Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba. (Łk 24, 28-35)

Dzień za dniem upływa nasze małżeńskie życie. Towarzyszysz nam, Panie, w codziennych obowiązkach, trudach i radościach, w pracy, ale także w wakacyjnych podróżach. Tak po prostu – wędrujesz z nami. A my, jak uczniowie, nie poznajemy Ciebie. Potrzebujemy znaków Twojej obecności i otrzymujemy je, tylko nie zawsze potrafimy je dostrzec i odczytać.

Panie Jezu, prosimy Cię, daj nam Twój pokój, by zatroskanie o dobra tego świata nie przesłoniło nam Ciebie. By zabieganie nie zabrało czasu, który powinien być przeznaczony na Mszę Świętą. Bo to właśnie podczas Eucharystii możemy poznawać Ciebie przy łamaniu chleba. Daj nam radość ze spotkania z Tobą przy każdym stole. Nawet kuchennym.

Stacja VI – Zmartwychwstały Pan ukazuje się Apostołom

Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. (J 20, 19-20)

Przychodzisz Panie do nas każdego dnia, przychodzisz do naszego małżeństwa, do naszej rodziny, do naszych radości i smutków. Przychodzisz Panie mimo tego, że często jesteśmy pozamykani w swoich obawach i rozczarowaniach, i stajesz pośrodku tego wszystkiego, wchodzisz w nasz trud i mówisz do nas: „Pokój wam!”.Panie Jezu Zmartwychwstały, Ty jesteś Księciem Pokoju, Ty jesteś Emmanuelem – Bogiem z nami. Jak często o tym zapominamy.

Nie ma innego źródła pokoju poza Tobą. Gdy Ty przychodzisz – przychodzi razem z Tobą pokój. Wszędzie tam, gdzie Ty jesteś – panuje pokój. Owocem każdej naszej decyzji, która jest zgodna z Twoją wolą, jest pokój. I nie jest to pokój chwilowy, nie jest to „święty spokój”, nie jest to pokój, który cokolwiek zagłusza czy nas na coś znieczula. Pokój, który Ty dajesz, Panie, to pewność, że na naszej małżeńskiej drodze nie jesteśmy sami; że pośród naszych małżeńskich trudów Ty jesteś cały czas obecny i co by się nie działo, przeprowadzisz nas przez to.

Panie Jezu Zmartwychwstały, obdarz nas Twoim pokojem, przychodź do nas mimo naszych zamkniętych drzwi z obawy przed tym, co jest lub co będzie, pomóż nam widzieć Ciebie, Zmartwychwstałego, w naszej codzienności i naucz nas cieszyć się Twoją obecnością.

Stacja VII – Zmartwychwstały Pan przekazuje uczniom władzę odpuszczania grzechów

Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane». (J 20, 19-23)

Panie Jezu, tak często w naszym małżeństwie zamykamy się na siebie nawzajem, ale też na Twoją obecność, z obawy „przed”. Przed zranieniem. Przed jakąś zmianą, czymś nowym, inną perspektywą. Przed utraceniem tego co po ludzku wydaje nam się wygodne, przed wyjściem poza strefę komfortu. Przed tym co pomyślą inni. Przed pracą nad sobą, wysiłkiem, który potrzebujemy włożyć w nasze relacje, szczególnie gdy czujemy się skrzywdzeni, zranieni.

Podobnie jak Uczniowie w Wieczerniku zamykamy się w naszych obawach, okopujemy na naszych pozycjach obronnych. To jednak nie stanowi dla Ciebie przeszkody. Tak jak do zalęknionych, zamkniętych Uczniów przychodzisz do nas z darem Twojego przebaczenia i pokoju. Szczególnie mocno obdarzasz nas nimi w sakramencie pokuty i pojednania. Tak często doświadczamy tego pokoju, który nastaje w naszym małżeństwie, w domu, kiedy jesteśmy oboje po spowiedzi, kiedy otwierasz nasze serca zamknięte na miłość. To Twoje przebaczenie otwiera nas na to, byśmy przebaczali sobie nawzajem. Po ludzku często jest nam trudno otworzyć serca na ten dar, na przyjęcie go i na wybaczenie drugiemu. Potrzebujemy do tego darów Ducha Świętego.

Prosimy Cię Panie Jezu, daj nam Twojego Ducha, wlewaj w nasze serca pokój, byśmy umieli się nim dzielić w naszych małżeństwach, byśmy umieli przebaczać i przyjmować przebaczenie.

Stacja VIII – Zmartwychwstały Pan umacnia wiarę Tomasza

Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!» Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę». A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz [domu] i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!» Tomasz Mu odpowiedział: «Pan mój i Bóg mój!» Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli». (J 20, 24-29)

Panie Jezu Zmartwychwstały, Ty znasz nas najlepiej, Ty wiesz, jak potrafimy być zagubieni i wylęknieni, gdy nas w naszym małżeństwie dopadają wątpliwości. Gdy się w tych wątpliwościach zamykamy i stajemy się głusi na wszystko dookoła, na to, co mówią do nas inni, na dobrą nowinę o Twojej obecności pośród nas. I wzruszające jest odkrycie, że Ty nie zostawiasz nas z tym samych. Ty do nas przychodzisz, wchodzisz w sam środek tych naszych wątpliwości i lęków, przynosisz z sobą pokój i pozwalasz nam się z nimi skonfrontować. Pozwalasz nam spojrzeć na te wątpliwości w perspektywie Twojej obecności. Pozwalasz nam doświadczyć śladów Twojej męki po to, byśmy zrozumieli, że w Twoich ranach jest nasze zdrowie, w Twoich ranach jest nasze zbawienie. I Ty wiesz Panie, Ty to naprawdę rozumiesz, że są sytuacje, gdy potrzebujemy wręcz fizycznie doświadczyć Twojej obecności pośród nas. Dlatego prosimy Cię, Panie Jezu Zmartwychwstały, daj nam tego doświadczyć. Daj nam łaskę doświadczania Twojej obecności. Obecności, która umacnia naszą wiarę, która naszą wiarę rozpala i pozwala nam z głębi serca wyznać: „Pan mój i Bóg mój!”.

Stacja IX – Zmartwychwstały Pan spotyka uczniów nad Jeziorem Galilejskim

Potem znowu ukazał się Jezus nad Jeziorem Galilejskim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział do nich: «Idę łowić ryby». Odpowiedzieli mu: «Idziemy i my z tobą». Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: «Dzieci, czy macie co na posiłek?» Odpowiedzieli Mu: «Nie». On rzekł do nich: «Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie». Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć. Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował: «To jest Pan!» Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę – był bowiem prawie nagi – i rzucił się w morze. Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko – tylko około dwustu łokci. (J 21, 1-8)

Każdy z nas zna to uczucie, gdy dopada nas w naszym małżeństwie rutyna. Piękny ślub, do którego przygotowywaliśmy się przez dłuższy czas, huczne wesele, podekscytowanie rozpoczynającym się nowym etapem życia są już za nami. Przychodzi zwykła, szara codzienność ze swoim zmęczeniem, niepewnością, problemami. Czasem w ich obliczu zapominamy o tym, co tak naprawdę znaczą słowa: sakrament małżeństwa. Zagubieni w tym wszystkim „idziemy łowić ryby”. Wracamy do starych nawyków, na nową rzeczywistość reagujemy starymi, wydawałoby się wypróbowanymi, metodami i zachowujemy się tak, jak gdyby w naszym życiu nic się nie zmieniło. I nic nie jesteśmy w stanie ułowić. Odnosimy porażkę. To frustruje.

Noc jednak, jak ciemna by nie była, nie trwa wiecznie. „A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu”. New Life’M śpiewa w jednej ze swoich piosenek: „Każdy wschód słońca Ciebie zapowiada, nie pozwól nam przespać poranka”. Tym jest właśnie sakrament małżeństwa – ciągłym, na nowo, uświadamianiem sobie, że Ty, Panie Jezu Zmartwychwstały, jesteś obecny pośród nas. Jesteś i rozpraszasz każdy mrok naszego życia. Jesteś i troszczysz się o nas. Jesteś i wskazujesz nam drogę. I choć nie zawsze od razu potrafimy Ciebie rozpoznać, to jednak wystarczy, że wsłuchamy się w Twoje słowo, pójdziemy za nim, w jego świetle będziemy czytać nasze życie. Owoce przyjdą szybko, a ich ogrom nas zaskoczy. A wtedy zadrży nasze serce i usta wykrzykną z radością: „To jest Pan!”.

Panie Jezu Zmartwychwstały, daj nam łaskę rozpoznawania Ciebie w każdym poranku. Daj nam każdy poranek traktować jak kolejną szansę na to, by piękniej żyć i bardziej kochać. Umacniaj nas każdego dnia swoim słowem i ucz, że prawdziwe szczęście przychodzi wtedy, gdy wypełniamy w naszym życiu Twoją wolę.

Stacja X – Zmartwychwstały Pan przekazuje władzę pasterską Piotrowi

A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?» Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś baranki moje!» I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?» Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś owce moje!». Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?» Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje!» (J 21, 15-17)

Dwa słowa: „Kocham Cię” – czasami we współczesnym świecie rzucane zbyt lekko, jakby bez świadomości decyzji, odpowiedzialności, która się z nimi wiąże. Czasem odwrotnie: z powodu naszych ludzkich zranień, różnych doświadczeń tak trudno wypowiadane, tak długo wyczekane. Słowa chyba najważniejsze w naszym życiu. Wypowiadali je do nas nasi rodzice; ciągle mamy w pamięci, jak usłyszeliśmy je pierwszy raz od męża, żony; powtarzamy je naszym dzieciom.

Panie Jezu, tak niesamowicie piękny jest ten Twój dialog z Piotrem. Tylko Ty znasz jego serce. Serce zranione świadomością tego, że zawiódł, że się zaparł. Ty umiesz uzdrowić jego poczucie niegodności, każdym słowem, sposobem, w jaki je wypowiadasz, uzdrawiasz serce Apostoła i uzdalniasz je do miłości. Piotr odpowiada na Twoje pytania po spożyciu śniadania przygotowanego przez Ciebie – przyjęty taki jaki jest, ze wszystkimi swoimi słabościami i nakarmiony Twoją Miłością jest gotowy odpowiedzieć na tę Miłość. 

Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, jak bardzo chcemy kochać męża, żonę, dzieci. Ty wiesz, jak się staramy i jak często nam nie wychodzi. Czasem wydaje się nam, że nie zasługujemy na miłość – tak bardzo jej pragniemy, a równocześnie boimy się jej, nie umiemy jej przyjąć ani na nią odpowiedzieć. Panie, który to wszystko wiesz, prosimy Cię, uzdalniaj nasze serca do kochania, do przyjmowania Twojej miłości, miłości męża, żony. Ale też ucz nas tak patrzeć na drugiego, jak Ty patrzysz na nas, przyjmując naszą niedoskonałą, kruchą miłość taką, na jaką dziś jesteśmy gotowi.

Oby nigdy te dwa słowa nie stały się tylko pustą formułką, ale były spójne z naszym życiem. Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz że bez Ciebie nie umiemy kochać. Otwieraj nasze serca na miłość.

Stacja XI – Zmartwychwstały Pan daje uczniom nakaz misyjny

Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: «Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata». (Mt 28, 18-20)

Panie Jezu Zmartwychwstały, na zakończenie swojej ziemskiej wędrówki dajesz uczniom ostatnie zadanie: posyłasz ich, powołujesz do tego, by głosili całemu światu to, czego sami doświadczyli przez trzy lata przebywania z Tobą. Mają dzielić się ze wszystkimi ludźmi Dobrą Nowiną o miłości Boga do człowieka, która najpełniej objawiła się w Tobie. Mają nauczać o tym, czego Ty nauczałeś. Mają czynić Twoimi uczniami ludzi, których spotkają na swojej drodze, udzielając im chrztu w Twoje Imię, w Imię Twojego Ojca i Ducha Świętego. A Ty sam będziesz działał w nich i poprzez nich i swoją obecnością będziesz ich umacniał i prowadził cały Kościół do zbawienia.

Kimże ja jestem, Panie Jezu, jeśli nie Twoim uczniem? A jeśli jestem Twoim uczniem, to znaczy, że te słowa kierujesz także do mnie. Ty mnie powołałeś do małżeństwa i posyłasz mnie do mojej żony/ mojego męża z zadaniem głoszenia jej/jemu Ewangelii, z zadaniem dzielenia się z nią/nim moim przeżywaniem wiary, moim doświadczeniem spotkania z Tobą. Czy tak się dzieje w moim życiu?

Ty posyłasz także nas, małżonków, byśmy szli na cały świat: do naszych rodzin, miejsc pracy, znajomych i świadectwem naszego małżeńskiego życia opowiadali historię o tym, jak Bóg kocha człowieka. Byśmy naszym małżeńskim życiem głosili Twoją chwałę. Byśmy czynili Twoimi uczniami nasze dzieci, które przynosimy do chrztu i którym przekazujemy skarb naszej wiary. Czy tak rozumiemy nasze małżeńskie powołanie?

Panie Jezu Zmartwychwstały, daj nam usłyszeć Twoje wezwanie do głoszenia wszystkim, poczynając od naszych współmałżonków, Dobrej Nowiny. Umacniaj nas w tym zadaniu i niech nie milknie w naszych uszach Twoje zapewnienie, że jesteś z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.

Stacja XII – Zmartwychwstały Pan wstępuje do Ojca

Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce, błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba. Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy, gdzie stale przebywali w świątyni, błogosławiąc Boga. (Łk 24, 50-53)

Piękna sceneria. Wzgórze skąpane w słońcu, zieleń kojąca oczy i delikatny powiew wiatru. Jezus w długiej, jasnej szacie unosi ręce i błogosławi zgromadzonych. Uczniowie wiedzą, że nadszedł moment rozstania. To trudna chwila, gdy odchodzi ktoś, kogo kochamy. Tym razem pokój, jaki gościł w ich sercach, pozwolił na wielką radość, którą zapragnęli się dzielić. Przyglądam się sobie, jako żonie. Czy nasze małżeństwo ma w sobie wdzięczność Bogu za to, że nam błogosławi? Czy wiemy, że jesteśmy świadkami i uczestnikami wielkiej tajemnicy? Czy z radością uwielbiamy Pana naszym życiem?

Panie Jezu wstępujący do Ojca, prosimy Cię, trzymaj nad nami uniesione ręce i błogosław nam.

Stacja XIII – Uczniowie z Maryją oczekują w Wieczerniku na Zesłanie Ducha Świętego

Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba». Wtedy wrócili do Jerozolimy z góry, zwanej Oliwną, która leży blisko Jerozolimy, w odległości drogi szabatowej. Przybywszy tam weszli do sali na górze i przebywali w niej: Piotr i Jan, Jakub i Andrzej, Filip i Tomasz, Bartłomiej i Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Szymon Gorliwy, i Juda, [brat] Jakuba. Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i braćmi Jego. (Dz 1, 11-14)

Panie Jezu, poruszający jest ten obraz Apostołów trwających jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami i Twoją Matką. Każdy z nich miał przecież swoją historię relacji z Tobą, do każdego przychodziłeś inaczej, każdy przeżywał ją po swojemu. Na pewno byli pełni emocji, różnie też układały się relacje między nimi – wcześniej potrafili przecież nie raz sprzeczać się jak dzieci, uciekać. W naszym małżeńskim i rodzinnym życiu też doświadczamy takich momentów. A jednak mimo niepewności, mimo różnic, nawet jeśli czasem niewiele rozumiemy z tego co się dzieje, klękamy razem do modlitwy. Mimo wcześniejszych sporów, nieporozumień, choć po ludzku często nie umiemy znaleźć rozwiązania, kolejny raz chwytamy razem za różańce i trwamy na modlitwie. Tej codziennej, choćby nie wiem jak ciężki był dzień, nawet jeśli zdarzają się kłótnie, trudności, staramy się jej nie opuszczać, tak jak Uczniowie nie opuszczali Wieczernika. Modlimy się razem czekając na ważne wydarzenia, przygotowując się do przyjmowania kolejnych sakramentów przez nasze dzieci, przed ważnymi decyzjami w życiu naszej rodziny, ale też pośród naszej prostej codzienności. Tyle razy też doświadczyliśmy już w tej naszej rodzinnej modlitwie wsparcia Twojej Mamy, Jej troski o nas, tego jak się za nami wstawia, jak uczy nas wiernego trwania na modlitwie.

Panie Jezu, prosimy Cię, ucz nas wytrwałości i ufności. Ucz nas wiernie i cierpliwie trwać razem w prostej, ufnej, codziennej modlitwie. Maryjo, Oblubienico Ducha Świętego – módl się za nami.

Stacja XIV – Zmartwychwstały Pan posyła uczniom obiecanego Ducha

Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić. (Dz 2, 1-4)

Wyobrażam sobie tę scenę. Czytam raz jeszcze pierwsze słowa i czuję to ogromne zniecierpliwienie, które musiało towarzyszyć Twoim uczniom, Panie Jezu.

Nie było im łatwo trwać, nie było im łatwo czekać. Nam też nie jest łatwo trwać i nie jest łatwo nam czekać. Zwłaszcza, gdy nasza małżeńska codzienność czasami zaczyna przypominać Jerozolimę, w której dokonało się tyle odrzucenia i cierpienia.

Dlatego potrzebujemy Twojego Ducha, Panie Jezu Zmartwychwstały. Potrzebujemy Twojego Ducha, który nas wszystkiego nauczy i przypomni nam wszystko, co nam powiedziałeś. Potrzebujemy Ducha Prawdy, który nas doprowadzi do całej prawdy. Potrzebujemy Pocieszyciela, który nas umocni.

Ale potrzebujemy też być razem jako małżonkowie, jako rodzina, na tym samym miejscu, niezależnie od tego, jak trudne to miejsce, by doświadczyć Pięćdziesiątnicy. Rozproszeni tego nie doświadczymy. Uciekając, tego nie doświadczymy.

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *