Jak odpoczywa artysta?
Człowiek, który pracuje tworząc, mógłby właściwie nie oddzielać czasu pracy od czasu odpoczynku. Sztuka wypełnia szczelnie wszelkie zakamarki umysłu i jest obecna w życiu artysty przez cały czas jego aktywnej pracy od świtu do świtu. Im bardziej artysta angażuje się w sztukę, tym więcej się od niego wymaga, tym bardziej sztuka oddziałuje na całe jego życie.
Kiedy zdecydowałam się, że założę rodzinę, zostanę matką, ustaliłam granice w jakich mogę się poruszać w swojej pracy, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Ta decyzja nie była łatwa. Sztuka bardzo kusi, personifikując ją, mówi się o niej że bywa zazdrosna… i rzeczywiście tak jest. Albo bierze się wszystko, co się z nią wiąże, albo odczuwa się pustkę po niej i wieczny niedosyt. Mi było o tyle łatwiej, bo tę pustkę wypełnił mi Pan Bóg i miłość macierzyńska.
Kiedy pracuję, staram się nie zamykać na to co mnie otacza. Nie czekam na każdy weekend, już od środy tęskniąc za piątkowym wieczorem, kiedy wreszcie będę wolna od mojej pracy. Dla mnie praca to dar, to luksus. Cieszę się z każdej pracy, z każdego zlecenia, bo moja praca nigdy się nie powtarza, często robię coś, czego nie robiłam wcześniej, dzięki czemu rozwijam się, bazując na doświadczeniach i solidnych podstawach jakie zdobyłam dzięki wykształceniu. Najbardziej odpoczywam podczas snu. Lubię też spotkania z przyjaciółmi, bo staram się nie myśleć wtedy o tym, co mam jeszcze do zrobienia.
Odpoczywam oczami. Odpoczywam w muzeach, podziwiając dzieła moich ulubionych malarzy, czasem szukam w internecie stron z ich obrazami. Mogłabym oglądać je codziennie, a patrzenie na nie daje mi prawdziwe wytchnienie i wielką radość. Odpoczywam w lesie. Wiele razy zdarzyło mi się wyjechać z miasta na godzinę i wejść w las, żeby pobyć w samotności z przyrodą. Kiedyś pojechałam tam w desperacji z moim najmłodszym dzieckiem, bo wiedziałam, że będzie sobie spało w wózku. Niestety mocno zaryzykowałam, bo nie miałam już benzyny w baku i w drodze na stację samochód stanął na środku ruchliwej ulicy. Na szczęście znalazł się jakiś życzliwy kierowca i pomógł mi w tej trudnej sytuacji. Po zatankowaniu oczywiście pojechałam do mojego lasu.
Jak tylko mam okazję, wyjeżdżam w góry i chyba nigdzie indziej nie czuję się tak wolna, jak właśnie tam. Tam odpoczywa mój duch, moja psychika i tam nabieram sił. W górach mam najbliżej do Boga. Rok bez gór jest dla mnie jak tydzień na pustyni bez wody.
Jak nie mam już innego wyjścia, a zmęczenie ścina mnie z nóg, staram się odpocząć stając w oknie i patrząc na chmury i lecące ptaki. Często jest to piękny widok, bo mieszkam pod niebem, na poddaszu.
Odpoczywam uszami. Uwielbiam muzykę. Słuchając ulubionych utworów inspiruję się do myślenia o nowych projektach, ale odpoczywają wtedy wszystkie inne zmysły. Muzyka mnie wycisza i przenosi w inny wymiar, a to jest niezbędne, żeby odpocząć od rzeczywistości. Muzyka leczy moje nerwy, przynosi ulgę i odświeża myśli.
Do odpoczynku potrzebna jest mi też cisza. Są momenty, kiedy w moim życiu, w mojej codzienności jest cicho. Te momenty są jak diamenty.
Komentarze: 0