Niedziela na serio

Wierz i idź

17 kwietnia 2020 0 komentarzy

Finiszujemy powoli z Oktawą Wielkiej Nocy. Jeszcze dziś i jutro i wejdziemy w Kościele w Tydzień Miłosierdzia, potem Tydzień Biblijny, dalej Tydzień Modlitw o powołania kapłańskie i zakonne i potem jeszcze kilka wielkanocnych tygodni i w Niedzielę Zesłania Ducha Świętego rozpoczniemy kolejny Tydzień Tak na Serio, czyli Tydzień Modlitw za Powołanych do Małżeństwa – za Was, jak mniemam, którzy czytacie te słowa. Nie wiemy jeszcze w jakiej odbędzie się on formie. Z moich danych wynika, że Warszawa, Bielsko-Biała, Kraków mają poczynione kroki i zaplanowane spotkania. Jutro (w niedzielę Miłosierdzia) miałem głosić Słowo Boże w sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy (Dolny Śląsk) i tam rozpocząć etap przygotowań do Tak na Serio. Zobaczymy. Oddaję wszystko w ręce Bożej Opatrzności. Może to też szansa na jeszcze większe wyakcentowania modlitewnego wymiaru naszego Tygodnia.

Dzisiejsze Słowo Boże też pokazuje nam to oktawowe lądowanie. Fragment ze św. Marka streszcza niemalże dokładnie to, co tak skrupulatnie staraliśmy się rozważać przez ostatnie dni.

Ciekawy jest bezpośredni kontekst naszego fragmentu i jego historia. Otóż tuż przed pierwszym zdaniem dzisiejszego Słowa czytamy:

One wyszły i uciekły od grobu; ogarnęło je bowiem zdumienie i przestrach. Nikomu też nic nie oznajmiły, bo się bały

Mk 16, 8

Narracja jest w tym miejscu przerwana, bo dalej czytamy już:

Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych duchów.

Mk 16, 9

Mk 16, 8 to ostatnie zdanie najstarszych odpisów Ewangelii wg św. Marka. Jakby autor kończył swoje dzieło w dziwnym momencie, bez finału. Można się tu poczuć, jak gdyby w 85 minucie meczu piłkarskiego nagle wyłączono nam prąd i nie wiemy co dalej. Zostajemy z pewną niewiadomą. I być może właśnie o to św. Markowi chodziło! (korzystam tu z interpretacji Mary Healy zawartej w Katolickim Komentarzu do Pisma Świętego. Ewangelia wg św. Marka). Przez całą Ewangelię św. Marek relacjonował nieporozumienia, lęki, ucieczki uczniów Pana Jezusa. Czytając krok po kroku markowe dzieło można się przekonać, że Jezus ciągle zarzuca w nim swoim uczniom brak wiary. Marek doprowadzając swą opowieść do finału – zmartwychwstania zostawia mnie samego, wobec tego wydarzenia. Nie komentuje go, nie opisuje spotkań uczniów ze Zmartwychwstałym. Konfrontuje w ten sposób moją wiarę. Jakby świadomie stawiał mi pytanie: a Ty co zrobiłeś z wiadomością o zmartwychwstaniu? Uwierzyłeś? I ta wiara stała się fundamentem Twojego życia, a zatem podzieliłeś ją z tymi których kochasz! Czy może się wystraszyłeś, czy po prostu wsadziłeś relację o pustym grobie Jezusa między bajki, więc nie warto było się tym dzielić z innymi…

Marek pisze Ewangelię do konkretnej wspólnoty. To wspólnota, która osobiście, w fizyczny sposób nie spotkała Jezusa za Jego ziemskiego życia tak, jak Apostołowie. To wspólnota, która słyszała o Jezusie od innych, a spotyka Go, a jakże, w sakramentach, tak jak my w naszym życiu. I to jest również wspólnota, która trochę zniechęciła się, która ma realny problem z wiarą w obecność Jezusa, w realizację Jego obietnic.

Czy i my nie mamy czasem problemu z wiarą? Z dostrzeżeniem obecności Jezusa w naszym życiu? Nie chcę bagatelizować sprawy, ale wystarczy nam jeden wirus, który paraliżuje świat, a niektórzy chrześcijanie już szukają sensacji, objawień, zamiast trzymać się Słowa Życia, w którym Pan wyraźnie mówi:

Trzymajcie się mocno Słowa Życia

Flp 2, 16

Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi

Dz 1, 7-8

Mamy być świadkami Jezusa wszędzie. W Jerozolimie tzn. w centrum naszego religijnego świata (w domu?), albo też w miejscu najbardziej nam zagrażającym (czasem właśnie własny rodzinny dom jest miejscem, w którym bardzo skrzętnie omijamy tematów związanych z Panem Bogiem, bojąc się np. wyśmiania). W całej Judei tzn. w stosunkowo bliskiej okolicy. W Samarii tzn. w miejscu, którego nie lubimy, którym pogardzamy. I aż po krańce ziemi, czyli wszędzie. Tak jak podpowiada nam nasza dzisiejsza grafika:

…wszelkiemu stworzeniu

Mk 16, 15

Chodzi o moje świadectwo, a ono się bierze z mojej wiary. Z tego czy nauczyłem się, jak rozważaliśmy wczoraj, rozpoznawać obecność Pana. Czy potrafię w różnych, we wszystkich momentach życia dostrzec i powiedzieć:

To jest Pan!

J 21, 7

Rozpoznać tzn. wiedzieć, że to On, czyli mieć konkretną wiedzę na Jego temat.
Rozpoznać tzn. mieć zakodowany w pamięci Jego głos, czyli być w Niego zasłuchanym.
Rozpoznać tzn. znać rytm bicia Jego serca, czyli mieć spędzone długie godziny na milczącej obecności wobec Niego.

O co więc chodzi? O konkretną wiedzę teologiczną, o wierne słuchanie Słowa i regularną adorację Najświętszego Sakramentu!

Ewangelista Marek w kontekście dzisiejszego fragmentu, ale także w obecnym w nim, jezusowym wyrzucie, skierowanym do uczniów wszystkich czasów:

wyrzucał im brak wiary oraz upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego

Mk 16, 14

zaprasza mnie do dania szczerej odpowiedzi, jak ja w tych ostatnich dniach zachowywałem się i co zrobiłem z wiadomością, że Chrystus powstał z martwych. Komu to oznajmiłem? Jezus mówi mi, że mam wszelkiemu stworzeniu ogłosić, że Pan zmartwychwstał.

Ale to co też jest bardzo ważne w tej końcówce markowej ewangelii, to fakt, że dla Jezusa nie ważne jest czy jestem jak Magdalena z niekoniecznie religijną przeszłością, czy jestem pogrążonym w smutku towarzyszem Jezusa z dawnych lat, czy może uciekłem od problemów chcąc się gdzieś ukryć, a może zwyczajnie jestem uparty jak osioł i po prostu mi się nie chce. Jezus, co zanotował Marek:

rzekł do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!

Mk 16, 15

Błogosławionego dnia!

ks. Maciej Dalibor,
salwatorianin

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *