Niedziela na serio

Twoje miejsce

5 czerwca 2021 0 komentarzy

Intymność

Zatrzymaliśmy się tydzień temu na zejściu na poziom serca, które ma rozważać co Pan mi uczynił, jak wychodzi mi naprzeciw, umacnia mnie i ochrania. To rozważanie ma umacniać mnie do coraz pełniejszego życia wiarą, że 

Pan jest Bogiem, a na niebie wysoko i na ziemi nisko nie ma innego

Pwt 4, 39

Odrywanie się więc od bożków tego świata, od moich własnych bożków, jakiekolwiek by one nie były polega na poznawaniu Boga, a poznaje się Go odkrywając Jego działanie w świecie, w moim życiu, w życiu innych ludzi. Nie jest to takie proste. Nie polega to na tym, że wezmę sobie jakąś teologiczną książkę, czy nawet Pismo Święte, poczytam i będę już wszystko wiedział, będę miał poznane, odkryte. W tym poznaniu chodzi jednak o serce, o bliskość, o intymność, o odsłonięcie się wobec Boga. Byście weszli w małżeńską intymność każde z Was musi się w jakiś sposób obnażyć. W relacji z Bogiem jest podobnie. On sam odsłania się wobec nas. Skąd mielibyśmy przecież wiedzieć, że Bóg jest Trójcą miłujących się Osób, gdyby Bóg sam tego przed nami nie odsłonił? Podobnie i ja potrzebuję przed Bogiem być prawdziwym. Tak samo jak małżonkowie mają być wobec siebie prawdziwi. Wtedy ich intymność sprawia z nich jedność na wzór jedności Osób Boskich, inaczej pozostaje wzajemnym korzystaniem z siebie (pięknie ten wątek rozważa ks. Artur w serii #miłośćnaserio TUTAJ)

Trud

To stawanie w prawdzie nie jest proste. Związane jest ono z pewną dozą wstydu, który naturalnie się w nas rodzi, bo przecież powołani zostaliśmy do pełni, do świętości i jest ona zakodowana w nas. Stąd chcemy do niej dążyć i każde odstawanie od tej pełni rodzi w nas wstyd. Mamy jednak, idąc za dzisiejszym Słowem nie ulegać zwątpieniu. Czytamy u św. Pawła:

…nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień…

2 Kor 4, 16

Nasz zewnętrzny człowiek, czyli ten składający ofiary bożkom, działający na chwałę własnego ego, karmiący jamochłona pożądliwości, żerujący na naszych wielkich pragnieniach miłości i bliskości, będzie niszczał wprost proporcjonalnie do naszego poznawania Pana Boga. Przy czym nie łudźmy się, nie będzie niszczał w skrytości i pokorze (tak tylko Chrystus Pan potrafił oddać życie). Będzie nas nękał utrapieniami. Pisze o tym dalej Apostoł Narodów:

Niewielkie bowiem utrapienia nasze obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to co widzialne, lecz w to co niewidzialne. To bowiem, co widzialne przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa wiecznie.

2 Kor 4, 17-18

W podobnym tonie napisze św. Jan apostoł w swoim pierwszym liście:

Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość; kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki. 

1 J 2, 16-17

Twoje miejsce

By to niepoddawanie się zwątpieniu oraz pójście za tym, co nie przemija, ale trwa na wieczność stało się moim udziałem potrzebuję określić swoje miejsce. Pokazuje nam to dzisiaj Pan Bóg wołając człowieka, który zbłądził. Uciekającego przez Stwórcą człowieka, Tenże zatrzymuje swoim pytaniem, Autor Natchniony powie, że głosem. Cóż to jest za głos? Zatrzymało mnie to. Przecież to głos Boga, czyli Adam i Ewa słyszą Słowo Boże, które zatrzymuje ich i prowokuje do refleksji. Słyszą:

Gdzie jesteś?

Rdz 3, 9

Gdzie jesteś wobec samego siebie, wobec Twoje żony, wobec Twojego Boga? W jakim miejscu w tych trzech kluczowych relacjach się znajdujesz? Czy jesteś blisko samego siebie, kochając siebie, ciesząc się sobą? Czy jesteś w intymnej, pełnej prawdy i wzajemnej troski relacji z Twoją żoną/mężem? Czy jesteś w jedności, zdolny do odsłonięcia siebie w relacji z Bogiem?

Głos rozsądku

Na szczęście Adam usłyszał ten ratujący go głos. Zatrzymał się, rozpoczął diagnozę. Tak, błądził w niej, zrzucał winę na żonę, nie potrafił zobaczyć swojej roli w tym, rozwalającym przecież jego samego, dramacie. Pan Bóg będzie go pomału prowadził, tłumaczył mu, wskazywał. Ważne jednak, że Adam nie udawał, że go nie ma, że śpi, że nie słyszy. Odpowiada przecież Bogu:

Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi i ukryłem się

Rdz 3, 10

Adam usłyszał Słowo Boga i odczytał je jako słowo o sobie. Ono pomogło mu podjąć z Bogiem dialog miłości, który doprowadził go do tego momentu o którym tak pięknie czytamy w Starozytanej homilii na Świętą i Wielką Sobotę, niezananego autora:

Idzie, aby odnaleźć pierwszego człowieka, jak zgubioną owieczkę. 

Pragnie nawiedzić tych, którzy siedzą zupełnie pogrążeni w cieniu śmierci; aby wyzwolić z bólów niewolnika Adama, a wraz z nim niewolnicę Ewę, idzie On, który jest ich Bogiem i synem Ewy. 

Przyszedł więc do nich Pan, trzymając w ręku zwycięski oręż krzyża. Ujrzawszy Go praojciec Adam, pełen zdumienia, uderzył się w piersi i zawołał do wszystkich: „Pan mój z nami wszystkimi!” I odrzekł Chrystus Adamowi: „I z duchem twoim!” A pochwyciwszy go za rękę, podniósł go mówiąc: „Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus. 

Oto Ja, twój Bóg, który dla ciebie stałem się twoim synem. Oto teraz mówię tobie i wszystkim, którzy będą twoimi synami, i moją władzą rozkazuję wszystkim, którzy są w okowach: Wyjdźcie! A tym, którzy są w ciemnościach, powiadam: Niech zajaśnieje wam światło! Tym zaś, którzy zasnęli, rozkazuję: Powstańcie! 

Tobie, Adamie, rozkazuję: Zbudź się, który śpisz! Nie po to bowiem cię stworzyłem, abyś pozostawał spętany w Otchłani. Powstań z martwych, albowiem jestem życiem umarłych. Powstań ty, który jesteś dziełem rąk moich. Powstań ty, który jesteś moim obrazem uczynionym na moje podobieństwo. Powstań, wyjdźmy stąd! Ty bowiem jesteś we Mnie, a Ja w tobie, jako jedna i niepodzielna osoba. 

Dla ciebie Ja, twój Bóg, stałem się twoim synem. Dla ciebie Ja, Pan, przybrałem postać sługi. Dla ciebie Ja, który jestem ponad niebiosami, przyszedłem na ziemię i zstąpiłem w jej głębiny. Dla ciebie, człowieka, stałem się jako człowiek bezsilny, lecz wolny pośród umarłych. Dla ciebie, który porzuciłeś ogród rajski, Ja w ogrodzie oliwnym zostałem wydany Żydom i ukrzyżowany w ogrodzie. 

Przypatrz się mojej twarzy dla ciebie oplutej, bym mógł ci przywrócić ducha, którego niegdyś tchnąłem w ciebie. Zobacz na moim obliczu ślady uderzeń, które zniosłem, aby na twoim zeszpeconym obliczu przywrócić mój obraz. 

Spójrz na moje plecy przeorane razami, które wycierpiałem, aby z twoich ramion zdjąć ciężar grzechów przytłaczających ciebie. Obejrzyj moje ręce tak mocno przybite do drzewa za ciebie, który niegdyś przewrotnie wyciągnąłeś swą rękę do drzewa. 

Snem śmierci zasnąłem na krzyżu i włócznia przebiła mój bok za ciebie, który usnąłeś w raju i z twojego boku wydałeś Ewę, a ta moja rana uzdrowiła twoje zranienie. Sen mej śmierci wywiedzie cię ze snu Otchłani. Cios zadany Mi włócznią złamał włócznię skierowaną przeciw tobie. 

Powstań, pójdźmy stąd! Niegdyś szatan wywiódł cię z rajskiej ziemi, Ja zaś wprowadzę ciebie już nie do raju, lecz na tron niebiański. Zakazano ci dostępu do drzewa będącego obrazem życia, ale Ja, który jestem życiem, oddaję się tobie. Przykazałem aniołom, aby cię strzegli tak, jak słudzy, teraz zaś sprawię, że będą ci oddawać cześć taką, jaka należy się Bogu. 

Gotowy już jest niebiański tron, w pogotowiu czekają słudzy, już wzniesiono salę godową, jedzenie zastawione, przyozdobione wieczne mieszkanie, skarby dóbr wiekuistych są otwarte, a królestwo niebieskie, przygotowane od założenia świata, już otwarte”.

ks. Maciej Dalibor,
salwatorianin

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *