Niedziela na serio

Spragnieni, przyjdźcie do wody

9 stycznia 2021 0 komentarzy

Środki odnowy

Mam nadzieję, że zawalczyliście o osobiste spotkanie z Panem w Jego Słowie w minionym tygodniu. To już nie jest sytuacja, w której mówimy o jakiejś elitarnej formie pobożności, dostępnej dla nielicznych, czy też dla tych którzy „zaszli tak wysoko” w dziedzinie życia duchowego. Słowo stało się ciałem i zostało przyjęte przez Maryję i Józefa z Nazaretu, z którego miało nie pochodzić nic dobrego. Bóg przyjął ludzkie ciało i w pierwszej kolejności pokłonili się Mu, weszli w bliskość z Nim i przemienili swoje życie, prości pasterze, a potem dalecy pogańscy Magowie. Dziś, w sytuacji, która na naszych oczach przewraca nam świat, w którym żyjemy, sięgać regularnie do Słowa Życia jest koniecznością wszystkich nas, by się nie zgubić. Dlaczego? Nasze dotychczasowe, ludzkie pewniki okazują się nietrwałe. Czas, by zwrócić się w końcu tak na serio, do stabilnych fundamentów. Słyszymy dziś u Izajasza:

Czemu wydajecie pieniądze na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę – na to, co nie nasyci?

Iz 55, 2a

Dzieje się tak nawet w sprawach życia duchowego. Okazuje się, że wiele z nas – duszpasterzy i świeckich – tak bardzo przywiązało się do tradycyjnego „chodzenia do kościoła”, że zgubiliśmy potrzebne nam skoncentrowanie się na Panu Bogu. Kolejni prorocy naszych czasów zwracali nam na to uwagę. Mówił sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki, nawoływał św. Jan Paweł II, wskazywał Benedykt XVI i pewnie wielu innych mniej znanych. Obecnie znów słyszymy:

Kończy się czas – przynajmniej w Polsce – Kościoła, do którego się przyzwyczailiśmy, w którym zadomowiliśmy się na dobre od wielu pokoleń, i w którym czuliśmy się tak dobrze, zwłaszcza my – księża. Czas, gdzie wszystko było zorganizowane w ramach roku liturgicznego…

ks. Andrzej Muszala

Wracam do tekstu ks. Muszali (całość TUTAJ), bo ciągle on we mnie pracuje, prowokując do wzywania Ducha Świętego by pokazał nam w którą stronę mamy pójść. Jak dziś tworzyć rodziny, wspólnoty zakonne, parafialne, społeczne…, by prowadziły ludzi do świętości.

A może nie trzeba się martwić, lecz właśnie teraz dokonać metanoi – przemiany myślenia – i dostrzec w tym wszystkim wielką szansę? Szansę nie tyle na powrót do sytuacji sprzed roku czy kilku lat, lecz o wiele wcześniej – do pierwszych wieków chrześcijaństwa, kiedy uczniowie Pana nie mieli tej misternie wzniesionej budowli? Nie mieli świątyń, sanktuariów, pielgrzymek, tradycji, praw w państwie, nie mówiąc już o przywilejach. A mimo to wniknęli w ówczesne społeczeństwo, zarażając je niewidzialnym „wirusem” Ewangelii. „Zakazili” tysiące obywateli cesarstwa, nie dysponując niczym innym poza modlitwą, służbą, Eucharystią i Słowem Bożym.

Ks. Andrzej Muszala

Modlitwa, służba, Eucharystia i Słowo Boże – to jest najmocniejsze, najtrwalsze i najcenniejsze co mamy. Niezawodne środki odnowy. Współgrające ze sobą czynniki rozwoju człowieczeństwa. Na ile w ostatnich latach inwestowaliśmy właśnie w te czynniki? Na ile staraliśmy się nie tyle je mnożyć, ale wejść w ich głębię, bo

nie obfitość wiedzy, ale wewnętrzne odczuwanie i smakowanie rzeczy, zadowala i nasyca duszę.

św. Ignacy Loyola

Nasycić się

Łączy się to z tym Izajaszowym wyrzutem, że inwestowaliśmy w to, co nie daje nasycenia, w coś co jest ulotne. To podobnie jak w małżeństwie. Jeśli będziecie inwestować tylko w pięknie wyglądający, świetnie wyposażony dom, a zaniedbacie (ze zmęczania, z myślenia, że na to przyjdzie jeszcze czas itp.) waszą małżeńską relację, to okaże się, że macie super ściany i sprzęty, ale nie macie domu, w którym byłaby miłość, ciepło, zrozumienie, bliskość…

W kościele instytucjonalnym podobnie – możemy dbać o ławki, ogrzewanie, posadzkę, ale jeśli w centrum nie stawiamy Jezusa, jeśli Jego nie pokazujemy ludziom, jeśli tych ludzi nie znamy, z nimi nie rozmawiamy, to może się okazać, że mamy supernowoczesny kościół parafialny, ale nie mamy w nim wspólnoty…

Czas pandemii jest dla nas testem na to jak sprawdza się to, w co inwestowaliśmy do tej pory. Pandemia zmusiła nas do aktywności na małej przestrzeni, wśród tylko najbliższych (z racji zamieszkania) osób i to pokazuje na ile ci, z którymi żyję są rzeczywiście moimi bliskimi. Takimi, których znam, z którymi potrafię spędzać czas pomimo trudności i ograniczeń. Pokazuje też na ile Bóg, w którego wierzę, jest mi Bogiem bliskim, a na ile pozostaje dalekim Panem Bogiem, którego odwiedzałem raz na jakiś czas w Jego posiadłości. Pokazuje w jakiej mierze to na co wydawałem pieniądze, czym chciałem się nasycić w całej pełni mojego człowieczeństwa, spełniło swoją rolę i teraz, gdy jestem od tego bardziej lub mniej odcięty mogę korzystać z zasobów, które zgromadziłem. A może jest tak, że nie mam skąd czerpać, bo chodzenie do kina, wyjazdy, spacery po galeriach handlowych się skończyły…, a nie nauczyłem się lokować swojego kapitału w inwestycje przynoszące trwałe zyski.

Przyjdź i słuchaj

Jak więc możemy się nasycić i przetrwać te trudne czasy? Gdzie lokować swój człowieczy kapitał? Izajasz w dwóch zdaniach trzykrotnie powtarza o potrzebie słuchania Boga. Mówi:

Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw. Nakłońcie uszu i przyjdźcie do Mnie, posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie

Iz 55, 2b-3a

Tutaj jest klucz do pełni człowieczeństwa, do nasycenia, lokowania kapitału w wieczności. Przyjście do Boga, zasłuchanie się w Niego i życie w zgodzie z tym, co usłyszę. Przywoływany często przeze mnie Papież Senior zaznaczył w Verbum Domini, że grzech jest niesłuchaniem słowa Bożego (zob. Benedykt XVI, Verbum Domini nr 26). Zwracał więc uwagę, że

ważne jest, by wierni potrafili rozpoznawać korzeń grzechu w niesłuchaniu słowa Pańskiego i przyjmować w Jezusie, Słowie Bożym, przebaczenie, otwierające nas na zbawienie

VD 26

Jeśli połączyć to z tym, że „wiara rodzi się z tego, co się słyszy” (Rz 10, 17), a źródłem współczesnego kryzysu Kościoła jest brak wiary (pisałem o tym na uroczystość Wszystkich Świętych TUTAJ), to wniosek nasuwa się sam. Przy czym znów nie chodzi tu o mnożenie praktyk, ale o wypłynięcie na głębię życia z Bogiem. Modlitwa, służba, Eucharystia i Słowo Boże – to środki o które mam zadbać. Na modlitwie będę mówił do Boga, służąc innym będę robił to, o co On mnie prosi. Na Eucharystii będę się Nim nasycał, a słuchając Słowa będę wiedział czego On ode mnie oczekuje. Gdy będę to wiedział, to odpowiem Mu – modlitwa. Jej najpiękniejszą formą będą moje czyny – służba. Służąc będę tracił energię, więc potrzebuję się nakarmić – Eucharystia. Będąc nakarmionym i mając siły do działania będę pytał, co mam robić – słuchanie Słowa… 

Od czego zacząć? Od tego, co zamieściliśmy na naszej grafice:

Wszyscy spragnieni, przyjdźcie…

Iz 55, 1

Nazwij swoje pragnienia, swoje głody i przyjdź z nimi do Jezusa i módl się, służ, karm się Nim i słuchaj Go. Potem rób co On ci powie!

Błogosławionej niedzieli!

ks. Maciej Dalibor,
salwatorianin

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *