Niedziela na serio

Słuchajmy

24 września 2022 0 komentarzy

Jestem bogaczem

Miniona niedziela miała nam przypomnieć, że każdy z nas jest bogaczem. Zachęcałem, byście zatrzymali się przy słowie Jezusa o bogactwie i sprawdzili, może wypisali co jest Waszym bogactwem, czym Pan Bóg się z Wami podzielił. Ta niedziela, pokazała nam też w jaki sposób zarządzać swoim bogactwem, że ważne miejsce należy się tutaj sakramentowi pokuty, bo to w nim rozmawiam z Bogiem i zdaję sprawę ze swego zarządu. Uczę się tam cnoty roztropności, czyli rozpoznawania prawdziwego dobra i tego co do niego prowadzi. Podobnie jak regularnie otrzymujemy wypłatę, płacimy rachunki i sprawdzamy stan konta, tak samo ma być w życiu duchowym. Regularna, w stałych odstępach czasu, spowiedź jest istotną składową duchowego rozwoju człowieka. Bądźmy jednak szczerzy ta regularność to nie jest kwestia raz w roku, ani nawet przed wielkimi świętami. Jest więc jedna strona zarządzania otrzymanym dobrem – właściwa, i druga – złe zarządzanie. Wątek ten podejmuje dzisiejsza Ewangelia:

Jezus powiedział do faryzeuszów:

«Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody.

Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany.

Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu”.

Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas”.

Tamten rzekł: „Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich ostrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki”.

Lecz Abraham odparł: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!” „Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Odpowiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą”».

Łk 16, 19-31

Bogaty człowiek

Ewangelista od razu pokazuje nam człowieka, którego określa przymiotnikiem bogaty. To jego najważniejsza tożsamość, jego imię jakim św. Łukasz go przedstawia. To imię, a także to, co następuje potem pokazuje nam tego człowieka jako żyjącego tylko dla siebie. Dopiero na końcu, po jego śmierci dowiemy się, że miał rodzinę – 5 braci. Być może z nimi dzień w dzień ucztował, a może nie. Tego nie wiemy. W tekście spotykamy Bogatego, jakby wyzbytego wszelkich relacji. Jedyne relacje jakie zdaje się mieć, to z własnym bogactwem, a przez nie z przyjemnością jaką sobie zapewnia ucztując.

Nie ma tutaj mowy o tym, co pokazała nam zeszłotygodniowa przypowieść – o relacji z Dawcą. Bogatemu wydaje się, że wszystko zawdzięcza sobie, dlatego nie musi myśleć o nikim innym. Przecież nikomu nic nie zawdzięcza.

Zatrzymajmy się w tym miejscu i zastanówmy:

na ile żyje we mnie taki Bogacz?

Bogacz, któremu zależy tylko na tym by się dobrze bawić, zjeść, ubrać się. Bogacz, który nie zwraca uwagi na innych. Nawet tych będących bardzo blisko, jak u bramy jego własnego pałacu. Oczywiście nie chodzi tu o to, że skoro nie mieszkasz w pałacu, to ta sprawa już cię nie dotyczy. Możesz mieszkać w malutkiej kawalerce i uczynić z niej niedostępną twierdzę, w której nie masz zamiaru dostrzegać potrzeb nawet tej osoby, która z tobą tę kawalerkę wynajmuje. Bogacz, który wydaje się nie być zainteresowany tworzeniem dojrzałych relacji z innymi ludźmi. Nie słyszymy czy poza wspomnianymi już braćmi miał jakąś rodzinę: żonę, dzieci… Być może jak on zainteresowani byli tym samym, a może w skrytości wiedli życie bardzo smutne niczym Łazarz u bramy pałacu Bogacza. Tego nie wiemy. Widzimy mocno odosobnionego Bogatego człowieka i tym obrazem Pan Jezus chce wstrząsnąć tymi, którzy zeszli z drogi roztropności.

Łazarz

Jak dla kontrastu (znów ten Łukaszowy kontrast) Ewangelista spotyka nas z Łazarzem. I tak, jak przymiotnik bogaty był określeniem tożsamości tamtego człowieka, tak znaczenie imienia Łazarz określa tożsamość drugiego z bohaterów przypowieści. Łazarz – Bóg pomaga. Od razu nasze spojrzenie przekierowane jest na Pana Boga. Od razu widzimy, że ten człowiek przedstawiony jako żebrak pokryty wrzodami, pokazany jest nam tak mocno, by uwypuklić jego więź z Bogiem. Podobnie Bogaty jest nam pokazany wyraziście, żebyśmy zobaczyli nie tyle jego bogactwo materialne, co brak relacji z Bogiem, innymi, sobą samym.

Zatrzymuje mnie to natychmiastowe przekierowanie uwagi na Pana Boga. Zatrzymuje w kontekście tego:

na co, na kogo przekierowujemy uwagę ludzi podczas różnych spotkań?

Czy ich myśli idą w stronę tego co posiadamy, tego jak ewentualnie jesteśmy skąpi, niechętni, niedostępni. Czy może to przekierowanie idzie poprzez powierzone nam bogactwo, ale dociera do Dawcy i prowokuje do troski o kontakt z Dawcą. Przecież jeśli spotykamy się i opowiadamy np. o dobrym lekarzu, prawniku, spowiedniku, od którego doświadczyliśmy troski, to pytamy o to, gdzie przyjmuje, o jego numer, jak się do niego dostać.

Mam więc z jednej strony przenosić uwagę innych na Pana Boga, ale z drugiej strony mam też Pana Boga poszukiwać w moim życiu, być zainteresowanym coraz lepszym kontaktem z Nim. Jak się zachowuję, gdy spotykam kogoś o pięknym życiu, bogatego w bliskość z Panem Bogiem? Czy takie spotkanie prowadzi mnie do pytań, poszukiwań, prób rozwoju mojej wiary? Czy może wtedy tylko zazdroszczę, złoszczę się i poprzestając na tym stwierdzam, że „Pan Bóg mnie nie lubi”?

Podając imię żebraka Pan Jezus pokazuje mi, że On jest Bogiem pomagającym. Chce tym samym podnieść na duchu tych, których życie jest trudne na każdym z poziomów. To może być trud Bogacza w jego zakręceniu się na samym sobie, przyjemnościach i bogactwie. Może to być też trud Łazarza związany z materialnym ubóstwem (tutaj skrajnym) oraz chorobą (równie skrajną).

Centrum

Wracają ewangeliczne błogosławieństwa i przekleństwa, o których pisał św. Łukasz dziesięć rozdziałów wcześniej:

«Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże (…) biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą.

Łk 6, 20 b. 24

Nie chodzi w nich tylko o stan życia który Jezus pochwala lub gani. Chodzi o to, co człowiek może zrobić znajdując się w takim czy innym stanie. Królestwo Boże należy do ubogich, bo oni poprzez ubóstwo dochodzą do powierzania się Panu Bogu, do ufności, do relacji z Bogiem. Bogacze z kolei odebrali swą pociechę nie dlatego, że są bogaci, ale dlatego, że pominęli Dawcę sobie przypisując 100 % zasług. Pominęli też tych, których mieli służyć swym bogactwem siebie stawiając w centrum. Chodzi więc o to, co lub kogo stawiam w centrum mojego życia. Może być przecież zupełnie odwrotnie, że ubóstwo, którego doświadczam (materialne, duchowe, psychiczne…) zepchnie mnie na poziom myślenia tylko o sobie, o swoim ubóstwie i wtedy tracąc więź z Panem nie odziedziczę Królestwa. Może być tak, że bogactwo otworzy mnie na innych i stanę się radosnym dawcą, który buduje Królestwo już tu na ziemi pomagając innym doświadczać dobroci Boga. Dlatego św. Ignacy zalecał by:

nie pragnąć bardziej bogactwa niż ubóstwa

ĆD 23

W jednym i drugim stanie można żyć Bogiem, odkrywać Jego miłość i w miarę własnych możliwości dzielić się nią z innymi. Bóg ma być w centrum mojego życia nie to, czy jestem wystarczająco bogaty czy zbytnio biedny.

Mojżesz i Prorocy

Co daje nam Bóg, by utrzymać swoje serce przy Bogu? Wskazuje na to Abraham, który nagle pojawia się w dzisiejszej przypowieści. Na prośby Bogatego, by Abraham zadziałał w jakiś nadzwyczajny sposób Ojciec w wierze odpowiada:

Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!” „Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Odpowiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą”».

Łk 16, 29-31

Mojżesz i Prorocy – o co chodzi? O Biblię! Mojżesz to Prawo (Tora) i Prorocy (Księgi prorockie). Słowo Boże słuchane, strzeżone i zachowywane jest gwarantem tego, że nie pobłądzę w życiu, że niezależnie od tego czy jestem bogaty czy biedny nie zgubię Boga i będę stale pielęgnował więź z nimi. Gdy się zacznę oddalać, to Bóg przez swoje słowo przywoła mnie z powrotem. Czasem chcielibyśmy, jak Bogacz, aby Bóg przywołał mnie w jakiś nadzwyczajny sposób, ale tak się nie dzieje. Nie mam w wierze szukać cudowności, ale fundamentu dla mojego życia. Budynek choćby najwymyślniejszy ponad ziemią, to stoi na zwyczajnych fundamentach. Jednak to one decydują o tym, że ciągle możemy podziwiać piękną architekturę. Bez nich przy pierwszej większej burzy na nic zdałaby się wyjątkowość budynku. Bez zasłuchania i wypełniania Bożego słowa nawet powstanie kogoś z martwych nie przekona nikogo do wiary, bo jednak wiara rodzi się z tego, co się słyszy.

Przypowieść też o małżeństwie

Jak to się ma do małżeńskiego powołania? Ono jest Waszym bogactwem. Możecie je pięknie przeżywać we wspólnocie z Bogiem, słuchając Jego słowa, wprowadzając je w czyn, dając się Jemu kształtować w Waszej miłości, codziennych wyborach. W waszych bogactwach i biedach wszelakich.

Ale możecie też zacząć traktować siebie jak Bogacz Łazarza. Skupić się tylko na sobie, własnej korzyści, przyjemności, zabawie i nie dostrzegać żebraka leżącego, umierającego z głodu, pokrytego wrzodami. Bez wzajemnego karmienia siebie miłością, bez czułego, pełnego troski dotyku współmałżonek staje się głodny miłości, a jego ciało nie pielęgnowane zaczyna wrzodzieć. Niestety pojawią się wtedy i psy, które będą chciały zająć się tak jak potrafią tymi ranami. Dać substytut relacji, a nawet fizycznego kontaktu. To staje się już bardzo niebezpieczne dla małżeńskiej więzi. Zaczyna się tworzyć między nimi ogromna przepaść, którą bez powrotu do wspomnianego fundamentu, coraz trudniej im pokonać. Nie jest ona niepokonalna, jak w rozmowie Abrahama z Bogaczem, ale na pewno nie łatwa do przejścia. Jaka więc rada na każdy etap życia i każde powołanie?

Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!

Słuchajmy więc i wcielajmy w codzienność!

ks. Maciej Dalibor,
salwatorianin

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *