Niedziela na serio

Przygarnąć

3 grudnia 2022 0 komentarzy

Gdy zaczynam pojmować, że życie składa się z małych chwil, z których każda jest szansą na obudzenie się, powstanie, wejście w światło. Gdy zaczynam to praktykować i chwytać te chwile, jak kolejne krople życiodajnej wody, gdy jestem bardzo spragniony, to zaczynam dostrzegać, że przy wysiłku, który temu towarzyszy jest we mnie więcej radości, wewnętrznego pokoju, cierpliwości, zrozumienia dla siebie i innych. To owoce Ducha Świętego, które zostały obudzone we mnie, które otrzymały odpowiednie warunki, aby rozwijać się i stają się teraz widoczne.

Pierwszy tydzień adwentu za nami. Rozpoczynamy kolejny, a wraz z nim kolejne słowo Pana Boga, które dostajemy, aby lepiej pojąć „chwilę” jaką jest nowy tydzień. Wsłuchajmy się więc w Rz 15, 4-9:

To, co niegdyś zostało napisane, napisane zostało także dla naszego pouczenia, abyśmy dzięki cierpliwości i pociesze, jaką niosą Pisma, podtrzymywali nadzieję. A Bóg, który daje cierpliwość i pociechę, niech sprawi, abyście wzorem Chrystusa te same uczucia żywili do siebie i zgodnie jednymi ustami wielbili Boga i ojca Pana naszego, Jezusa Chrystusa.

Dlatego przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was – ku chwale Boga. Albowiem Chrystus –powiadam – stał się sługą obrzezanych dla ukazania wierności Boga i potwierdzenia przez to obietnic danych ojcom oraz po to, żeby poganie za okazane sobie miłosierdzie uwielbili Boga, jak napisano: «Dlatego oddawać Ci będę cześć między poganami i śpiewać imieniu Twojemu»

Dla nas

Pierwsze, co zatrzymuje mnie dziś w tym tekście, to przypomnienie, że Pismo Święte zostało napisane dla nas, dla mnie, że to słowo Pana Boga jest skierowane konkretnie do mnie. To po pierwsze cieszy, gdyż objawia mi to Pana Boga, który jest zainteresowany kontaktem ze mną, który chce mi coś powiedzieć, przekazać, ze mną się komunikować. Znacie pewnie takie małżeństwa, w których nie ma zbyt wielkiego zainteresowania wzajemną komunikacją, rozmawianiem. Raczej jest skupienie się na: „daj mi święty spokój, zostaw mnie…”. Smutne jest życie takich małżonków, bo wybierali co innego: bycie razem, wspieranie się, pomaganie sobie, wzajemną miłość… Bóg wybrał to samo wobec każdego z nas: bycie ze mną, wspieranie mnie, pomaganie, po prostu miłość do mnie i jest wierny temu wyborowi. Pomimo różnych moich niewierności, odchodzenia, prób radzenia sobie na własną rękę On ciągle jest wierny w miłości do mnie. Pismo Święte jest jednym z dowodów świadczących o wiernej miłości Boga do mnie. Jest też słowem, które daje mi okazję do rozwoju:

napisane zostało także dla naszego pouczenia

Rz 15, 4

Dla rozwoju

To pouczanie mnie jest też wyzwaniem. Po pierwsze w przyjęciu tego, że potrzebuję pouczenia. Samo słowo może nam się kojarzyć pejoratywnie, ale nie zatrzymujmy się na tym. Spróbujmy się jednak stanąć w prawdzie o sobie i uznać, że nie wszystko wiem, nie wszystko mi się udaje, że potrzebuję się dowiedzieć, dopytać, usłyszeć poradę, po prostu nauczyć się. Ciągle w kwestii życia, wiary, miłości jestem człowiekiem uczącym się. Zapytajmy się więc dzisiaj czy potrafię być uczniem? I zaraz potem czy pouczenia szukam u Pana Boga, w Biblii? Właśnie to codzienne czy coniedzielne sięganie do Bożego słowa, medytowanie nad nim, zapytywanie co Bóg mówi do mnie w tym fragmencie, to jest to moje bycie uczniem, uznanie Pana Boga za mój autorytet, u którego szukam odpowiedzi. Mogę pytać dziś też odwrotnie: u kogo, gdzie szukam odpowiedzi na moje pytania, rady w wątpliwościach, komu powierzam (świadomie lub nie) kształtowanie mojego światopoglądu, jak go weryfikuję? Przychodzi mi na myśl cytat z innego listu św. Pawła:

Wszelkie Pismo od Boga natchnione [jest] i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości – aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu.

2 Tm 3, 16-17

To pouczanie mnie nie ma na celu udowodnienie mi mojej niewiedzy, głupoty czy braku wartości. Ono ma na celu kształcenie mnie w sprawiedliwości, ma mnie prowadzić do doskonałości, o której wiemy już, że polega ona na miłości, która prowadzi do każdego dobrego czynu. O to tutaj chodzi.

Dla cierpliwości i pociechy

Ze słuchania Bożych Pism pochodzi cierpliwość i pociecha, które napędzają we mnie cnotę nadziei. Komu z nas nie brakuje cierpliwości? Kto z nas nie potrzebuje pocieszenia? Jak często potrzebna nam jest nadzieja? A Bóg mówi nam dziś, przez apostoła Pawła:

To, co niegdyś zostało napisane, napisane zostało także dla naszego pouczenia, abyśmy dzięki cierpliwości i pociesze, jaką niosą Pisma, podtrzymywali nadzieję.

Rz 15, 4

Pisma niosą cierpliwość i pociechę! Już samo to zdanie jest pocieszające. Łącząc je z tym, że Pismo zostało napisane dla mnie, ze względu na mnie znów mam okazję do tego, by uwielbiać Boga za Jego obecność, troskę. Znów mam szansę dostrzec to, że nie jestem zostawiony sam sobie z moim życiem, a w nim z moimi problemami – Bóg jest ze mną, na przeróżne sposoby, również przez dar Pisma Świętego.

Gdy więc będziesz szukać cierpliwości, pociechy, gdy brak ci będzie nadziei sięgnij po Biblię i zacznij czytać. Oczywiście to nie jest tabletka przeciwbólowa, która szybko się rozpuści i uśmierzy ból. Tu nie chodzi o magiczne myślenie. Po jednym treningu nie staniesz się od razu mistrzem świata np. w biegach długodystansowych. Weź Słowo i czytaj, rozważaj… i rób tak każdej niedzieli, każdego dnia z czasem odkryjesz, że masz lepszą kondycję, jesteś zdrowszy więcej w Tobie tej cierpliwości, częściej się uśmiechasz, a nawet innym potrafisz słusznie doradzić.

Dla jedności

W drodze życia duchowego istnieje niebezpieczeństwo, że dary Boże przypiszemy sobie. Bywamy wręcz do tego kuszeni i nieraz łapiemy się na tym, że zaczynamy odchodzić od Źródła upatrując żywej wody tylko we własnych wysiłkach. Apostoł Paweł przypomina więc od razu:

A Bóg, który daje cierpliwość i pociechę, niech sprawi, abyście wzorem Chrystusa te same uczucia żywili do siebie

Rz 15, 5

Bóg daje cierpliwość, pociechę. On jest Dawcą wiary, nadziei, miłości. Naszą postawą stwarzamy przestrzeń by one mogły się w nas pomnażać, przyjmujemy te dary co skutkuje większą jednością między nami. Zaczynamy stawać się coraz bardziej podobni do Jezusa. W jaki sposób? Św. Paweł pisze o żywieniu uczuć na wzór Jezusa. To bardzo pojemne stwierdzenie, którym określa się m. in. istotę formacji kandydatów do kapłaństwa. Księża mają mieć te same uczucia co Jezus. Pojemność tego stwierdzenia zawarta jest w wieloznaczności słowa, przetłumaczonego tu jako uczucia (gr. froneo). Ono oznacza również: myśli, rozum, dążenia, gotowość.

I tutaj dotykamy ważnego tematu również małżeńskiego życia: jedności. Pewnie dlatego ten fragment znalazł się w obrzędach sakramentu małżeństwa. Mieć te same uczucia-myśli-dążenia-pragnienia-sposoby rozwiązywania spraw najistotniejszych. To jest możliwe w małżeństwie, rodzinie, parafii, wspólnocie, Kościele. Droga do tej jedności jest prosta i w swej prostocie właśnie trudna: Bóg daje; wzorem Chrystusa; Pismo jest do pouczania. Zatem jedności służy moja wiara w Boga, moja bliskość z Jezusem i moje słuchanie słowa Bożego. Gdy tego nie ma, trudno o jedność. Co ważne, to ma być po obu stronach, które dążą do jedności. To, że mąż i żona słuchają słowa Pana, że wiedzą, iż są również uczniami w tym życiu, że starają się o bliskość z Jezusem – to wzmacnia ich jedność, to skutkuje żywieniem tych samych uczuć, posiadaniem tych samych dążeń, jednością w sposobach rozwiązywania spraw najistotniejszych. Z tego samego źródła co jedność bierze się umiejętność przygarniania siebie nawzajem – jak to pisze św. Paweł:

przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was – ku chwale Boga

Rz 15, 7

Kto pozwala się przygarnąć Chrystusowi ten potrafi przygarnąć drugiego człowieka. Jakie więc postawimy sobie wyzwanie na drugi adwentowy tydzień? Proponuję:

Daj się przygarnąć Jezusowi!

ks. Maciej Dalibor,
salwatorianin

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *