Odpuść!
Mam nadzieję, że udało się Wam zajrzeć do Katechizmu, mogliście tam od razu przeczytać, że małżeństwo jest nastawione na zbawienie innych ludzi (KKK 1524). Tym „innym” w małżeństwie jest po pierwsze współmałżonek. Wiele razy w ramach naszej #niedzialanaserio pisałem już o tym, ale to ciągle wraca. Dlaczego? Bo to najważniejsza sprawa – zbawienie, czyli życie w pełnej szczęśliwości z Bogiem, aniołami i innymi ludźmi, już na zawsze, bez końca. Po co byłoby nam życie, gdyby miało się ono kiedyś skończyć.
nic by nam nie przyszło z daru życia, gdybyśmy nie zostali odkupieni
Exultet
słyszymy w najbardziej uroczystym śpiewie całego liturgicznego roku – Orędziu Wielkanocnym.
Taki pomysł, że życie nasze po prostu się kończy, nie byłby godny naszego Stwórcy, ani nas – osób stworzonych na Jego obraz i podobieństwo. Istot obdarzonych rozumem, wolnością, kreatywnością. Małżeństwo jest więc po to, aby celebrować życie. Na wszystkich jego poziomach. Również na tym, niedostępnym (uwzględniając katolicką moralność) dla nikogo innego, celebrowania życia w możliwości jego przekazania, powołania do istnienia kolejnego człowieka, osobę na obraz i podobieństwo Boga samego, a zewnętrznie podobnego do swych ziemskich rodziców.
To wielkie i piękne zadanie chrześcijańskich małżonków. Wiemy o tym doskonale, że im większe zadanie, tym większe towarzyszą mu pokusy. Dzisiejsza Liturgia Słowa wskazuje na jedną z nich. Bardzo trudną. Tę, która rozwaliła już niejedno małżeństwo. Jaka ona jest? Zamknięcie serca na drugą osobę. Syrach opisuje tę postawę w słowach:
Złość, gniew, mściwość, nienawiść
zob. Syr 27, 30 – 28, 5
Może się wydawać, że to postawy, które nie dotyczą osób żyjących w małżeństwie. Jednak rzeczywistość pokazuje, że jedna kłótnia, druga…, jedno niedopowiedzenie i drugie…, jedna przemilczana sprawa i druga… i tak z pozoru błahe sprawy powoli zamykają serce, a kochających się, patrzących sobie w oczy narzeczonych, nowożeńców zmieniają na nieznoszących siebie, obcych sobie ludzi, których często łączy kredyt i dziecko. Przychodzi mi na myśl piosenka zespołu Hey:
Oto mężczyzna – oto kobieta
Nikt nie uwierzy, że się kiedyś kochali
Dawno zabrakło rozkoszy zmysłowej
Dawno przestali ze sobą rozmawiaćW pokoju obok z uchem przy ścianie
Siedzi ich syn i cichutko płacze
Wiele by dał by usłyszeć choć słowo
Wiele by dał by ktoś sobie przypomniałNiekochanym dzieciom wciąż chłodno,
Niekochane dzieci tulą misieOto mężczyzna – oto kobieta
Siedzą przy stole do cna wyczerpani
Nie ma już światła, które by mogło
Ogrzać ich ciała tak dawno ostygłeLecz jest na świecie – coś co ich trzyma
Co nie pozwala wstać im od stołu
Ten sześcioletni wyrzut sumienia
Płaczący cicho – w pokoju obokNiekochanym dzieciom wciąż chłodno,
Zespół Hey
Niekochane dzieci tulą misie
By nie stało się tak, jak w tekście piosenki, Syrach ma dla nas konkretne wskazówki. Po pierwsze poleca:
Odpuść przewinę bliźniemu
Syr 28, 2
I dopowiada, by mieć na względzie swoje własne winy. Modlitwa Ojcze nasz będzie nas tu przywoływać do porządku. I gdy będziemy ją odmawiać z otwartością serca, to wstrząsać nami będą słowa:
Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom
Modlitwa Pańska
Syrach kontynuuje:
Pamiętaj o rzeczach ostatecznych i przestań nienawidzić – o rozkładzie ciała, o śmierci, i trzymaj się przykazań!
Pamiętaj o przykazaniach i nie miej w nienawiści bliźniego –
Syr 28, 6-7
o przymierzu Najwyższego, i daruj obrazę!
Pamiętaj o zbawieniu, o tym, jaki jest cel twojego życia, ale i życia twej żony/twego męża, jaki jest cel waszego małżeństwa. Żebyś nie pobłądził, to trzymaj się przykazań, znasz je przecież. Pamiętaj tzn. miej ciągle przed oczyma, w swym sercu przymierze, które Bóg zawarł z tobą w twoim chrzcie, umocnił je w bierzmowaniu, a ukierunkował w sakramencie małżeństwa.
Odpuścić jest bardzo trudno, ale
kto pozwala się opanować gniewowi, rozmija się z właściwym sobie, jako stworzeniu, przeznaczeniem, ponieważ umysł został stworzony właśnie po to, żeby „poznawał”, a modlitwa, w której poznanie Boga osiąga swój największy rozkwit, „jest działaniem, które odpowiada godności umysłu albo jest wprost jego najwyższą i najczystszą aktywnością”. Dlatego kto dąży do „prawdziwej modlitwy”, a gniewa się lub żywi do kogoś urazę, musi być szalony. Tak szalony jak ktoś, kto chciałby jasno widzieć, a wykłuwa sobie oczy żelaznym kolcem
cytat za: https://cspb.pl/agresja-sprawa-calkiem-naturalna/
Pełnej pokoju niedzieli!
Dziękuję za te przypomnienie ?
Z całego serca, bardzo proszę 🙂