Odnaleźć piękno
Wejść do
Wchodzenie do życia, czyli codzienność inspirowana przez zoe bardziej niż przez bios czy psyche, to było sedno poprzedniej #niedzielanaserio To trudne do praktykowania, bo związane nieraz z tym, co dobitnie i obrazowo mówił nam Jezus tydzień temu, że:
lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego…;
Mk 9, 43.45.47
lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia…;
lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego
I nie chodzi tu przecież o odrąbywanie sobie nogi czy wyłupywanie oka. To obraz tego, jak trudno jest nam wybrać prawdziwe życie, a nie jego namiastkę. Jak boli nas, czy może boleć, wstawanie z leżanki miernoty i zasłaniania się tym, że nie potrafię, że mi nie wyjdzie, że mi się nie chce itd. Oczywiście można się skupić na tym, co się traci, na jakiejś swojej wydumanej bardziej lub mniej niemocy i zupełnie nie przejść przez ten etap. Można też skupić się na tym, co się zyskuje…, na tym co aktualnie mam, siłę jaką posiadam, choćby małą, ale zawsze. Gedeon słyszy przecież od Boga:
Idź z tą siłą jaką posiadasz…
Sdz 6, 14
Sam przecież wybierasz to, na czym się skupiasz. Możesz skupić się na własnych ograniczeniach (często zajmujących tylko Twą głowę), na własnej sile (choćby małej, ale zawsze), a możesz – jeszcze lepiej – skupić na tym, co Pan powiedział dalej Gedeonowi:
Czyż nie Ja ciebie posyłam?
Sdz 6, 14
Najpierw uświadamia mu, że mimo iż faktycznie jest najmniejszy w ostatnim z rodów Izraela, to jednak jakąś siłę ma, by potem dodać, że nie do końca o jego własne siły tutaj chodzi, ale o moc Boga! Tak więc to nasze wchodzenie do życia, ma się odbywać mocą Boga. To On nas stworzył, On wyposażył, On pragnie naszego zoe, więc robi wszystko, by stało się ono faktem.
Idziemy do Judei
W 9 rozdziale Ewangelii wg św. Marka byliśmy na Górze Tabor, skąd Jezus wraz z uczniami poszedł do Kafarnaum. To podczas tej drogi uczniowie pokłócili się o władzę, a w mieście Jezus tłumaczył im o co chodzi. Tak zakończył się ten rozdział. Dziś jesteśmy w 10 rozdziale, który otwiera zdanie:
Wybrał się stamtąd i przyszedł w granice Judei i Zajordania.
Mk 10, 1
Tłumy znowu ściągały do Niego i znowu je nauczał, jak miał zwyczaj.
Przytaczam to zdanie, którego nie podaje niedzielny fragment, gdyż pokazuje nam ono, że Jezus opuścił Galileę. Z dalszego przebiegu Markowej relacji o życiu Jezusa wiemy, że Zbawiciel za swego ziemskiego życia już do Galilei nie wrócił. Ruszył do Judei, w niej do Jerozolimy, by pokazać uczniom w praktyce co oznacza mieć władzę, jak również co to znaczy kogoś kochać. Idźmy do dzisiejszego fragmentu:
Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę.Odpowiadając zapytał ich: «Co wam nakazał Mojżesz?» Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić». Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie.Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!» W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: «Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo».
Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego». I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.
Mk 10, 2-16
Jedno i aż do śmierci
Dzisiejszy fragment Ewangelii idealnie wpisuje się w całą misję, jaką ma do spełnienia Tak na Serio. Grozi mi więc, że zacznę w tym jednym niedzielnym rozważaniu podejmować wiele małżeńskich wątków, skoro wprost podane są one w natchnionym tekście. Postaram się tego nie zrobić. Bardzo dogłębnej analizy tego tekstu dokonał św. Jan Paweł II gdy głosił pierwszą część środowych katechez o małżeństwie i rodzinie (pozostają te teksty dostępne, więc zachęcam: Mężczyzną i niewiastą stworzył ich. Chrystus odwołuje się do początku). Podkład położył jeszcze jako Karol Wojtyła pisząc Miłość i odpowiedzialność (tutaj można sięgnąć do krótkiego opracowania ks. Artura z poprzedniego roku w ramach #miłośćnaserio TUTAJ). Sedno pozostaje takie, że małżeństwo tworzą mężczyzna i kobieta, że potrzebuje być ono ze względu na swoje funkcje monogamiczne i nierozerwalne. Staje się ono, jako takie, możliwe dzięki łasce. Dzięki temu, że jest ono sakramentem. Oczywiście z łaski nie trzeba korzystać, ale współpracując z nią tzn. czyniąc swoje życie inspirowanym przez zoe, przez to, że „Ja ciebie posyłam” (Sdz 6) taka koncepcja małżeństwa jest możliwa do zrealizowania.
Odkryć piękno
Zwróćmy jednak uwagę na to, co i po co robi Jezus w rozmowie z faryzeuszami. Oni wystawiają Go na próbę, szukają sposobu, by móc Go oskarżyć o łamanie zasad, o nauczanie niezgodne z Prawem. Wiemy, że to Prawo przez wieki obrosło Izraelitom w różnego rodzaju prawa pomocnicze. Przodowali w ich tworzeniu faryzeusze. Robili to z pięknych pobudek – dbałości o czystość wiary, obrony prawdziwego kultu. Jednak zabrnęli w tym tak daleko, że zgubili Pana Boga. Zatem z chęci dokładnego przestrzegania Dekalogu, zupełnie niepostrzeżenie przestali przestrzegać pierwsze z Dziesięciu Praw: nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną. Ich bogiem w miejsce jedynego Boga stało się Prawo. Co więc robi Jezus? Pomaga im w tej sytuacji odkryć co jest istotą rzeczy. Pomaga im odłożyć na bok naleciałości, przyzwyczajenia i dotrzeć do sensu, do piękna rzeczywistości, tutaj rzeczywistości małżeństwa, które pochodzi od Boga, więc jako takie musi być i jest w swej istocie dobre i piękne. Jeśli nie jest takie w czyimś wydaniu to dlatego, że odbiegamy od Bożego zamysłu, skupiamy się na naleciałościach i gubimy istotę. Dlatego Jezus mówi:
na początku stworzenia…
Mk 10,6
Odwołuje się nasz Zbawiciel do samego początku, do momentu przed grzechem pierworodnym, do miejsca i czasu, kiedy z inicjatywy Boga powstało pierwsze małżeństwo! O czym to świadczy i jakie prawdy za tym się kryją?
Inicjatywa
Małżeństwo powstaje z inicjatywy Boga! Pisałem już o tym we wrześniu tego roku, że dostaliście siebie od Boga, że w Chrystusie macie siebie nawzajem przyjmować. Jeśli nie będziecie tej prawdy pielęgnować, nią żyć w Waszym małżeństwie, to będzie Wam coraz trudniej. Alternatywą jest walka o władzę. Stawianie siebie ponad męża/żonę, a to skończy się wzajemnym pożarciem siebie. Skoro Bóg dał was sobie, to z Nim trzeba o sobie nawzajem rozmawiać. Jemu trzeba się żalić, z Nim trzeba się cieszyć tą małżeńską relacją.
Równość
W dalszej części zdania Jezus mówi:
…Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę
Mk 10, 6
To stworzenie, jego dwa opisy umieszczone w Księdze Rodzaju świadczą o zupełnej równości mężczyzny i kobiety, żony i męża. To też podstawowa prawda, która ma znaleźć odzwierciedlenie w Waszej praktyce małżeńskiej. Jesteście sobie równi. Nie ma tak, że któreś z Was jest lepsze, a któreś gorsze. Jesteście różni i równi i to jest Waszą siłą. Jeśli zaczynacie sobą nawzajem pogardzać, czuć się w wyższości wobec tej drugiej osoby, to zaczynacie spadać i gubicie zamierzone piękno małżeństwa. Nawrócenie, czyli odkrywanie piękna, przebiega przez powrót do równości.
Jedność
Ta równość jest absolutnie zrozumiała i nie może być inaczej. Deprecjonując współmałżonka deprecjonujesz siebie, dlaczego tak jest? Słuchajmy dalej Jezusa:
Będą oboje jednym ciałem
Mk 10, 8
Z tego tytułu odbierając godność mężowi/żonie odbierasz ją sobie. Jesteście jednością, więc odbierając coś jednemu z Was, odbiera się to całości, czyli tej małżeńskiej jedności, którą jesteście. I jak to pisałem tydzień temu: chcąc podnieść swoją wartość kosztem np. współmałżonka robisz dokładnie odwrotnie, odbierasz ją w takim samym stopniu również sobie. Pogardzając Współmałżonkiem pogardzasz sobą. W tekście greckim to zdanie o jedności ma swoją obrazową wymowę:
Pozostawi człowiek ojca i matkę i dołączy się do żony i będą dwoje w ciele jednym. Tak, że już nie są dwoje, ale jedno ciało.
Słowo dołączy się można przetłumaczyć również jako sklei się z/przyklei się do. Trzeba dobrze, po pierwsze na poziomie głowy, mentalności odrobić lekcję z małżeńskiej jedności. Sakrament sprawia, że wobec Boga jesteście jednym organizmem: dwoje w ciele jednym. Tu potrzeba ciągłego nawracania się do tego sposobu myślenia, że od momentu ślubu jest Wasze my, które zawiera w sobie różnorodność ja i ty, ale patrzeć trzeba przez pryzmat my.
Zadanie
Jeśli więc uczysz się ciągłego wybierania zoe, to możesz podjąć się zadania trudniejszego: wybierania zoe w ramach Waszego my. Postarajcie się w tym tygodniu mocno żyć prawdą o Waszej małżeńskiej jedności. Starać się myśleć i działać w tej kategorii, w ten właśnie sposób. Czasem na ślubnych zaproszeniach narzeczeni umieszczają cytat z utworu Przed sklepem jubilera Karola Wojtyły. Na koniec chciałbym przytoczyć w trochę szerszej oprawie ten cytat:
Obrączki, które leżą na wystawie, przemówiły do nas dziwnie mocno. Oto teraz są tylko wyrobem ze szlachetnego metalu, lecz tak będzie tylko do tej chwili, gdy jedną z nich włożę na palec Teresy, a ona drugą na palec mej ręki. Odtąd będą wyznaczać nasz los. Będą przeszłość przypominać wciąż, jakby lekcję, którą trzeba wciąż pamiętać, i przyszłość otwierać będą ciągle na nowo, łącząc przeszłość z przyszłością. A równocześnie na każdą chwilę, Jak dwa ostatnie ogniwa łańcucha, nas mają niewidzialnym zespalać sposobem (…)
Oto jesteśmy oboje, wyrastamy z tylu dziwnych chwil, jakby z głębiny faktów, zwyczajnych przecież i prostych. Oto jesteśmy razem. Potajemnie zrastamy się w jedno za sprawą tych dwóch obrączek (…)
Dotąd dwoje, lecz jeszcze nie jedno, odtąd jedno, chociaż nadal dwoje.
Karol Wojtyła, Przed sklepem jubilera
Niech Wasze małżeńskie obrączki przypominają Wam o zadaniu tego tygodnia. Pięknej niedzieli!
Komentarze: 0