Niedziela na serio

Miłość mimo wszystko

22 lutego 2020 0 komentarzy

Słowo Boże prowadzi nas ostatecznie do zjednoczenia z Panem. Tu chodzi o to, aby być blisko Niego, aby wyciągnąć do Niego rękę, aby Go wybrać tak jak On wybrał nas. Co jest przepiękne w tym Jego wybraniu nas?

To, że On zrobił to jeszcze przed założeniem świata

(zob Ef 1,4)

To, że On zrobił to wtedy, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami

(zob. Rz 5,8)

To jest potęga i bezwarunkowość Jego miłości, którą nam pokazał w swoim Synu. Tak, miłość Boga do człowieka można zobaczyć, ma ona ludzką twarz, twarz Jezusa Chrystusa umęczonego i pogrzebanego, ale przede wszystkim Zmartwychwstałego. Tak, miłość ma poranione oblicze. Miłość ma rany. Sam Bóg tego doświadczył, na własnym ciele, tak fizycznie. Co więcej, On z tymi ranami wszedł do Nieba! Za kilka dni rozpoczniemy Wielki Post. Wyjątkowy czas, w którym przez post, modlitwę i jałmużnę będziemy się starali opamiętać. Będziemy stwarzać w nas przestrzeń Panu Bogu, aby On mógł wydobywać na wierzch to, co w nas piękne.

Słowo Boże prowadzi nas do tego wydobycia piękna w nas, do przemiany naszych zachowań. Najpierw dotyka naszego serca, pozwala mu oswoić się z myślą, że nie rozumie, nie chwyta wszystkiego, a przez to, że pewne rzeczy postrzega fałszywie, źle. Potem, gdy serce przyjmie Słowo, pozwoli Mu zakorzenić się (co dokonuje się przez modlitwę przedłużoną), z tego nawróconego serca na zewnątrz wydobywane są przez człowieka szlachetne czyny. W ten sposób, idąc za dzisiejszą Liturgią Słowa, „stajemy się synami Ojca naszego”, bo

„On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi”

Mt 5, 45

Cytat wyostrzony przez Tak na Serio, jako motto dla tej niedzieli wskazuje na bardzo trudny aspekt miłości: czynić dobrze, kochać niezależnie od wszystkiego. Bóg czyni dobro wszystkim. Jego słońce – rozwijające życie – wschodzi tak nad dobrymi, jak i nad złymi. Jego deszcz – dający orzeźwienie – pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jaka z tego nauka dla życia małżeńskiego? Dla naszych rodzin i wspólnot?

Po pierwsze z całych sił staraj się i przyjmuj miłość Boga do siebie. Zanim pójdziesz dalej, nim postanowisz kogoś pokochać napełnij się Miłością i nie przestawaj tego robić. Nim rano spojrzysz na swą piękną żonę i pocałujesz ją mówiąc, że ją kochasz, przypomnij sobie i wejdź w jedność z Bogiem, który kocha Ciebie. Dlaczego to jest tak ważne? Bo by kochać drugiego, sam potrzebujesz być kochany. Potrzebujesz doświadczać tego, że jest Ktoś, kto „umiłował Cię przed założeniem świata” (Ef 1,4), kto nie ma humorów, trudnych dni, emocjonalnej huśtawki. Ktoś kto kocha Cię nie za miły zapach czy zrobioną kawę, nie za nową sukienkę czy świetne wakacje, ale Kto kocha Cię pomimo Twego grzechu i zdrad. I właśnie ta miłość da Ci siłę, byś udźwignął ciężar miłości do Twojej żony/Twego męża. Pozwoli Ci kochać ją/go wtedy, gdy w Waszym małżeństwie pojawią się ciernie. Gdy będziecie siebie ranić. Gdy poznacie poranione oblicze miłości. To niezwykle ważne. Pamiętasz słowa z Waszego ślubu, czy też z zeszłotygodniowej refleksji?

…aby ich miłość przez Niego umocniona, stała się znakiem miłości Chrystusa i Kościoła

Wasza miłość ma być przez Niego umocniona. Myślę, że trzeba tu wyrazić się precyzyjniej: wasza miłość ma być przez Niego umacniana ciągle, każdego dnia. To kwestia Waszych wyborów, bo wyciągniesz rękę po to, czego chcesz!

Po drugie Twoje czynienie dobra ma być wolne, nie skupione na reakcji drugiego. Pan uczy nas dziś miłości do wszystkich. Miłości bezinteresownej. Miłości, która daje niczego nie spodziewając się w zamian. I tutaj, tak jak przy byciu solą dla ziemi, zaczyna się to we własnym domu, w małżeństwie, rodzinie, wspólnocie. To są te wszystkie zrobione śniadania, rozwieszone prania, wymienione uszczelki, otwarte drzwi… Wszystko to, co czynione jest pomimo wszystko. Pomimo niedostrzeżenia, pomimo warknięcia pod nosem, pomimo… Przypomina mi się pewna grafika, na której dwoje staruszków siedzi oddalonych od siebie z minami wyraźnie dopiero co odbytej kłótni. Mimo to staruszek trzyma wytrwale parasolkę na swą ukochaną, bo akurat pada deszcz. O to właśnie chodzi – miłość mimo wszystko, „bo On sprawia…”

Błogosławionej niedzieli

ks. Maciej Dalibor, salwatorianin

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *