Niedziela na serio

Jestem szczęśliwy

28 stycznia 2023 0 komentarzy

Światło

W minionym tygodniu w Krakowie nie było ani jednego słonecznego dnia. Same chmury, dni ciemne, ponure, szare… Pojechałem w Tatry, bo lubię, a także, bo prognoza dla nich była bardzo słoneczna. Zaskoczyło mnie, że dojechawszy do Zakopanego, wchodząc na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego od Jaszczurówki nadal wokół mnie górowały chmury, ciężkie chmury. Z zaskoczeniem przyjąłem informację rozentuzjazmowanej pani, która schodziła z gór po wschodzie słońca, że na górze jest piękna, słoneczna pogoda. Tchnęło to trochę nadziei, ale ogrom chmur wokół nakazywał przyjmować takie informacje z dystansem. Zwłaszcza, że nie miałem zbyt dużej sumy podejść do pokonania…

Wystarczył kwadrans, by zobaczyć niezwykły spektakl natury z głównymi rolami chmur, słońca i nieba. Wielokrotnie tego dnia chmury przesłaniały dosłownie wszystko, by za chwilę stopniowo odsłaniać kolejne szczyty… Przypominały mi się słowa Psalmu z minionej niedzieli

Pan moim światłem i zbawieniem moim

Ps 27

Znowu doświadczyłem tego, jak światło pomaga i ułatwia przeżywanie codzienności, jak daje radość, wpływa na poczucie szczęścia… Tak samo jak Pan Bóg.

Słowo na niedzielę

Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył usta i nauczał ich tymi słowami:

«Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.

Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.

Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.

Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.

Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe o was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie».

Mt 5, 1-12a

Szczęście

Bywa, że w naszym życiu zaczynamy uganiać się za szczęściem. Chcemy być szczęśliwi i nie będąc próbujemy z całych sił to szczęście znaleźć, spotkać, pomóc mu, by w końcu do nas dotarło. Nietrudno zgadnąć, dlaczego o tym mówię. Słowem centralnym dzisiejszego fragmentu Ewangelii jest

Makarioi – błogosławieni – szczęśliwi

Tydzień temu w końcówce Psalmu dostaliśmy receptę na radość. Ona powiązana jest ze szczęściem. Co więcej słowo Boże będzie nam podpowiadać, że już samo słuchanie i wprowadzanie słowa Bożego w czyn czyni człowieka szczęśliwym. Gdy Maryja przychodzi po Zwiastowaniu do Elżbiety słyszy dwukrotnie, że jest błogosławiona. Najpierw, co wskazuje na źródło szczęścia Maryi, słyszy:

Błogosławiona jesteś między niewiastami

Łk 1, 42

I chwilę później, co wskazuje na efekt pierwszego błogosławieństwa:

Błogosławiona jest, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane jej od Pana

Łk 1, 45

W odstępie trzech wersetów św. Elżbieta dwukrotnie używa słowa „błogosławiona”, jednak używa dwóch różnych słów. Pierwsze oznacza osobę, o której się dobrze mówi, osobę obdarzoną dobrym słowem. Drugie oznacza osobę szczęśliwą. Maryja jest szczęśliwa, bo otrzymała dobre słowo, usłyszała, jak patrzy na nią Bóg („pełna łaski”), przyjęła to ofiarowane jej słowo, uwierzyła mu, dała mu przestrzeń i Słowo stało ciałem tzn. Bóg stał się człowiekiem. Mówiłem kilka tygodni temu o tym, że Maryja strzegła tych usłyszanych słów, składała je w swoim sercu, rozważała. To, czego szukała to nie szczęście, ale zachowywanie tego słowa. Szczęście, pomimo wielu trudów, cierpień, niewiadomych staje się jej udziałem jakby przy okazji. Tak właśnie jest ze szczęściem. Ono dzieje się przy okazji, jest wypadkową mojego autentycznego zaangażowania się w życie. A co jest najważniejszym życiowym zaangażowaniem człowieka? Przyjąć i przekazać miłość: być kochanym i kochać. 

Odkrywać samego siebie

Słuchać słowa Bożego tzn. wejść w przestrzeń miłości, w przestrzeń dobrych słów, tzn. odkrywać swoją tożsamość, wartość u samego źródła, u Producenta. Do wejścia w tę przestrzeń zachęca nas dziś św. Paweł. Mówi:

Przypatrzcie się powołaniu waszemu

1 Kor 1, 26

Powołaniu do życia, do człowieczeństwa, do relacji, do małżeństwa, rodzicielstwa, świętości… Przypatrz się dziś twemu powołaniu. Przypatrz się sobie, ale razem ze Stwórcą. Pozwól Mu mówić, słuchaj co ma ci do powiedzenia o tobie samym…, o twoim powołaniu…, o twoim szczęściu…

Warto zacząć właśnie od tego – słuchania Boga. Wiele słyszymy słów o sobie, na swój temat. Słów, które są nam potrzebne, budują, ale też słów, których nie mamy ochoty słuchać, słów, które rujnują. Autorami tych słów, jednych i drugich, są różne osoby. Im bliższe, tym im słowo ma dla nas większe znaczenie. Potrafimy co znaczy dla dziecka usłyszeć, że nie jest kochane od własnych rodziców, a jak takie sformułowanie jest przez nie traktowane, gdy wypowiada je przypadkowy kolega z klatki obok. Czasem autorem takich słów jestem ja sam. Potrafię nieraz sobie pomóc dobrym słowem, ale potrafię też czasem całymi latami deprecjonować siebie samego.

Przypatrzeć się własnemu powołaniu to wejść w kontakt z Dawcą powołania. To zacząć słuchać Tego, który powołuje. Jak często rozmawiam z Bogiem o tym wszystkim do czego mnie powołał? Jak często słucham Boga w kontekście mojego życia, małżeństwa, pracy, świętości? On jest tym, który wypowiada do mnie i o mnie dobre słowa, który mi błogosławi. Piotr powie do Jezusa:

Ty masz słowa życia wiecznego, do kogo więc innego mamy pójść? 

Por. J 6, 68

Być szczęśliwym

Dziś Jezus wiele razy mówi „błogosławieni/szczęśliwi jesteście…” i potem następują słowa zaskakujące. W naszym kontekście, troski o powołanych do małżeństwa, te słowa są szczególnie zaskakujące, gdyż ta właśnie Ewangelią jest jedną z proponowanych do odczytania na uroczystości ślubnej. Dlaczego tak jest? 

By człowiek nie utożsamiał szczęścia tylko z doczesnym powodzeniem. By widział, że ono jest czymś więcej, że można być szczęśliwym jednocześnie przeżywając jakieś doczesne braki, niedogodności. By nie popadł w pułapkę utożsamienia szczęścia z przyjemnością.

Szczęście to nie taki stan, gdy mam wszystko to, co chce mieć, gdy zawsze wychodzi na moje i jest tak, jak ja chcę. To nie sytuacja, w której jest zawsze najlepszy, w której nie jestem nikomu nic dłużny, od nikogo nie zależę i ja dyktuję warunki. Szczęście to nie ziemskie życie bez problemów. Gdyby tak było, to szczęście byłoby dla nas nieosiągalne. Niestety bywa tak, że idziemy w taką utopię i uganiamy się za szczęściem, którego nie ma. Wtedy jesteśmy istotnie nieszczęśliwymi ludźmi, nienasyconymi, niespełnionymi, bo zawsze znajdzie się ktoś kto ma więcej, wie lepiej, jest sprytniejszy itd.

Jezus mówi dziś, że możesz być szczęśliwy pomimo biedy, niezrozumienia, pogardzania, nawet prześladowań! Możesz, bo gwarantem szczęścia nie jest coś, co robisz lub nie, co masz lub nie. Gwarantem szczęścia jest On – Jezus. Czyż nie mam zagwarantowanego przez Niego miejsca w Królestwie Niebieskim? Czyż On odmawia mi pocieszenia? Czy On nie przygotował mi „ziemi” – mieszkania w Niebie? Czy On nie potrafi mnie nasycić, zaspokoić moich nawet największych głodów? Czy On nie okazuje mi miłosierdzia? Czy nie mogę Go oglądać? Czy ja nie jestem Jego dzieckiem? Czy królestwo niebieskie do mnie nie należy i nie czeka mnie niebiańskie bogactwo? Przypatrz się uważnie swemu powołaniu i zobacz – jesteś szczęśliwy!

ks. Maciej Dalibor
salwatorianin

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *