Droga uzdrowienia
Święte Imię
Dwa tygodnie mijają dziś od naszego świętowania dnia narodzin Zbawiciela. Tydzień mija odkąd, w tradycji Żydowskiej dokonywano obrzezania i nadania imienia narodzonemu chłopcu. Można więc powiedzieć, że od dwóch tygodni częściej na naszych ustach pojawiać się mogło Imię Jezus. Częściej zatem mogliśmy sobie przypominać, uświadamiać, że Bóg jest naszym zbawieniem, że On jest źródłem i dawcą szczęścia.
Z tym Świętym Imieniem jest związane ogromne dobro, które starałem się pokazać cytując tydzień temu tekst św. Bernarda: wyzwolenie od naszych słabości, umocnienie dla przeciążonych pracą, pogoda ducha wśród cierpień, podpora dla słabnących. To sprawy, z którymi wielu z nas zmaga się w życiu osobistym, małżeńskim, rodzinnym, zawodowym, religijnym… Warto nauczyć się wzywać w tych i innych sprawach Świętego Imienia. Wzywać tzn. np. zrobić pozytywny użytek z tego, co czasem nawet już mamy, ale w negatywnej formie jako wyraz zniecierpliwienia, przerywnika itp. Myślę tu o naszym: „Jezu…!”. Warto zamienić je na świadomą prośbę, strzelisty akt skierowany do Tego, który jest zbawieniem, a przecież w chwilach, gdy np. brakuje nam cierpliwości tego zbawienia bardzo potrzebujemy. Ta zamiana czegoś co jest złe na coś co jest dobre pokazana nam jest w święcie Chrztu Pana Jezusa bardzo wyraźnie. Posłuchajmy dzisiejszego fragmentu Ewangelii:
Jezus przyszedł z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć od niego chrzest. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?»
Jezus mu odpowiedział: «Ustąp teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe». Wtedy Mu ustąpił.
A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły się nad Nim niebiosa i ujrzał ducha Bożego zstępującego jak gołębica i przychodzącego nad Niego. A oto głos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie».
Mt 3, 13-17
Święta wymiana
W liturgicznych tekstach Narodzenia Pańskiego spotykamy termin tajemnicza wymiana. Dotyczy ona tego, że niewidzialny Bóg stał się widzialnym człowiekiem, a śmiertelnemu człowiekowi została otworzona droga do nieśmiertelności. Święto Chrztu Pańskiego podejmuje ten wątek wskazując na bardziej szczegółowe elementy. Jan Chrzciciel mówi do Jezusa
To ja potrzebuję chrztu od Ciebie
Mt 3, 14
Co takiego mówi Prorok znad Jordanu? Że sam jest grzesznikiem i to on potrzebuje chrztu. Po pierwsze chrztu nawrócenia, którego sam udzielał, ale po drogie chrztu Duchem Świętym i ogniem, którego według zapowiedzi Proroka, miał udzielać Jezus (zob. Łk 3, 16). Pozostańmy jednak nad Jordanem przy chrzcie, którego udzielał Jan. Zachęcał on, by ludzie przychodzili, wyznawali grzechy, obmywali się z nich w rzece i prowadzili dalej nawrócone życie. Jezus nie potrzebował więc takiego chrztu. Nie miał grzechu. Przyszedł te grzechy odkupić. Tutaj dotykamy tej świętej wymiany, która nam została pokazana nad Jordanem. Jezus wchodząc do rzeki zanurza się w otchłań ludzkiego grzechu, bierze te grzechy na siebie i swoją śmiercią na krzyżu zada im śmierć.
Droga uzdrowienia
Przez ziemskie życie Jezusa dokonało się więc to, co pokazane nam jest dziś w każdym z mszalnych czytań. W pierwszym słyszymy dziś:
On przyniesie narodom Prawo … nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi ledwo tlejącego się knotka … Nie zniechęci się, ani nie załamie … Powołałem Cię abyś otworzył oczy niewidomym, z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności
Iz 42
Piękny jest ten obraz Boga, który nie zniechęca się, nie załamuje, który potrafi dostrzec nawet okruszyny dobra. Te ledwo tlące się knotki, te nadłamane przez zło trzciny nie sprawiają, że chce On je dogasić czy złamać do końca. On chce je ochronić, wzmocnić, bo jest Ojcem, któremu zależy na własnych dzieciach. Te dzieci często same siebie łamią, dogaszają, oddają w niewolę diabła. Ten wątek podejmuje drugie czytanie mówiące o Jezusie, który:
uzdrawiał wszystkich, którzy byli pod władzą diabła
Dz 10, 38
Wpatrując się dziś w ikonę Chrztu Jezusa chcę kontemplować, być przy, wpatrywać się, sycić się widoczną na niej Trójcą Świętą: Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Chcę napełniać moje wnętrze Bogiem miłości który uzdrawia mnie, ochrania to, co we mnie dobre, zabiera to co złe. Chcę karmić moje serce Bogiem, który nie zniechęca się mną, który stosuje wobec mnie terapię przypomnienia mi kim jestem dla Niego. Boga, który mówi dziś do mnie:
Jesteś umiłowany, w tobie mam upodobanie
zob. Iz 42, 1 / Mt 3, 17
Komentarze: 0