Niedziela na serio

Cierpliwy wychowawca

10 grudnia 2022 0 komentarzy

Mieć cierpliwość

Pisma, które staramy się zgłębiać również w #niedzielanaserio niosą cierpliwość i pociechę usłyszeliśmy tydzień temu. O tę cierpliwość apeluje też dzisiaj autor II czytania, św. Jakub. Mówi:

Trwajcie cierpliwie, bracia, aż do przyjścia Pana

Jk 5, 7

Adwentowa droga, a taką też jest małżeństwo w swojej całości, wymaga cierpliwości. Ta z kolei, jak słyszeliśmy także tydzień temu, jest darem Boga. To potrzebny nam dar, potrzebna postawa, ale jednocześnie trudna, wymagająca od nas. Zatrzymało mnie kiedyś, gdy ktoś zwrócił moją uwagę pokazując mi, że w słowie cierpliwość pobrzmiewa słowo cierpienie. Człowiek cierpliwy jest człowiekiem, który cierpi. Nosi w sobie trud okazywanej cierpliwości. Łatwiej byłoby nie okazywać cierpliwości i nie czekać na Wigilię Bożego Narodzenia, a od razu np. po 1 listopada przejść do świętowania, dawania sobie prezentów – dzieci byłyby przeszczęśliwie. A jednak wiemy, że to czekanie, ta okazywana cierpliwość (mimo, że coraz trudniejsza) buduje atmosferę, jednoczy, mobilizuje, kształtuje w nas hart ducha. Oczywiście wtedy, gdy chcemy ten trud podjąć, gdy zdecydujemy się na to. Inaczej będziemy wiecznie niezadowolonymi, narzekającymi dziećmi, które muszą mieć natychmiast.

W powołaniu małżeńskim również ważne jest czekanie, cierpliwość. Czekanie na pierwszy pocałunek, pierwszy wspólny wyjazd, czekanie na zaręczyny, na ślub, na wspólne zamieszkanie, na współżycie, na dziecko… Czekanie na słowo przebaczenia, przyjęcia, przeproszenia… Czekanie, aż dziecko wróci z nocnej imprezy, aż się nauczy, poprawi stopnie, dostanie się na studia… Czekanie na zdrowie, na śmierć, na świętość, na Niebo… Wydaje się, że niezwykle łatwiej byłoby nie czekać, nie okazywać cierpliwości, nie znosić… A jednak Pismo, które niesie cierpliwość, pociechę, nadzieję poucza nas:

Trwajcie cierpliwie aż do przyjścia Pana

Jk 5, 7

Posłuchajmy niedzielnego fragmentu ewangelii:

Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?» Jezus im odpowiedział: «Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto nie zwątpi we Mnie».

Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: «Co wyszliście obejrzeć na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale co wyszliście zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po co więc wyszliście? Zobaczyć proroka? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: „Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby przygotował Ci drogę”. Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on».

Mt 11, 2-11

Wskazać

Drugą niedzielę z rzędu otrzymujemy postać Jana Chrzciciela. Nie jest to dla nas zaskakujące, to typowo adwentowa postać, a przesłanie jego życia jest bardzo jasne: wskazać Baranka. To dokonało się w jego życiu. Pokazał, powiedział. Zrobił to bardzo jednoznacznie. Swoją codziennością też jednoznacznie pokazał Kto jest dla niego najważniejszy, Komu służy. I taki Jan Chrzciciel pokazany nam jest dzisiaj na pierwszy rzut oka jako ktoś, kto zdaje się stracił cierpliwość. Będąc w więzieniu wysyła swoich uczniów do Jezusa z pytaniem:

Czy Ty jesteś tym który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?

Mt 11,3

Różne można spotkać komentarze tego fragmentu Ewangelii. Zajrzałem do kilku badaczy Pisma Świętego (Grzegorz Wielki, Hieronim, Hilary z Poitiers) i znalazłem u nich interpretację, że Janowi nie chodziło o niego samego, że nie on stracił cierpliwość. Jako ten, który wskazał Baranka, ten, który jasno wypowiedział się, że zostało mu objawione kim jest Jezus z Nazaretu, miał jasność w tym względzie. Przypomnijmy sobie fragment z Ewangelii wg św. Jana:

Nazajutrz zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: «Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie. Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi». Jan dał takie świadectwo: «Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: „Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym”. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym».

J 1, 29-34

Wspomniani Grzegorz, Hieronim, Hilary komentują, że Chrzcicielowi chodziło o jego uczniów, że im kazał pójść i przekonać się, zapytać, spotkać Jezusa. O to przecież zawsze chodziło Świętemu znad Jordanu, żeby ci, których początkowo zgromadził wokół siebie ostatecznie poszli za Jezusem. W cytowanej Ewangelii wg św. Jana czytamy dalej:

Nazajutrz Jan znowu stał w tym miejscu wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: «Oto Baranek Boży». Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: «Czego szukacie?» Oni powiedzieli do Niego: «Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?» Odpowiedział im: «Chodźcie, a zobaczycie». Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej

J 1, 35-39

Cierpliwy wychowawca

Zostanę przy tej wspomnianej interpretacji. Przemawia dziś ona do mnie. Widzę w niej Jana Chrzciciela jako cierpliwego wychowawcę, nawet ojca, który nie zważając na własne trudny (przecież jest w więzieniu) dba o swoich uczniów, o swoje dzieci. Zależy mu na ich rozwoju. Ma świadomość, że ciągle trwa ich życiowy adwent – oczekiwanie na spotkanie Mesjasza. Stara się więc pomóc im w tym spotkaniu. W tym bardzo pięknie spełniają się słowa z Listu św. Jakuba, które stają się dla mnie centralne w tę III niedzielę adwentu. Powtórzę je po raz kolejny:

Trwajcie cierpliwie, bracia, aż do przyjścia Pana

Jk 5, 7

Jan Chrzciciel cierpliwie trwa aż jego duchowe dzieci spotkają Pana. Spotkają nie tyle na ulicy, mijając się z Nim. Spotkają Go w Jego osobistym przyjściu do każdego z nich. Spotkają Go i już u Niego, przy Nim, z Nim pozostaną. Jak uczniowie Andrzej i ów drugi uczeń, o których wspomina czwarta Ewangelia. Tak właśnie, z cierpliwości rodzi się świętość tak tego, kto okazuje cierpliwość jak i tego, których jej doznaje i sam staje się cierpliwym dla innych.

By wybrzmiało to do końca. Cierpliwość, której uczy mnie dziś Jan Chrzciciel polega na tym, że pomimo własnych ograniczeń (Janowe więzienie) zabiegam o duchowy rozwój innych. Dzieje się tak dlatego, bo sam rozpoznałem i uwierzyłem Temu, który jest Barankiem Bożym, który gładzi również moje grzechy, który mnie czyni szczęśliwym.

Wyzwanie na ten tydzień: dbaj o własną przyjaźń z Jezusem i zabiegaj o nią u swoich bliskich. Bądź w tym cierpliwy 😊

ks. Maciej Dalibor,
salwatorianin

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *