Niedziela na serio

Być światłem

4 lutego 2023 0 komentarzy

Podążamy od kilku niedziel bardzo wyraźnie za światłem. Pokazuje nam liturgia jak ono jest ważne. Oczywiście chodzi o Światło, którym jest Bóg. Jak światło jest potrzebne i co dzieje się, gdy nagle go zabraknie widzimy, gdy np. któregoś wieczoru wyłączą nam prąd. Zaczyna się wtedy szukanie alternatywnych źródeł światła, niepewne kroczenie w ciemnościach, być może nerwowość, że nie ma tego, co być miało, co jest takie oczywiste, co zawsze jest. Bo światło jest nam potrzebne. Bóg jest nam potrzebny do określenia tego kim jestem, jaka jest moja wartość, jakie jest moje powołanie, jaka ma być moja wieczność…

Gdy zaczyna brakować Boga, to szukamy alternatywnych źródeł, które pozwolą nam to wszystko, co najważniejsze zobaczyć. I oczywiście da się pewne rzeczy odkryć, zauważyć np. przy blasku księżyca, ale wiemy doskonale, że to nie jest ten sam sposób postrzegania rzeczywistości, jak przy świetle słonecznym. Wystarczy kilka dni bez słońca i stajemy się trochę bardziej smutni, rozdrażnieni, bez wielkiego entuzjazmu… Gdy jednak słońce wyjdzie zza chmur, jego promienie musną naszych twarzy, to świat staje się piękniejszy, bo ludzie zaczynają się uśmiechać 😊

Być może Waszej relacji na jakimś etapie (chodzenia ze sobą, narzeczeństwa, małżeństwa czy może już wdowieństwa – ale tu z pewną nostalgią) lub nadal towarzyszy mówienie do siebie, nazywanie siebie „Słońcem” czy bardziej pieszczotliwie „Słoneczkiem”. Pewnie chodzi w tym o to, że ta druga osoba rozjaśnia twoje życie, sprawia, że staje się ono bardziej wyraziste, płodne (nie tylko w znaczeniu biologicznym). Ten wątek – bycia dla innych światłem podejmuje dziś liturgia słowa. 

Posłuchajmy Psalmu 112, z którego pochodzi liturgiczny psalm V niedzieli zwykłej roku A.

Szczęśliwy mąż, który się boi Pana 

i wielkie upodobanie ma w Jego przykazaniach. 

Potomstwo jego będzie potężne na ziemi: 

pokolenie prawych dozna błogosławieństwa. 

Dobrobyt i bogactwo będzie w jego domu, 

a sprawiedliwość jego przetrwa na zawsze

Wschodzi w ciemności jako światło dla prawych, 

łagodny, miłosierny i sprawiedliwy.

Dobrze się wiedzie mężowi, który lituje się i pożycza, 

postępuje w swych sprawach uczciwie. 

Na pewno się nie zachwieje; 

sprawiedliwy będzie w wiecznej pamięci. 

Nie będzie się lękał niepomyślnej nowiny; 

mocne jego serce, zaufało Panu. 

Serce jego stateczne lękać się nie będzie, 

aż z góry spojrzy na swych przeciwników. 

Rozdaje – obdarza ubogich, 

sprawiedliwość jego będzie trwała zawsze; 

potęga jego wzmoże się ze sławą. 

Widzi to występny, gniewa się, 

zgrzyta zębami i marnieje. 

Pragnienie występnych wniwecz się obróci

Na starcie tego Psalmu mamy nawiązanie do poprzedniej niedzieli i jej fragmentu Ewangelii.

Szczęśliwy mąż, który się boi Pana 

i wielkie upodobanie ma w Jego przykazaniach. 

Źródłem szczęścia jest Bóg, a doświadczamy tego stanu, gdy mamy dbamy o właściwą relację z Nim. Bojaźń Boża, to ta właściwa relacja, to uznanie prymatu Pana Boga takie codzienne w porannej modlitwie, którą będą otwierał dzień, w niedzielnej Eucharystii, którą będę otwierał tydzień, w znaku krzyża, którym będę otwierał każdy posiłek. Podobnie z otwieraniem, czyli początkiem wszelkich innych rzeczy czy spraw: kolejnego roku kalendarzowego, liturgicznego, szkolnego, akademickiego, życiowego, małżeńskiego itd. Bóg ma być pierwszy. Można by więc powiedzieć, że tak niewiele nam potrzeba do szczęścia – ustawić Boga jako pierwszego i ukochać Jego przykazania, czyli Jego troskę o mnie, Jego zabezpieczenie mojego szczęścia, wskazówki, które pomagają mi współpracować z Nim. Czytam Psalm dalej, to już zdanie, które jest obecne w niedzielnej liturgii:

Wschodzi w ciemności jako światło dla prawych, 
łagodny, miłosierny i sprawiedliwy.

Ps 112, 4

Taki szczęśliwy człowiek przyjmujący światło Chrystusa sam staje się dla innych światłem. Ten wątek pokazuje nam dziś cała liturgia słowa. W pierwszym czytaniu słyszymy:

Wtedy twe światło wzejdzie jak zorza (…) twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem”

Iz 58

To kolejny etap. Najpierw ja sam potrzebuję przyjąć światło, uznać, że

Pan moim światłem i zbawieniem moim

Ps 27, 1

co rozważaliśmy dwa tygodnie temu, a potem mam sam stawać się światłem dla innych. Zapyta ktoś, a jak się przyjmuje to światło? Chciałbym się odwołać w tym miejscu do najważniejszej liturgicznej świecy – Paschału. Mamy na nim zawsze cyfrę bieżącego roku, co pokazuje, że wiara to sprawa codzienności, teraźniejszości. Ta cyfra i jej otoczenie wskazuje również, że Bóg jest Panem czasu. Ponieważ obok są dwie litery alfabetu greckiego: pierwsza i ostatnia, alfa i omega. Jezus Zmartwychwstały, którego symbolizuje paschał w całości jest początkiem i końcem wszystkiego. Jego jaśniejące chwałą rany przyniosły nam zbawienie. W ten sposób odkupił On całą zbłąkaną, siedzącą w ciemnościach grzechu ludzkość i przyniósł jej światło. Światło, którym jest On sam, o którym słyszeliśmy kilka dni temu, że jest

Światłem na oświecenie pogan

Jak więc przyjąć to światło? Pójść za tym, co pokazuje nam Paschał i co mamy w dzisiejszym Psalmie: Początek i Koniec. Dać Bogu pierwszeństwo – to znaczy przyjąć światło Chrystusa, to znaczy stawać się światłem. Nie unikniemy tu nawiązania do pierwszego przyjętego przez nas sakramentu – chrztu świętego. I to, że jest on pierwszy ma tu znaczenie. Ten sakrament oddaje mnie Bogu, w tym sakramencie otrzymuje światło tzn. wiarę, relację, więź, bliskość, jedność z Jezusem umarłym, pogrzebanym i zmartwychwstałym.

Gdy do chrztu przystępują osoby dorosłe w momencie odpalenia ich chrzcielnych świec od Paschału kapłan wypowiada takie słowa:

Staliście się światłem w Chrystusie. Postępujcie nieustannie jak dzieci światłości, trwajcie w wierze, abyście ze wszystkimi Świętymi mogli wyjść na spotkanie przychodzącego Pana w królestwie niebieskim.

Gdy o poranku staję wobec mojego Boga, oddaję Mu chwałę, proszę o piękny dzień, dziękuję za dar życia wtedy moje światło wschodzi, jak dzień, który się rozpoczyna, czyli gdy daję Mu zasadnicze pierwszeństwo, wtedy otrzymuję moc do tego, by tego dnia być łagodnym, miłosiernym i sprawiedliwym. Te sprawności pokazane nam są dzisiaj jako właściwe człowiekowi, który przyjął od Boga światło i teraz przekazuje je innym. Te cnoty są nam potrzebne w życiu społecznym, w relacjach, również tych małżeńskich i rodzinnych.

ks. Maciej Dalibor
salwatorianin

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *