Budujemy dom
Znów zostań w domu
Kilka dni temu usłyszeliśmy o kolejnych obostrzeniach związanych z pandemią. Mamy już jej serdecznie dosyć. Jesteśmy jednak ludźmi wiary, tymi, którzy należą do Chrystusa (chrześcijanami) i jako tacy postępujemy w zgodzie z zaleceniem św. Pawła:
Trzymajcie się mocno Słowa Życia
Flp 2, 16
Pod koniec Oktawy Wielkiej Nocy odwoływałem się również do tego fragmentu (TUTAJ). Tak wtedy, jak i dzisiaj wniosek był jeden: mamy iść za naszym Zbawicielem, zasłuchani w Jego głos. Dać się poprowadzić, czy wręcz przeprowadzić przez ten czas. A „ten czas” to kolejne święta spędzone w większej lub mniejszej izolacji. W każdym razie, na pewno nie tak, jak chcielibyśmy świętować. Co na to Pan Bóg?
Mam swój dom
Pan Bóg, jak zawsze trafia w punkt i bardzo jasno przez proroka Natana z I czytania (TUTAJ) mówi nam, co zamieściliśmy na naszej grafice:
Pan dom ci zbuduje
2 Sm 7, 11
Całe pierwsze czytanie osnute jest wokół tematu domu. Już na samym starcie, co bardzo jest ciekawe z perspektywy Bożej obietnicy, autor informuje nas, że rzecz dzieje się, gdy:
Król zamieszkał w swoim domu
2 Sm 7, 1
Czyli gdy Dawid osiągnął stabilizację. Po serii walk z królem Saulem, wojen z różnymi państwami, po wewnętrznych animozjach dotyczących panowania Dawida nad częścią pokoleń Izraelskich, w końcu Dawid zostaje obwołany królem całego Izraela, obiera stolicę w Jerozolimie, tam sprowadza Arkę Przymierza i rozpoczyna trzydziestotrzyletni okres swych rządów. To oznaczają słowa „gdy król zamieszkał w swoim domu”.
Pewno niejedni z Was marzą o takiej stabilizacji. Żeby już wszystkie walki, troski, animozje się pokończyły. Żeby spokojnie można było żyć we własnym domu. Żeby swobodnie, kiedy się chce i dokąd się chce można było z niego wyjść czy wyjechać, a potem doń wrócić. Jednak to jest punkt wyjścia dzisiejszego Słowa, ledwie zagajenie tematu.
Zmiana perspektywy
Wspomniałem już, że ciekawy jest moment, w którym padają słowa z naszej dzisiejszej grafiki. Przecież król właśnie zamieszkał w domu! Pokazuje to, że nie chodzi tu o cedrowy pałac, w którym mieszkał Dawid. Chodzi o zupełnie inną stabilizację. Na kilka dni przed świętami, Pan przytrzymuje nasz wzrok na sobie, by uświadomić nam, że nie o mury, sufit i meble tu chodzi, że nawet pośród zamknięcia można być wolnym, że obojętnie czy mieszkam w pałacu czy malutkim mieszkanku; czy jest nas w nim dużo, za dużo, mało, czy za mało, bo jestem w nim sam, nasza uwaga ma skupić się na Tym, który jest Działającym:
Pan dom ci zbuduje
2 Sm 7, 11
Zmiana perspektywy jest ważna. To nic, że Dawid zamieszkał w pałacu cedrowym. To nic, że miał – chwalebny – zamiar zbudowania domu dla Pana. To była perspektywa Dawida, to co on chciał zrobić. Piękne w postawie Dawida jest to, że podzielił się swymi zamierzeniami z prorokiem Natanem. Masz takiego proroka, z którym dzielisz się swymi zamierzeniami? Takiego, który jest na tyle blisko Pana, że z Jego perspektywy Ci odpowie? I równie ważne pytanie: czy Ty jesteś takim prorokiem dla swej żony/swego męża? Czy wewnątrz swego małżeńskiego pożycia każde z Was z osobna i wspólnie dbacie o bliskość z Panem, żeby móc sobie pomagać w codzienności po Bożemu? Pan przez proroka ustawiał wzrok Dawida, tak jak się ustawia obiektyw do zrobienia jak najlepszego zdjęcia. A najlepsze z możliwych ustawień dla ludzkiego wzroku, to ujęcie z Bożej perspektywy. Dlatego Pan koryguje ustawienia Dawida. Chce skorygować i nasze. Mamy co mamy i tego nie zmienimy, ale to, co możemy zmienić, to nasze spojrzenie na to wszystko. To może być spojrzenie z mojej własnej, często ograniczonej perspektywy, a może być to spojrzenie od strony wiary, Boża perspektywa, która wszystko zmienia tzn. pokazuje prawdziwiej.
Dom na skale
Tym sposobem dotarliśmy znów do tematu wiary. Tydzień temu sprowokowani przez modlitwę dnia podjęliśmy ten temat. Została przywołana katechizmowa definicja wiary. Dziś, w Liturgii Słowa, mamy konkretny przykład takiej wiary – Maryja i scena zwiastowania. Przeczytajmy ją w kluczu naszego dziś. Ona miała swe plany. Poślubiona Józefowi, przygotowywała się na drugi etap ślubnej ceremonii, w której przeprowadzi się do swego męża, zamieszka z nim i będą prowadzić życie sprawiedliwych Jahwe, jak Józefa określa ewangelista Mateusz (zob. Mt 1, 19). W takim momencie przychodzi do Niej archanioł Gabriel, by zapytać Ją czy zgodzi się spojrzeć na swoje życie z Bożej perspektywy! W półpogańskiej Galilei, nikomu nieznanej dziewczynie zostają powierzone losy ludzkości. Nie w Jerozolimskiej świątyni, nie w Judei, ale tam w Galilei. Tam zwiastowana jest największa radość, nadzieja, miłość dla ludzkości. Tam jest Ta, która jest całkowicie przesiąknięta łaską Boga. Ta, która jest w stanie dostrzec całą tę sytuację z Bożej perspektywy i odpowiedzieć „niech mi się stanie” (Łk 1, 38).
Poprośmy Pana o dar kontemplacji tzn. Bożego widzenia naszego życia i zobaczmy, czy czasem ta przekraczająca nas pandemia, albo jakieś inne „półpogaństwo”, które nas dręczy nie jest przestrzenią, w której Bóg chce mi zwiastować radość, nadzieję, miłość dla mnie, dla Waszego małżeństwa, rodziny. Czego potrzebuję by to sprawdzić? Wiary na wzór Maryi. Wiary, która opiera się nie na własnych planach (patrz Dawid i jego zamiary), ale na Bożej perspektywie. Jak pozwolić, by łaska wiary w tak piękny sposób rozwinęła się we mnie? Abp Bruno Forte głosząc swego czasu rekolekcje Janowi Pawłowi II powiedział, że:
Maryja jest ciszą, w której rozbrzmiewa słowo Odwiecznego
Maryja uczy nas zasłuchania. Uczy nas milczenia, by Bóg mógł się wypowiedzieć. Uczy nas wycofania się, by On przyszedł i ustawił mi najlepszy kadr na moje życie.
Pan przychodzi, by zbudować Ci dom. By ułożyć Ci te najbliższe, świąteczne dni. Pozwól Mu, by On to zbudował.
Błogosławionej niedzieli!
Komentarze: 0