Miłość na serio

Grzeszna miłość

5 kwietnia 2021 0 komentarzy

Struktura grzechu

Analiza problemów pożądliwości ciała, subiektywizmu i egoizmu, o czym była mowa w poprzednim odcinku omówienia początku trzeciego rozdziału „Miłości i odpowiedzialności”, podprowadza do zrozumienia pojęcia „grzeszna miłość”. Kryje ono w sobie jednak głęboki paradoks – przecież miłość jest synonimem dobra, podczas gdy grzech oznacza zło moralne. Tymczasem…

…może być „miłość”, która nie tylko nie jest moralnie dobra, ale wręcz przeciwnie – jest „grzeszna”.

W jaki więc sposób jest miłością?

Pożądliwość ciała jest w każdym człowieku terenem, na którym ścierają się ze sobą i zmagają dwa odniesienia do człowieka drugiej płci. Przedmiotem walki jest ciało, które ze względu na swą wartość seksualną budzi pragnienie użycia, podczas gdy winno budzić miłość ze względu na wartość osoby – jest przecież ciałem osoby. Sama pożądliwość ciała oznacza stałą skłonność do tego, aby tylko „używać”, gdy tymczasem winno się „miłować”. Sama pożądliwość ciała nie jest jeszcze grzechem. Teologia katolicka upatruje w pożądliwości ciała tylko „zarzewie grzechu”, że…

w zetknięciu z osobą drugiej płci człowiek nie umie po prostu i spontanicznie tylko „miłować”, ale całe jego odniesienie do tej osoby zostaje wewnętrznie zakłócone pragnieniem „używać”.

Grzechem może być tylko to, co płynie z woli – czyn odznaczający się odpowiednią świadomością i dobrowolnością. Wola doprowadza do grzechu, o ile kieruje się złym ujęciem miłości. Pokusa, która otwiera drogę do „grzesznej miłości”, zakłada świadomość „to jest złe”, fałszuje ją jednak, aby wytworzyć sugestię „jednak to jest dobre”. Okazji do takiego zafałszowania we wzajemnym odniesieniu osób różnej płci dostarcza subiektywizm we wszystkich odcieniach. Grzech rodzi się wówczas stąd, że człowiek nie chce uczucia podporządkować osobie i miłości, ale wręcz przeciwnie – podporządkowuje osobę i miłość uczuciu. „Grzeszna miłość” bywa często bardzo uczuciowa, nasycana uczuciem, które zastępuje w niej wszystko inne.

Grzeszność jej oczywiście nie leży w tym, że jest nasycona uczuciem, nie leży w samym uczuciu, ale w tym, że wola uczuciem przesłania osobę, to zaś przekreśla wszelkie prawa i zasady obiektywne, które muszą rządzić zjednoczeniem osób, kobiety i mężczyzny. Wola nie ma kontaktu z wartością osoby, żyje właściwie negacją miłości, nie stawiając żadnego oporu pożądliwości ciała. Przy takim nastawieniu woli pożądliwość ciała, „zarzewie grzechu”, płonie zupełnie swobodnie. Prawdziwa miłość umożliwia rzeczywiste pogłębienie w dobru, zabezpiecza od destruktywnego działania tych sił, zabezpiecza osobę od „złej miłości”. Nie tylko własną zresztą; miłość zawsze łączy dwie osoby, zabezpieczając, więc własną, zabezpiecza się także cudzą.

Pełny sens czystości

Czystość jest związana z cnotą umiarkowania i jej podporządkowana. Cnota umiarkowania jest po to, aby powstrzymywać zapędy pożądawcze, które się rodzą wobec różnych dóbr materialnych, cielesnych, narzucających się zmysłom. Poruszenia zmysłowe należy podporządkowywać rozumowi. Gdyby cnoty umiarkowania zabrakło w człowieku, wola mogłaby z łatwością ulegać zmysłom, wybierałaby jako dobro to tylko, co zmysły jako dobro odczują i czego zapragną.

Czystości nie sposób pojąć bez cnoty miłości. Ma ona za zadanie wyzwalać miłość od postawy użycia. Postawa ta wypływa i nie tylko z samej zmysłowości, ale z subiektywizmu uczuć, który stwarza bezpośrednio warunki sprzyjające różnym egoizmom – egoizm uczuć, egoizm zmysłów.

Być czystym znaczy mieć „przejrzysty” stosunek do osoby drugiej płci.

Czystość to tyle, co „przejrzystość” wnętrza, bez której miłość nie jest sobą. Nie jest bowiem sobą tak długo, jak długo chęć „używania” nie została podporządkowana gotowości „miłowania” w każdej sytuacji.

Ta „przejrzystość” odniesienia do osób drugiej płci nie może polegać na jakimś sztucznym zepchnięciu wartości ciała i seksu do podświadomości, na stworzeniu takiego pozoru, jakby one nie istniały czy też nie działały. Bardzo często pojmuje się czystość jako „ślepe” hamowanie zmysłowości i poruszeń ciała, przy którym wartości ciała i wartości seksu zostają zepchnięte do podświadomości, tam czekają na sposobność do tego, aby wybuchnąć. Jest to oczywiście błędne rozumienie cnoty czystości, która jeśli jest w ten sposób praktykowana, istotnie stwarza niebezpieczeństwo takich „wybuchów”.

Z powodu takiego błędnego poglądu na istotę czystości wiąże się z nią sugestie o czysto negatywnym charakterze tej cnoty: czystość to tylko „nie”.

Tymczasem czystość to przede wszystkim „tak”, z którego dopiero wypływa „nie”.

Niedorozwój cnoty czystości polega na tym, że ktoś „nie nadąża” z afirmowaniem wartości osoby, pozwala się zdominować samym wartościom seksualnym, które owładnąwszy wolą źle kształtują cały stosunek do osoby drugiej płci. Istota czystości leży właśnie w tym, aby w każdej sytuacji „nadążyć” za wartością osoby i do niej „dociągać” każdą reakcję na wartość „ciała i płci”.

Jest to szczególny wysiłek wewnętrzny, duchowy – bo afirmacja wartości osoby może być tylko owocem ducha – ale wysiłek ten jest przede wszystkim pozytywny, twórczy – od wewnątrz, a nie przede wszystkim negatywny i destruktywny. Prawdziwa czystość nie prowadzi przy tym ani do jakiejś pogardy ciała, ani do upośledzenia małżeństwa i życia płciowego.

Czystość nie prowadzi do pogardy ciała, zawiera w sobie natomiast pewną pokorę ciała. Pokora to postawa właściwa wobec każdej prawdziwej wielkości. Ciało ludzkie winno być „pokorne” wobec tej wielkości, jaką jest osoba. Ciało ludzkie winno być „pokorne” wobec tej wielkości, jaką jest miłość, to znaczy podporządkowane jej. Powinno ono również być pokorne wobec wielkiej sprawy ludzkiego szczęścia.

Szczęście niekiedy utożsamia się błędnie z samą rozkoszą, z sumą przyjemności, którą daje ciało we współżyciu kobiety i mężczyzny.

Takie powierzchowne widzenie szczęścia przesłania choćby tę prawdę, że kobieta i mężczyzna mogą i powinni szukać swego doczesnego, ziemskiego szczęścia w trwałym zjednoczeniu, które ma charakter osobowy, bo opiera się u obojga na gruntownej afirmacji wartości osoby.

ks. Artur Stobierski SDS

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *