Rodzinne etiudy

Ze względu na… krótka etiuda o motywacji

24 lutego 2020 0 komentarzy

Wielki Post coraz bliżej. Liturgia Słowa ostatnich dni coraz bardziej wprowadza nas w ten czas.  W piątkowym (21.02.2020r.) fragmencie Ewangelii św.  Marka padły tak dobrze znane chyba wszystkim słowa Pana Jezusa:

Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je.

Mk 8, 34-35

Często myślę o nich w kontekście naszego małżeńskiego życia – co znaczą one dla mnie w mojej codzienności żony i mamy? 

Kiedy słyszę te słowa, często staje mi przed oczami św. Maksymilian Kolbe i myślę sobie, tak zwyczajnie, że przecież nie każdy jest św. Maksymilianem, nie każdy z nas jest wezwany do tego, by faktycznie oddać swoje życie za drugiego, w ekstremalnej sytuacji. A jednak te słowa Pana Jezusa są skierowane do każdego z nas. W jaki sposób więc ja, w moim bardzo zwyczajnym, często monotonnym życiu, w domu, nad patelnią z naleśnikami, lekcjami francuskiego, które daję, odrabianiem prac domowych z dziećmi jestem zaproszona do naśladowania Pana Jezusa, tracenia mojego życia z powodu Ewangelii? Bardzo wiąże się to dla mnie z tym, o czym mówił do nas ksiądz Maciej w rozważaniu z cyklu #NiedzielaNaSerio: „Każdego dnia wyciągacie ręce po to, czego chcecie. Ważne, by codziennie w porannej modlitwie dokonywać tego wyboru. Tak bardzo świadomie. To nie jest obojętne. To jest kwestia Twojej woli: jeśli zechcesz zachowasz ślubne przyrzeczenia”. To bardzo ważne, to nie jest kwestia wyjątkowych sytuacji, ale właśnie codziennego i świadomego wyboru. Czy naprawdę dokonuję go każdego dnia świadomie? A jeśli nie, to dlaczego? Skoro to naprawdę kwestia mojej woli, to dlaczego tak często „jeśli chcesz” zamienia się w „nie chce mi się, nie mam motywacji”. Myślę że to właśnie motywacja jest bardzo ważna, ona często zmienia, nadaje sens naszym małym, codziennym wyborom. Pan Jezus nie kończy swojego zdania na samej zachęcie do tracenia życia, ale bardzo wyraźnie zwraca uwagę na Cel, na to z jakiego „powodu” dokonuję moich wyborów.  Wielokrotnie ostatnio w różnych sytuacjach usłyszałam od kogoś, że nie chce mu się czegoś zrobić, bo nie ma motywacji, często z pretensją do kogoś z zewnątrz o jej brak. Tymczasem we wspomnianej piątkowej Ewangelii Pan Jezus podaje stanowczo jedyną życiodajną motywację:

z powodu Mnie i Ewangelii

Mk 8, 35

A chwilę później w tej samej rozmowie dodaje:

Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże przychodzące w mocy

Mk 9, 1

Czyli perspektywą, w której dokonuję moich codziennych wyborów ma być życie wieczne. Czy naprawdę tak na nie patrzę w zwykłych, często prozaicznych wydarzeniach? Takie spojrzenie naprawdę zmienia znaczenie prozaicznych codziennych czynności. Ze względu na Kogo wstaję rano, przygotowuję śniadanie dzieciom, idę do pracy, angażuję się w różne inicjatywy? U progu tego Wielkiego Postu, zanim podejmę różne postanowienia, wybiorę rekolekcje, zrezygnuję z czegoś, chcę sobie kolejny raz przypomnieć z jakiego powodu chcę coś  stracić? Czy na pewno podejmuję decyzję ze względu na relację z Nim? Czy, cokolwiek postanowię, naprawdę zrobię to „z powodu Ewangelii?”. Kiedy autentycznie kochamy, wtedy pewne wybory stają się dla nas oczywiste, a kochamy tym mocniej, prawdziwiej, im lepiej kogoś poznajemy i jesteśmy w coraz bliższej relacji. Jak chcę przeżyć ten Wielki Post, by jeszcze lepiej poznawać Pana Jezusa i Jego Ewangelię, bo tylko wtedy, w coraz głębszej relacji z Nim, będę chciała dokonywać moich codziennych wyborów ze względu na Niego, żeby to On stał się moją nieustanną motywacją?

Zuzanna Zychowicz-Skrzecz

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *