Rodzinne etiudy

Zależeć od…

10 marca 2021 0 komentarzy

Co roku szczególnie

Wydawało mi się, że dopiero pisałam etiudę na wejście w zeszłoroczny Wielki Post, a tu już blisko trzy tygodnie tegorocznego za nami. Zawsze czekam na ten czas w roku. Staram się go nie przegapić od początku.  Czytając Słowo Boże, w jego świetle patrząc na naszą rodzinną codzienność, wsłuchując się na modlitwie, w to co mówi Pan Bóg o aktualnym stanie mojego serca, szukam drogi na nasz rodzinny Wielki Post. W Liturgii Słowa ze Środy Popielcowej słyszymy co roku:

Na Syjonie dmijcie w róg, zarządźcie święty post, ogłoście uroczyste zgromadzenie. Zbierzcie lud, zwołajcie świętą społeczność, zgromadźcie starców, zbierzcie dzieci i niemowlęta! Niech wyjdzie oblubieniec ze swojej komnaty, a oblubienica ze swego pokoju.

Jl  2, 15-16

Zawsze słyszę ten fragment bardzo osobiście, jako zaproszenie dla naszej rodziny, by nie trwonić łaski płynącej z tego czasu. Mam przed oczami poprzednie lata, kiedy zwoływałam naszą rodzinę na wielkopostną modlitwę, do realizacji naszych różnych rodzinnych wyzwań.

Tego roku…

W tegoroczny Wielki Post wchodziliśmy zmęczeni pandemicznym rokiem w bloku, ograniczeniami, limitami w kościele, problemami z pracą, zdalną szkołą, wirtualnymi przygotowaniami do egzaminu ósmoklasisty, brakiem spotkań, powietrza, przestrzeni. Zawsze staram się pytać Pana Boga na modlitwie, jaką drogę On nam proponuje na ten czas, na co w naszej relacji tym razem mam zwrócić uwagę. Próbuję mocno wsłuchać się w stan mojego serca, w to czym żyjemy, też we czworo, i nie narzucać sobie jakichś wyrzeczeń automatycznie, ale bardzo osobiście przyjrzeć się, co dziś oddala mnie od Pana Boga, co sprawia, że trudniej mi kochać, gdzie potrzebuję więcej przestrzeni dla Niego. Wielokrotnie już doświadczyłam, że w Wielkim Poście nie chodzi o prężenie duchowych muskułów, o udowodnienie sobie i Panu Bogu, że dam radę, ale raczej przeciwnie – o dopuszczenie własnej słabości i tego, jak bardzo potrzebuję w niej Pana Boga i Jego Miłości. Zadawałam sobie pytanie czy potrzebujemy dziś dodatkowych wyrzeczeń, czy ja ich potrzebuję, by doświadczyć głodu Pana Boga, by za Nim zatęsknić. Zastanawiałam się też mocno, czego akurat w tym roku nauczą się nasze dzieci, zamknięte w bloku, pozbawione kontaktów z rówieśnikami, jeśli dorzucą sobie dodatkowe wyrzeczenia, do tych które przynosi nam akurat w tej chwili życie.

Porozmawialiśmy o tym wszyscy razem wchodząc w ten Wielki Post, żeby spróbować przeżyć go po prostu jeszcze bardziej uważnie niż zwykle. By te codzienne dziś braki przeżywać bardziej świadomie z Panem Jezusem, by wypełnić je modlitwą w ważnych dla nas intencjach, pozwolić Panu Jezusowi, by wypełnił je Swoją Miłością. Patrząc na naszych nastolatków w domu, o ile to możliwe, jeszcze bardziej w tym czasie spragnionych bezwarunkowej miłości, myślalam o tym, jak bardzo sama potrzebuję jej doświadczyć, by móc nią obdarzać własne dzieci. I tak weszłam w ten Wielki Post z intuicją, że być może potrzebnym mi dziś bardzo wyrzeczeniem, jest nie podjąć żadnych dodatkowych wyrzeczeń, by jeszcze mocniej uwierzyć Miłości, by dopuścić własną słabość, której doświadczam po prostu w codziennym życiu. By uczyć się razem jeszcze uważniej wypatrywać znaków Bożej Miłości w każdym wydarzeniu. I wcale nie była to dla mnie łatwa decyzja, słuchając kolejnych osób podejmujących swoje wyzwania, wpadałam w pułapkę porównywania się, myślenia, że może powinnam.

Być zależnym

W sobotę po Popielcu wybraliśmy się odwiedzić naszych Przyjaciół, jadąc do nich kilkakrotnie mijaliśmy na trasie billboardy z buzią maluszka w łonie mamy i podpisem zależę od ciebie. Było coś pięknego w tych billboardach, co przykuwało mój wzrok. Nasza córka też zwróciła na nie uwagę, pytając mnie „co to znaczy zależeć od kogoś?”. Zostałam z tym pytaniem. Coś odpowiedziałam na szybko, ale brzmiało ono w moich uszach cały czas. Kilka godzin później dostałam gorączki, a stopień zmęczenia i rozbicia, ból mięśni i głowy wskazywały na to, że pewnie nie jest to zwykłe przeziębienie. Dwa dni później byliśmy już chorzy wszyscy czworo, a wyniki wymazów informowały jednoznacznie „Wykryto RNA wirusa SARS-CoV-2” , no i dziesięć dni izolacji domowej. Mocno porusza mnie to, jak bardzo w tych dniach prowadziło nas Słowo Boże, jak bardzo blisko Pan Bóg był obecny podczas naszej covidowej kwarantanny. 
Wyniki testów otrzymaliśmy w dniu, kiedy w Kościele czytany był fragment Ewangelii św. Łukasza:

To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza.

Łk 11, 29

Pomyślałam wtedy, że jedyną odpowiedzią, której potrzebujemy jest Jezus – Znak Miłości Ojca, że to Jego mamy wypatrywać przez cały czas. Choć nie mieliśmy najsilniejszych objawów infekcji, to gorączka, osłabienie i zamknięcie dosyć szybko pozwoliły nam doświadczyć zależności. Pusta lodówka, kończący się w domu papier toaletowy, brak możliwości zrobienia zakupów i sił do gotowania – proza życia. Dzień później czytaliśmy fragment ze św. Mateusza:

Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym którzy Go proszą.

Mt 7, 11

My nie zdążyliśmy nawet poprosić, zanim zdążyłam pomyśleć, czego potrzebujemy, siatki z zakupami stały już pod drzwiami, z bukietem wiosennych tulipanów, garnkiem ciepłej zupy. W morzu ludzkiej życzliwości, doświadczyliśmy ogromnej troski Pana Boga o nas. A ja poczułam się jak dziecko, o które troszczy się najtroskliwsza mama. Było to bardzo piękne doświadczenie. Często w codzienności jestem w odwrotnej  roli, myślę, że wiele mam ma podobnie. To my karmimy, opiekujemy się, staramy się odgadnąć potrzeby zanim zostaną wypowiedziane. Zresztą właśnie troski Mam doświadczyłam szczególnie w tych dniach. Mama piątki dźwigała zgrzewki mleka pod nasze drzwi, Mama trójki gotowała zupę, Mama innej trójki piekła wymarzoną szarlotkę. Obserwowałam, jak bardzo zaczynam walczyć z tym, że nie mogę się odwdzięczyć, że przecież gorączka przechodzi, że przecież mogę sama, że tej życzliwości jest tak dużo.

Jak dziecko

Wtedy na facebooku wpadła mi w oko grafika z cytatem Jespera Juula:

Dziecka nie da się rozpieścić dawaniem mu za dużo tego, czego naprawdę potrzebuje. Rozpieszczone dzieci to te, które nie potrafią zaakceptować słowa NIE. Liczą, że ich życzenia będą natychmiast spełniane – i zachowują się roszczeniowo. Jednak tak rozwijają się tylko te dzieci, które dostają za dużo tego, co niepotrzebne

Pomyślałam, że Pan Bóg najlepiej wie, czego potrzebujemy. Że te dni to taka wielka łaska – lekcja przyjmowania bezwarunkowej Miłości – dziecięcej, ufnej zależności od Ojca. Że przecież właśnie o to chodzi w Wielkim Poście. Bo wydaje mi się, że najtrudniej często jest przyjąć, popadając w aktywizm, zbawiając świat kolejny raz zapomnieć, że potrzebuję sama czerpać ze Źródła, jeśli chcę kochać. A tym Źródłem jest przebity bok Chrystusa. Bo Miłość nie kalkuluje – te słowa, które usłyszałam we wprowadzeniu do Liturgii  kolejnego dnia naszej kwarantanny (TUTAJ i z serca polecam całość, bo to może być piękne światełko na ten Wielki Post) stały się dla mnie jej mottem. Stały się również drogowskazem, jak kochać własne dzieci, w tej pandemicznej rzeczywistości, w której często doświadczam zagubienia. Bo jak powiedział ksiądz Maciej w tym samym rozważaniu chodzi o to, by kochać, a tego uczymy się całe życie, przyjmując Miłość Tego, który nie kalkuluje, nie stawia żadnych warunków, tylko oddaje Swoje Życie za nas.

Wyjść do świata

O północy, w dniu zakończenia kwarantanny wyszliśmy z Mężem na spacer z psem. Świat nie zmienił się przez te dziesięć dni. Nasza ulica wygląda tak samo. Czy coś zmieniło się w naszych sercach?  Czy zmieni się przez te 40 dni? Często porusza mnie wolność, jaką Pan Bóg daje nam w relacji z Nim. Przez kolejne lata wraca to do mnie w różnych zdaniach, w zależności od etapu drogi – daj się Panu Bogu zaskoczyć, pozwól się Panu Bogu poprowadzić, zatroszczyć o ciebie, nakarmić. Dziś, w tym Wielkim Poście streszczają się one dla mnie w słowach „daj się pokochać Panu Bogu”.

Zuzanna
Zychowicz-Skrzecz

Komentarze: 0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *