Na koniec i na początek
Świąteczny TOP
Na przełomie starego i nowego roku kalendarzowego aż trzykrotnie wraca w Liturgii słowa Prolog Ewangelii św. Jana. Mamy okazję słuchać go w Boże Narodzenie, Sylwestra i w drugą niedzielę po Bożym Narodzeniu. Przez wiele lat zaskakiwało mnie, że akurat w Boże Narodzenie zamiast scen z betlejemskiej groty czytamy Hymn o Słowie. Z jednej strony tak „osłuchane” miałam wersety „Słowo stało się ciałem” czy „na początku było Słowo„, z drugiej słuchałam ich jak pięknego poematu, niezbyt rozumiejąc jak odnieść je do mojego życia, do świątecznych klimatów, „choinki, szopki i karpia”. Z biegiem lat, kiedy zaczęłam poznawać słowo Boże, modlić się nim codziennie, żyć w Jego rytmie, zaczęłam odkrywać Prolog. Dziś ten fragment Janowej Ewangelii mnie zachwyca, nie mogę się doczekać aż usłyszę go w kościele i bez wątpienia stał się on jednym z moich ukochanych fragmentów Biblii. Warto sięgnąć do opracowań, rozważań i zacząć coraz lepiej poznawać ten tekst.
Stare i nowe
Dziś jednak myślę konkretnie o tym kontekście, w jakim pojawia się dla mnie Prolog. Kontekście końca i początku roku. W mediach, instytucjach, na prywatnych profilach dla wielu jest to czas podsumowań i postanowień. W sferze biznesu, nauki, zdrowia, sportu, rozrywki, etc. Zastanawiamy się co było dobre w mijającym roku, co się udało, co chcielibyśmy zmienić. U schyłku 2021 i u progu 2022 roku słyszę
Na początku było Słowo
J 1, 1
i próbuję spojrzeć na ten czas w takim świetle. Po pierwsze z wdzięcznością, wiedząc, że „bez Niego nic się nie stało, z tego co się stało” patrzę na każdą chwilę za mną i przede mną jako na dar. I próbuję jeszcze raz dostrzec obecność Pana Boga w każdym zdarzeniu, w każdej relacji, nawet tych najtrudniejszych. Jeszcze raz zauważyć, jak jest obecny, podnosi, prowadzi, tłumaczy, nawet jeśli ja gubię Go z oczu.
Podsumowanie w świetle Słowa
Robiąc rachunek sumienia z mojej relacji ze Słowem, zadaję sobie pytanie, co w konkrecie życia oznacza dla mnie „Na początku było Słowo„. Czy tak na serio było Ono na początku każdego mojego dnia? Czy rozpoczynałam każdy choćby krótką lekturą i medytacją Bożego słowa, choćby Ewangelii z dnia? Czy Słowo było na początku każdej mojej decyzji, wyboru, czy naprawdę wychodziłam od Niego? Czy było na początku naszej relacji małżeńskiej, z dziećmi, w szerszej rodzinie? Jak w ogóle dziś rozumiem ten początek? Czytając fragment
W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność Jej nie ogarnęła
patrzę na momenty ciemności w mijającym roku, trudy, choroby, śmierć mojej Mamy i weryfikuję czy tak na serio szukałam w nich światła Bożego słowa, czy ono stawało się lampą u moich stóp i światłem na tych ciemniejszych ścieżkach mojego życia. W dzisiejszych czasach, wyruszając nawet w krótką drogę, dbamy o to, by mieć przy sobie ładowarkę do telefonu, by mógł on nam również zawsze posłużyć jako latarka, zegarek, gdy będziemy tego potrzebowali. Czy tak samo dbam by moje „baterie Bożego słowa” były zawsze naładowane? Zawsze mam je przy sobie? Dbam o to, by tak napełnić nim moje serce każdego dnia, by oświetlało drogi mojego życia, życia naszej rodziny?
Kolejne wersety
…Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego.Nie był on światłością,lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości.
prowokują pytanie jak patrzyłam na ludzi, których Pan Bóg stawiał na mojej drodze. Czy zauważałam Bożych posłańców? Czy słuchałam tego, co chcieli mi przekazać, nawet jeśli, konfrontowali mnie z jakąś trudną prawdą? Kto był dla mnie w tym roku świadectwem ? Czy umiem być za takie osoby wdzięczna? Czy moje życie, życie naszej rodziny może też być dla kogoś świadectwem? Czy nie stawiam na piedestale osób zamiast postawić w centrum słowo Pana Boga, które mi przekazują? Czy samej siebie nie stawiam w centrum zamiast dzielić się z drugim człowiekiem Bożym słowem?
Werset
Na świecie było Słowo,a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał
przypomina mi, że Słowo jest zawsze obecne, jest w zasięgu. W każdej chwili mogę je otworzyć, zgłębiać. Co zrobiłam w tym roku, by poznawać Pana Boga, by coraz lepiej znać Jego słowo? Jakie sposoby poznawania Go dawał mi Pan Bóg? Czy z nich skorzystałam? Czy jako rodzina poznawaliśmy coraz lepiej Boże słowo? Czy było to dla mnie w ogóle ważne? Czy chciałam, by poznawały je moje dzieci, mój mąż, nasi przyjaciele?
Jak otwierałam się na łaskę? Czy ten rok sprawił, że choć trochę więcej było we mnie z postawy Bożego dziecka niż niewolnika? Coraz więcej ufności i przyjmowania bezwarunkowej miłości Pana Boga? Coraz mniej chęci zasługiwania, doskakiwania do kolejnych poprzeczek a coraz więcej wiary w imię Jego? Bo
Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w Imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili
To tylko kilka poruszeń, które wywołuje we mnie lektura Prologu Ewangelii św. Jana u schyłku kolejnego kalendarzowego roku. Dla każdego będą one inne, bo Pan Bóg zwraca się do nas osobiście, w naszym kontekście życia, tu i teraz. Jestem wdzięczna, że mogę, zanim z rodziną, przyjaciółmi powitamy 2022 rok, przysiąść chwilę sama, w ciszy z Biblią, kolejny raz otworzyć ją na J 1, 1 – 18 i zachwycić się Słowem Pana Boga, zastanowić się, jakie fragmenty Biblii były dla mnie szczególne ważne w kończącym się roku, jakie słowa najmocniej pracowały, które stały się ciałem w moim życiu, w życiu naszej rodziny, przemieniły je, oczyściły, dały moc przezwyciężenia trudności, wnosiły pokój, miłość, dawały nadzieję, umacniały wiarę, pomnażały miłość. I rozpocząć kolejny kalendarzowy rok pamiętając, że
na początku było Słowo.
Komentarze: 0