Aktualizacja powołania
Siódmy Tydzień Modlitw za Powołanych do Małżeństwa Tak na Serio dobiegł końca. Dla nas wyjątkowy bo w samym jego centrum świętowaliśmy naszą 20 rocznicę ślubu. Kiedy zaczynałam te zapiski blisko rok temu, nazwałam potrzebę „aktualizacji oprogramowania powołania 20.20”. Stały się one okazją do spojrzenia, jak zmieniły się nasze potrzeby, pragnienia, dążenia przez te 20 lat, czym dziś żyjemy.
Każdy Tydzień TnS, a mamy szansę w nim uczestniczyć od pierwszego w 2014, daje szansę zatrzymania się i skupienia na naszym powołaniu. Po pierwsze do modlitwy za nas i za innych powołanych do małżeństwa, doświadczenia też wspólnoty na tej drodze. Zaczerpnięcia łyku świeżego powietrza – gdy słuchamy konferencji, świadectw – lubię słuchać młodych małżonków z ich entuzjazmem, radością, nadziejami; lubię słuchać tych z dłuższym stażem, z ich doświadczeniem, perspektywą, przypatrywać się jak w ich życiu działa Pan Bóg w sakramencie małżeństwa. Lubię słuchać wykładów teologów, terapeutów, doradców rodzinnych, które pozwalają spojrzeć z dystansu na nasze powołanie, rozwijać się, często dają nowe konkretne narzędzia do przeżywania codzienności, pomagają nie stać w miejscu, zwracają uwagę na jakiś aspekt naszego życia, który czasem sami przegapiamy, a potrzebuje innego spojrzenia, przemodlenia, przegadania, przepracowania. Tygodniowa modlitwa, świętowanie, nauka, dziękczynienie dodają odwagi w podjęciu jakiejś pracy nad sobą, nadziei, wiary w moc sakramentu małżeństwa, rozpalają na nowo miłość, tam gdzie czasem po ludzku zaczyna jej brakować, zachęcają do wytrwałości w modlitwie, by potem lepiej, piękniej, coraz bardziej świadomie żyć w naszym małżeństwie w codzienności.
Zachwyca mnie też zawsze, jak bardzo podczas Tygodnia TnS prowadzi nas Słowo Boże z dnia. Jak bardzo jest aktualne, zawsze na dziś, jak pięknie prowadzi nas poprzez intencje, wydarzenia, spotkania kolejnych dni. Często wracała do mnie myśl, byśmy pozwolili się Panu Bogu zachwycić Jego Słowem. Te dni zawsze tętnią dla mnie życiem, są intensywne, radosne, niosą mnóstwo treści. Poniedziałek po Tygodniu TnS jest zawsze momentem hamowania, układania się wrażeń, tęsknoty za wspólną modlitwą, w tym roku choćby za „porankiem z Siostrą Basią”, która prowadziła naszą codzienną modlitwę. W poniedziałek z wielką ciekawością czekałam, jakie Słowo daje nam Pan Bóg na ten „powrót do codzienności”.
Tu kolejny zachwyt. Po Tygodniu TnS, po świętowaniu naszej 20 rocznicy ślubu, po Eucharystii podczas której dziękowaliśmy za te 20 lat, mieliśmy okazję odnowić przyrzeczenia małżeńskie, w poniedziałek czytamy „Osiem błogosławieństw” (Mt 5, 1 – 12). Dla nas to szczególnie piękne, ponieważ właśnie ta Ewangelia była czytana 20 lat temu podczas naszego ślubu. I tak po „aktualizacji oprogramowania powołania 20.20” wróciliśmy do początku, do Słowa, które Pan Bóg dał nam w pierwszym dniu tej drogi. Często wracałam do tej Ewangelii w ciągu ostatniego roku, próbując sobie przypomnieć, jak to było, że właśnie to Słowo wybraliśmy wtedy. Zachwyca mnie to, że właśnie takie wskazówki otrzymaliśmy, bo przecież powołanie Tak na Serio, to nasza wspólna droga do świętości. Tyle razy składamy czy słyszymy życzenia dla nowożeńców, jubilatów „bądźcie szczęśliwi”. Czy myślimy wtedy o tym szczęściu z Ewangelii świętego Mateusza? Bo przecież
„błogosławieni”, z greckiego „makarioi” znaczy „szczęśliwi”
Mateusz Ochman w swoim świadectwie trzeciego dnia Tygodnia TnS mówił o tym jak często w małżeństwie szukamy własnego szczęścia i jak często staje się to prostą receptą na unieszczęśliwienie siebie i naszych bliskich. A co o tym szczęściu mówi Pan Bóg właśnie w tej Ewangelii? Kiedy jesteśmy naprawdę szczęśliwi w małżeństwie?
„Błogosławieni ubodzy w duchu”
– gdy mamy puste ręce, naprawdę wszystko mamy „u-Boga”, On jest naszym zabezpieczeniem, oparciem; nie piękne mieszkanie, samochód, pozycja, ludzka opinia.
„Błogosławieni, którzy się smucą”
– gdy opłakujemy grzechy swoje i innych. Potrzebujemy Bożego pocieszenia i potrafimy nieść je naszemu małżonkowi, dzieciom bliskim. Nie wynosimy się ponad małżonka, innych ludzi, jesteśmy przy drugim, gdy dzieje się krzywda.
„Błogosławieni cisi”
– gdy jesteśmy łagodni, rezygnujemy z przemocy, krzyku, odwetu, głośnego udowadniania racji, wpatrując się w Pana Jezusa cichego i serca pokornego.
„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości”
– gdy szukamy sprawiedliwości nie tej w ludzkim pojęciu, ale wypełnienia woli Pana Boga w naszym życiu. Nie według własnego kaprysu, osądu, często z krzywdą dla drugiego, żeby osiągnąć swój cel.
„Błogosławieni miłosierni”
– gdy sami w konkrecie życia przyjmujemy Boże Miłosierdzie, przebaczenie, świadomi naszej słabości, wiemy że wszystko zawdzięczamy Panu Bogu i tak umiemy spojrzeć na małżonka, dzieci, każdego człowieka, którego Pan Bóg stawia na naszej drodze.
„Błogosławieni czystego serca”
– gdy troszczymy się o czystość naszego serca, bo z niego wypływa wszystko, badamy nasze intencje, poruszenia. Pozwalamy Panu Bogu, by każdego dnia je oczyszczał, poprzez modlitwę, rachunek sumienia, sakramenty i wypełniał Swoją Miłością i Łaską, by było w nich coraz więcej miejsca dla Niego. Dopiero wtedy, gdy nasze serca są czyste i pełne Jego Miłości możemy kochać męża, żonę, dzieci.
„Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój”
– gdy naszą postawą, słowami, wyborami wprowadzamy pokój w naszych relacjach, nie „święty spokój” , ale prawdziwy Pokój, płynący z Obecności Pana Jezusa. Ten Pokój, który jest owocem Ducha Świętego, nie płynie z zewnątrz, nie jest zależny od zewnętrznych zawieruch, ale otrzymujemy go podczas każdej Eucharystii i nim się dzielimy.
„Błogosławieni, którzy cierpią prześladowania dla sprawiedliwości, (…) gdy ludzie wam urągają i prześladują Was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was”
– gdy w naszym małżeńskim życiu, w konkrecie codzienności, wybieramy Pana Jezusa, który jest Drogą, Prawdą i Życiem, możemy liczyć się z odrzuceniem często będziemy toczyć wewnętrzna walkę, czasem bardzo trudną, gdy zdarza się, że jedno z małżonków w jakimś momencie naszego życia nie rozumie naszych pragnień, wyborów płynących z Miłości do Pana Jezusa. Ważne by to odrzucenie przeżywać razem z Nim.
To co dziś dla mnie bardzo ważne, to by pamiętać, że nie jesteśmy w stanie tak żyć o własnych siłach, ale im więcej w naszym małżeńskim życiu modlitwy, im więcej świadomości samych siebie oraz tego, że możemy w naszej codzienności czerpać z mocy sakramentu małżeństwa, tym bardziej pozwalamy Panu Jezusowi, by nas prowadził, oczyszczał naszą miłość, wzmacniał jedność, uświęcał nasze małżeństwo.
Mamy w sercach wdzięczność za kolejny Tydzień Tak na Serio, prosimy o jego owoce w codzienności dla nas wszystkich – Jezu cichy i serca pokornego, uczyń serca nasze według Serca Twego.
Komentarze: 0